Wznowa po prostatektomii i radioterapii ratującej
Kochani, gdyby szczere życzenia bliskich i przyjaciół mogły uzdrawiać z fizycznej  choroby, to Józek byłby już "jak młody bóg"!
Na pewno wpływają na samopoczucie psychiczne, podnoszą na duchu, dlatego oboje wszystkim wam serdecznie dziękujemy. zadowolenie, uśmiech 

Przed dwoma godzinami wróciłam do domu, i  - zgodnie z obietnicą  - piszę krótkie sprawozdanie z operacji Józka.
Myślę, że to ważne,  przede wszystkim dlatego, że on przeciera szlak w zakresie radykalnego leczenia przerzutowego
(do węzłów chłonnych) raka prostaty.
Wszyscy życzymy mu sukcesu nie tylko z powodu sympatii do jego osoby, ale również dlatego, by "przetarł szlak"  dla innych.

Rano przed operacją, przy obchodzie, Józek rozmawiał z doktorem Siekierą.
Dowiedział się, że na pewno będzie on w zespole operującym (co było dla Józka "być albo nie być"),
i że jego przypadek dyskutowany był przez 20 minut przez  zespół.
Operuje "zespół", stąd również nazwisko młodego-zdolnego jako operatora, i stąd zdanie doktora Siekiery "umiemy to robić".
"Umiemy", nie -  "umiem".

Operacja trwała ponad trzy godziny, po obudzeniu się Józek usłyszał, że "usunięto 7 węzłów, wyglądały na podejrzane".
Przed trzema laty, po pierwszej operacji "na węzłach", słowa lekarza brzmiały podobnie, ale jakże różnie:
"Usunięto 7 węzłów, wyglądały na zdrowe". I były zdrowe.
Z tego wniosek, że zaraczone węzły od razu inaczej wyglądają.
Tej obecnej siódemce życzymy jak najgorzej (tzn. żeby były chore).

Niepokoiliśmy się, czy nie będzie  komplikacji chirurgicznych, poważnych uszkodzeń, którymi straszy literatura medyczna,
i o których wspominali lekarze, z którymi przedtem dyskutowaliśmy problem. No bo obszar operacyjny był napromieniowany, i był już raz operowany.
Na szczęście obyło się bez powikłań.

Lekarz dyżurny, u którego dowiadywałam się o stan pacjenta, powiedział, że usunięto wszystkie węzły, widoczne w badaniach obrazowych jako zaraczone.

Józek szybko wraca do formy, najprawdopodobniej jutro córka przywiezie go do domu.

Teraz czekamy na wynik histopatologii. Za sukces będziemy uważać, gdy w tych węzłach znajdą nowotwór, bo to będzie znaczyć, że go usunięto.
Zdajemy sobie sprawę, że sukces może być połowiczny, że gdzieś tam ciągle mogą być mini ogniska raka, na razie niewidoczne, ale usuwając obecną "główną masę guza", kupujemy czas. A o to wszak chodzi.

Bikalutamid dalej Józek ma brać.

Kochani  - jeszcze raz serdeczne dzięki za wszystkie dobre myśli, życzenia,  modlitwę.
Danusi i Włodkowi  - za tak ważną dla nas obecność.
"Pamiętaj, nie jesteś sam".
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Wznowa po prostatektomii i radioterapii ratującej - przez Dunolka - 28.10.2018, 21:13:31

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 18 gości