25.09.2016, 20:19:44
Z tą przeszkodą to nie jest jakieś specjalne wyzwanie, i na pewno medycy sobie poradzą.
Mąż słusznie nie zamartwia się tym.
Bardziej martwiłyby mnie zmiany w stawie biodrowym. To trzeba koniecznie wyjaśnić.
Obecne nieoznaczalne PSA nie jest gwarantem braku przerzutu, gdyż istnieje pewna bezwładność,
czyli opóźnienie reakcji organizmu na leczenie, oraz opóźnienie widoczności zmian w badaniach obrazowych w stosunku do zmian w wysokości PSA.
Najlepiej byłoby, gdyby obecne zmiany zwyrodnieniowe w kościach były identyczne, jak przed hormonoterapią, czyli w pierwszym badaniu PET. Albo nawet ciut większe. Paradoks, prawda? Ale zmiany zwyrodnieniowe albo się nie zmieniają w obrazach albo bardzo powoli na gorsze, natomiast zmiany nowotworowe reagują na hormonoterapię zmniejszeniem lub zanikiem.
Jakby co - odpukać! - to zmiany w jednym miejscu można jeszcze wyleczyć radykalnie.
Mąż słusznie nie zamartwia się tym.
Bardziej martwiłyby mnie zmiany w stawie biodrowym. To trzeba koniecznie wyjaśnić.
Obecne nieoznaczalne PSA nie jest gwarantem braku przerzutu, gdyż istnieje pewna bezwładność,
czyli opóźnienie reakcji organizmu na leczenie, oraz opóźnienie widoczności zmian w badaniach obrazowych w stosunku do zmian w wysokości PSA.
Najlepiej byłoby, gdyby obecne zmiany zwyrodnieniowe w kościach były identyczne, jak przed hormonoterapią, czyli w pierwszym badaniu PET. Albo nawet ciut większe. Paradoks, prawda? Ale zmiany zwyrodnieniowe albo się nie zmieniają w obrazach albo bardzo powoli na gorsze, natomiast zmiany nowotworowe reagują na hormonoterapię zmniejszeniem lub zanikiem.
Jakby co - odpukać! - to zmiany w jednym miejscu można jeszcze wyleczyć radykalnie.