Jarku,
brak węgla, to problem bytowej natury, ale od niedawna mam nowy, może nawet ważniejszy.
Siedzę ci ja przy stole przed oknem, a za nim, w odległości najwyżej czterech metrów rośnie świerk. Jest okazały, ma ok. 45 lat i jest pamiątką z moich pierwszych małżeńskich lat. Nie mieliśmy wtedy własnego mieszkania i przez siedem lat mieszkaliśmy na wsi w małym poniemieckim domu, ale za to w czteropokoleniowej rodzinie. Ja ten okres zniosłem dobrze - w końcu w tym domu się urodziłem, ale żona po wprowadzeniu się do własnego mieszkania długo wychodziła ze stresu pourazowego.
Wtedy, gdy mieszkaliśmy na wsi, w każdą niedzielę robiliśmy wypad do pobliskiego lasu. Stamtąd przynosiliśmy przydrożne samosiejki skazane na zagładę i dawaliśmy im szansę na przeżycie. Był taki czas, gdy w sadzie, wśród drzew owocowych, rosło ponad dwadzieścia świerków, sosen i daglezji. W sadzie ziemia niestety jest ciężka, a one lubią piasek i do tej pory połowa z nich wyginęła. Wspomniany świerk jest jednym z tych, które przetrwały.
Od wielu lat na świerku wisi budka lęgowa. Wychowała już kilka pokoleń wróbli, była modernizowana i zawsze cieszy oczy w sezonie lęgowym, gdy wróble budują gniazdo znosząc piórka, siano i co im pod dzióbek popadnie, a później dwoją się i troją, żeby wykarmić potomstwo. W tym roku też tak było.
Pod koniec wakacji zdjąłem budkę, wyrzuciłem jej zawartość, a było tego sporo, bo wróble nie znają pampersów i do następnego majowo-czerwcowego lęgu budka była gotowa.
Od dwóch tygodni obserwuję jednak niepokojące zjawisko. Budka ponownie jest zagospodarowywana, co jest o tyle dziwne, że do tej pory nie spotkałem się z lęgiem jesiennym, a na domiar złego pracują przy niej trzy wróble!!! Jak nic mam do czynienia z LGBT+.
W dodatku, skoro nie ma jesiennego lęgu, to prawdopodobnie budka jest przygotowywana do adopcji potomstwa!
I co mam z tym fantem zrobić? Gdzie zgłosić? Kogo poinformować? Ministra od obrony cnót niewieścich? Prezydenta? Prezesa? Ordo Iuris? Tak myślę, ponieważ wszyscy oni wielokrotnie wypowiadali się w tej kwestii i wydają mi się najbardziej kompetentni.
Jak widzisz, Jarku, są problemy o wiele ważniejsze niż prozaiczny brak węgla.
Pozdrawiam
Edward
brak węgla, to problem bytowej natury, ale od niedawna mam nowy, może nawet ważniejszy.
Siedzę ci ja przy stole przed oknem, a za nim, w odległości najwyżej czterech metrów rośnie świerk. Jest okazały, ma ok. 45 lat i jest pamiątką z moich pierwszych małżeńskich lat. Nie mieliśmy wtedy własnego mieszkania i przez siedem lat mieszkaliśmy na wsi w małym poniemieckim domu, ale za to w czteropokoleniowej rodzinie. Ja ten okres zniosłem dobrze - w końcu w tym domu się urodziłem, ale żona po wprowadzeniu się do własnego mieszkania długo wychodziła ze stresu pourazowego.
Wtedy, gdy mieszkaliśmy na wsi, w każdą niedzielę robiliśmy wypad do pobliskiego lasu. Stamtąd przynosiliśmy przydrożne samosiejki skazane na zagładę i dawaliśmy im szansę na przeżycie. Był taki czas, gdy w sadzie, wśród drzew owocowych, rosło ponad dwadzieścia świerków, sosen i daglezji. W sadzie ziemia niestety jest ciężka, a one lubią piasek i do tej pory połowa z nich wyginęła. Wspomniany świerk jest jednym z tych, które przetrwały.
Od wielu lat na świerku wisi budka lęgowa. Wychowała już kilka pokoleń wróbli, była modernizowana i zawsze cieszy oczy w sezonie lęgowym, gdy wróble budują gniazdo znosząc piórka, siano i co im pod dzióbek popadnie, a później dwoją się i troją, żeby wykarmić potomstwo. W tym roku też tak było.
Pod koniec wakacji zdjąłem budkę, wyrzuciłem jej zawartość, a było tego sporo, bo wróble nie znają pampersów i do następnego majowo-czerwcowego lęgu budka była gotowa.
Od dwóch tygodni obserwuję jednak niepokojące zjawisko. Budka ponownie jest zagospodarowywana, co jest o tyle dziwne, że do tej pory nie spotkałem się z lęgiem jesiennym, a na domiar złego pracują przy niej trzy wróble!!! Jak nic mam do czynienia z LGBT+.
W dodatku, skoro nie ma jesiennego lęgu, to prawdopodobnie budka jest przygotowywana do adopcji potomstwa!
I co mam z tym fantem zrobić? Gdzie zgłosić? Kogo poinformować? Ministra od obrony cnót niewieścich? Prezydenta? Prezesa? Ordo Iuris? Tak myślę, ponieważ wszyscy oni wielokrotnie wypowiadali się w tej kwestii i wydają mi się najbardziej kompetentni.
Jak widzisz, Jarku, są problemy o wiele ważniejsze niż prozaiczny brak węgla.
Pozdrawiam
Edward
Ur.1948; PSA 2008-2011: 3,10-8,74; Bps 9/2011: Gl. 3+3; Scyntygrafia OK. 12/2011-LRP. Poj. 100 cm3. Hist-pat: POMIMO BAD. LICZNYCH WYC. NIE UDAŁO SIĘ WYKRYĆ OGNISKA PIERW.!
PSA: 2012-2018<0,006;2019: od 0,010 do 0,042;2020: 0,012 i 0,014; 2021:0,008 i 0,020; 2022:0,031 i 0,015; 2013-2015-wzrost guza wątroby. 5/2015-otwarta operacja i termoablacja guza. Hist-pat: rak wątrobowokomórkowy. Wznowa. WUM Banacha - 03.09.2016 - przeszczep wątroby.
PSA: 2012-2018<0,006;2019: od 0,010 do 0,042;2020: 0,012 i 0,014; 2021:0,008 i 0,020; 2022:0,031 i 0,015; 2013-2015-wzrost guza wątroby. 5/2015-otwarta operacja i termoablacja guza. Hist-pat: rak wątrobowokomórkowy. Wznowa. WUM Banacha - 03.09.2016 - przeszczep wątroby.