01.11.2018, 16:09:47
(01.11.2018, 14:48:15)Dunolka napisał(a): Edku, napisałabym, że tobie jak zwykle tylko jedno w głowie, ale nie byłoby w tym nic odkrywczego.
NIE ZAPRZECZAM! ŻYCIE JEST ZBYT PIĘKNE, BY Z 'TYCH SPRAW' REZYGNOWAĆ I ZBYT KRÓTKIE, BY ODKŁADAĆ JE NA PÓŹNIEJ, BO W KOLUMBARIUM BĘDZIE JUŻ RACZEJ POZAMIATANE
Słowo, jeśli mieszkałaby w pobliżu pielęgniarka - stażystka, to by mogła na moim mężu praktykować do woli...
Być może jutro w przychodni taką spotka. Niech mu tam!
I TO MI SIĘ PODOBA! TA EMPATIA I TROSKA O DOBRO DRUGIEGO CZŁOWIEKA! TAK TRZYMAJ!
Zatrzymam się na problemie podawania środków przeciwzakrzepowych po operacji. To chyba nowy standard.
Wszyscy współpacjenci męża w CO mieli podawane te zastrzyki, niezależnie od rodzaju operacji. Wiem o co najmniej jednym pacjencie po prostatektomii (też stamtąd), który również brał to po powrocie do domu. Czyli nowy standard?
Czy to casus pana Kulczyka zadziałał? Jak jest w innych ośrodkach?
PIERWSZĄ POWAŻNĄ OPERACJĘ, LRP, MIAŁEM 7 LAT TEMU. JUŻ WTEDY BRAŁEM LEKI PRZECIWZAKRZEPOWE, LEKARZE O TYM WIEDZIELI I MOŻE DLATEGO NIE BYŁO TEMATU. FAKTEM JEST JEDNAK, ŻE ZNAM PRZYPADEK ŚMIERCI KOBIETY 45+ PO OPERACJI ŻYLAKÓW (ZAKRZEP). TO BYŁO KILKANAŚCIE LAT TEMU I NIE POTRAFIĘ POWIEDZIEĆ, JAK MIAŁA SIĘ WTEDY SPRAWA BRANIA LEKÓW, O KTÓRYCH MÓWIMY.