14.08.2018, 22:33:28
Dziś mija 10 lat od momentu diagnozy.
Pamiętam to uczucie usuwania się ziemi spod nóg, po tym, jak przeczytałam wynik biopsji.
Nowotwór Józka jest szczególny - taki "wszystko na odwrót", wbrew regułom.
Miał być rakiem niskiego ryzyka - nie był.
Powinien był zostać pokonany w kolejnych, czterech rodzajach terapii radykalnej - nie został.
Ale z drugiej strony, minęło 10 lat, a on w żaden sposób nie daje o sobie znać (odpukać);
nawet nie wiadomo, czy w badaniach obrazowych go widać, czy nie.
Zgodziliśmy się, że wytrzymamy z nim - na obecnych warunkach! - kolejne 10 lat.
Pamiętam to uczucie usuwania się ziemi spod nóg, po tym, jak przeczytałam wynik biopsji.
Nowotwór Józka jest szczególny - taki "wszystko na odwrót", wbrew regułom.
Miał być rakiem niskiego ryzyka - nie był.
Powinien był zostać pokonany w kolejnych, czterech rodzajach terapii radykalnej - nie został.
Ale z drugiej strony, minęło 10 lat, a on w żaden sposób nie daje o sobie znać (odpukać);
nawet nie wiadomo, czy w badaniach obrazowych go widać, czy nie.
Zgodziliśmy się, że wytrzymamy z nim - na obecnych warunkach! - kolejne 10 lat.