12.10.2016, 22:53:11
(08.10.2016, 06:57:01)jesien 2015 napisał(a): Maz ma konsultacje 12.10. Będę z nim, bo on uważa, ze tak duży szpital wie co robi, ja uważam, ze niekoniecznie. Czy wszyscy faceci tak ufają swoim lekarzom? Wiem, komuś trzeba, ale znowu zaczynam się bać.
A co to znaczy - ufać lekarzowi?
Jaki pacjent ma wybór? Skąd może wiedzieć, czy droga leczenia, zaproponowana przez lekarza, jest słuszna?
Musiałby być mądrzejszy od lekarza.
Prawda jest taka, że jeśli leczenie się powiodło, chwalimy lekarza. I innym pacjentom radzimy, by temu właśnie zaufali.
A jeśli się nie uda, to ktoś musi być winien. Lekarz, oczywiście.
Bo można było wybrać inną drogę. Ale to wiemy dopiero, gdy się nie uda.
Jeśli szpital jest duży, lekarz doświadczony, z dobrą opinią, to pacjentowi nie pozostaje nic innego, jak przyjąć, że lekarz "wie, co robi". Bo dlaczego miałby "nie wiedzieć"? Nie chodzi wszak o jakieś ekstremalnie trudne leczenie eksperymentalne, ale o urologiczną codzienność, standard. Dla nich standard, nie dla nas, oczywiście.
Ludzie w większości są normalni, więc zakładamy, że i ten lekarz ma dobrą wolę, by pomóc pacjentowi.
Inaczej jest, gdy przypadek jest trudny, niestandardowy, gdy przecieramy ścieżki, bo nie mamy innego wyjścia.
Wtedy niekoniecznie ufamy jednemu autorytetowi.
Ale komuś w końcu musimy zaufać. Bo jak inaczej się leczyć?