16.01.2019, 19:45:26
Byłem dziś u Jędrka i dziękuje za wszystkie telefony, przesłaną energię, wsparcie wszelakie.
To już trzeci tydzień w szpitalu. Jędruś sam chciałby to wszystko opisać, ale to ponad jego możliwości. Pisanie na tablecie z rękoma do góry, czy męcząc się na boku z założonym kołnierzem nie należy do rzeczy łatwych.
Fizykoterapeuci z oddziału próbują Jędrka pionizować. Już praktycznie stał z wykorzystaniem profesjonalnego balkoniku, ale przychodzi moment takiego uderzenia paraliżującego bólu, że trzeba odpuścić. Jędruś ten ból określa jako ten, który towarzyszył mu w chwili nieszczęśliwego upadku. I to w osłonie silnych leków przeciwbólowych, które aktualnie dostaje.
Rozmawialiśmy, czy to dobra droga, bo co jeśli pęknięcie jednego i złamanie drugiego kręgu nie "pozwala" pokonać bólu i oporu przed kolejnym "strzałem".
Może macie jakiś pomysł?
Taka szkoda, że nadal nie ma ordynatora oddziału. Zastępcy robią co mogą, ale ich plan wygląda na "postawmy pacjenta na nogi i niech szuka pomocy gdzieś indziej".
Może to krzywdząca opinia, ale tak to wygląda. Nie ma mowy o kierunku operacyjnego ustabilizowania kręgosłupa. Czekaja na naturalny proces zrostu, ale co jeśli to szwankuje?
Ordynator wywodzi się z bydgoskiej neurochirurgii. Może mógłby załatwić jakąś konsultację? No nie wiem?
Jak wszedłem do sali, to Jędrek piłeczką ćwiczył ucisk rąk, oraz podnosił do góry raz jedną, a raz drugą wyprostowaną nogę. Robił to sam, bo nie odpuszcza. Chce zrobić co możliwe z jego strony. Czuć ten optymizm, chęć powrotu do formy. Panowie obok leżeli i gapili się w ekran telewizora, a Jędrek ćwiczył.
To tyle i aż tyle. Jędrek mnie prosił abym o tym napisał... tzn. o tej rozterce, czy dobrze wygląda ten plan leczenie. Jeśli macie jakieś doświadczenie w tej kwestii, to proszę dajcie znać, podzielcie się swoja wiedzą.
Jędruś TRZYMAJ SIĘ!
Pozdrawiam
Armands
To już trzeci tydzień w szpitalu. Jędruś sam chciałby to wszystko opisać, ale to ponad jego możliwości. Pisanie na tablecie z rękoma do góry, czy męcząc się na boku z założonym kołnierzem nie należy do rzeczy łatwych.
Fizykoterapeuci z oddziału próbują Jędrka pionizować. Już praktycznie stał z wykorzystaniem profesjonalnego balkoniku, ale przychodzi moment takiego uderzenia paraliżującego bólu, że trzeba odpuścić. Jędruś ten ból określa jako ten, który towarzyszył mu w chwili nieszczęśliwego upadku. I to w osłonie silnych leków przeciwbólowych, które aktualnie dostaje.
Rozmawialiśmy, czy to dobra droga, bo co jeśli pęknięcie jednego i złamanie drugiego kręgu nie "pozwala" pokonać bólu i oporu przed kolejnym "strzałem".
Może macie jakiś pomysł?
Taka szkoda, że nadal nie ma ordynatora oddziału. Zastępcy robią co mogą, ale ich plan wygląda na "postawmy pacjenta na nogi i niech szuka pomocy gdzieś indziej".
Może to krzywdząca opinia, ale tak to wygląda. Nie ma mowy o kierunku operacyjnego ustabilizowania kręgosłupa. Czekaja na naturalny proces zrostu, ale co jeśli to szwankuje?
Ordynator wywodzi się z bydgoskiej neurochirurgii. Może mógłby załatwić jakąś konsultację? No nie wiem?
Jak wszedłem do sali, to Jędrek piłeczką ćwiczył ucisk rąk, oraz podnosił do góry raz jedną, a raz drugą wyprostowaną nogę. Robił to sam, bo nie odpuszcza. Chce zrobić co możliwe z jego strony. Czuć ten optymizm, chęć powrotu do formy. Panowie obok leżeli i gapili się w ekran telewizora, a Jędrek ćwiczył.
To tyle i aż tyle. Jędrek mnie prosił abym o tym napisał... tzn. o tej rozterce, czy dobrze wygląda ten plan leczenie. Jeśli macie jakieś doświadczenie w tej kwestii, to proszę dajcie znać, podzielcie się swoja wiedzą.
Jędruś TRZYMAJ SIĘ!
Pozdrawiam
Armands