03.10.2018, 19:39:17
Wiesz, ja podejrzewam, że ten irytujący spokój naszych mężów to tylko pozór.
Mój też, na przykład zapytany o wynik PSA, który miał odebrać, odpowiada, że jeszcze nie zajrzał, mając go w kieszeni.
Klasyczne wypieranie.
Ale to wszystko tylko pozór. Każdy się boi, tylko nie każdy okazuje, a raczej okazuje po swojemu.
Ja też wypracowałam sobie mechanizmy obronne przed wpadnięciem w kompletny dół, a mianowicie najpierw powtarzam, że "martwić się będziemy dopiero wtedy, gdy już będzie problem", a potem, gdy problem już jest,
od razu staram się szukać jakiegoś wyjścia z sytuacji.
Stąd nasz obecny względny spokój, bo operacja jakimś wyjściem z sytuacji jest.
W razie czego, będziemy się zastanawiać się nad kolejnym wyjściem.
Przed zbytnim panikowaniem broni mnie jeszcze jedno doświadczenie. Otóż przekonałam się, że dostajemy kopa od losu nie z tej strony, z której się kopa spodziewamy, ale z zupełnie innej.
Na przykład Kris bał się kolejnego wzrostu PSA, a dostał udaru.
Ninka bała się reumatyzmu, który coraz bardziej ograniczał sprawność jej dłoni (a miała przecież zadanie dokończenia dzieła Tomka), tymczasem okazało się, że ma raka trzustki.
Może więc nie warto zamartwiać się na zapas?
Mój też, na przykład zapytany o wynik PSA, który miał odebrać, odpowiada, że jeszcze nie zajrzał, mając go w kieszeni.
Klasyczne wypieranie.
Ale to wszystko tylko pozór. Każdy się boi, tylko nie każdy okazuje, a raczej okazuje po swojemu.
Ja też wypracowałam sobie mechanizmy obronne przed wpadnięciem w kompletny dół, a mianowicie najpierw powtarzam, że "martwić się będziemy dopiero wtedy, gdy już będzie problem", a potem, gdy problem już jest,
od razu staram się szukać jakiegoś wyjścia z sytuacji.
Stąd nasz obecny względny spokój, bo operacja jakimś wyjściem z sytuacji jest.
W razie czego, będziemy się zastanawiać się nad kolejnym wyjściem.
Przed zbytnim panikowaniem broni mnie jeszcze jedno doświadczenie. Otóż przekonałam się, że dostajemy kopa od losu nie z tej strony, z której się kopa spodziewamy, ale z zupełnie innej.
Na przykład Kris bał się kolejnego wzrostu PSA, a dostał udaru.
Ninka bała się reumatyzmu, który coraz bardziej ograniczał sprawność jej dłoni (a miała przecież zadanie dokończenia dzieła Tomka), tymczasem okazało się, że ma raka trzustki.
Może więc nie warto zamartwiać się na zapas?