16.12.2021, 22:09:18
Kiedyś z czarnym a gorzkim humorem napisałam, że historia leczenia mego męża, przypomina serial "Ścigany".
(Było kiedyś coś takiego w Tv).
Od 14 lat przy pomocy medycyny próbujemy dopaść i zniszczyć przeklętego skorupiaka,
ścigamy go, a on się chowa w kolejnych węzłach chłonnych, a nawet próbuje uciec do kości.
Edek twierdzi, że "skorupiak" to niepotrzebny eufemizm, że powinno się pisać brutalnie "rak prostaty".
Jak go zwał, tak go zwał, ostatnio wyglądało na to, że na dogonienie nie ma już szans,
że już tylko epilog, oby jak najdłuższy.
Tymczasem dziś zadzwoniła miła pani z Centrum Onkologii i poinformowała męża, że od poniedziałku
zaczyna cykl naświetlań, co drugi dzień, ostatni seans w wigilię.
Czyli będzie kolejny odcinek serialu!
Może wreszcie dopadniemy tego... (Edku, czy s...syn to też eufemizm?)
(Było kiedyś coś takiego w Tv).
Od 14 lat przy pomocy medycyny próbujemy dopaść i zniszczyć przeklętego skorupiaka,
ścigamy go, a on się chowa w kolejnych węzłach chłonnych, a nawet próbuje uciec do kości.
Edek twierdzi, że "skorupiak" to niepotrzebny eufemizm, że powinno się pisać brutalnie "rak prostaty".
Jak go zwał, tak go zwał, ostatnio wyglądało na to, że na dogonienie nie ma już szans,
że już tylko epilog, oby jak najdłuższy.
Tymczasem dziś zadzwoniła miła pani z Centrum Onkologii i poinformowała męża, że od poniedziałku
zaczyna cykl naświetlań, co drugi dzień, ostatni seans w wigilię.
Czyli będzie kolejny odcinek serialu!
Może wreszcie dopadniemy tego... (Edku, czy s...syn to też eufemizm?)