28.09.2016, 17:19:21
Od 1 maja mąż stosuje bikalutamid w minimalnej dawce, czyli 50 mg dziennie - jako monoterapię,
czyli jako jedyne leczenie.
Niestety, PSA powoli ale systematycznie rośnie - w połowie września było już 0.027.
Tym samym systematycznie gaśnie nadzieja, że radykalnie pozbyliśmy się nowotworu.
Plan jest taki, że gdy w październiku nastąpi kolejny wzrost, wracamy do dawki 100 mg.
Może znów da się powrócić do 50 mg?
Cel - trzymać nowotwór w ryzach jak najmniejszym kosztem, (chodzi o skutki uboczne), jak najdłużej.
Buszując po internecie, spotkałam co najmniej dwa przypadki, gdy pacjent latami "trzymany" był
tylko na bikalutamidzie 50 mg bez progresji choroby. Ale PSA oscylowało u nich wokół wartości 3.50.
Nie miałabym odwagi radzić mężowi, by dopuścił do tak wysokiego PSA, bez gwarancji, że na tym się zatrzyma.
Profesor był tego samego zdania.
Czyli - granica naszej tolerancji to 0.030.
czyli jako jedyne leczenie.
Niestety, PSA powoli ale systematycznie rośnie - w połowie września było już 0.027.
Tym samym systematycznie gaśnie nadzieja, że radykalnie pozbyliśmy się nowotworu.
Plan jest taki, że gdy w październiku nastąpi kolejny wzrost, wracamy do dawki 100 mg.
Może znów da się powrócić do 50 mg?
Cel - trzymać nowotwór w ryzach jak najmniejszym kosztem, (chodzi o skutki uboczne), jak najdłużej.
Buszując po internecie, spotkałam co najmniej dwa przypadki, gdy pacjent latami "trzymany" był
tylko na bikalutamidzie 50 mg bez progresji choroby. Ale PSA oscylowało u nich wokół wartości 3.50.
Nie miałabym odwagi radzić mężowi, by dopuścił do tak wysokiego PSA, bez gwarancji, że na tym się zatrzyma.
Profesor był tego samego zdania.
Czyli - granica naszej tolerancji to 0.030.