Mój tata: 52 lata PSA 17,7ng/ml, BxGl.4+3 (wątek patrycji070)
#13
Najpierw uwaga o sensie badania scyntygraficznego kości przed operacją, przy niewysokim PSA:
służy ono przede wszystkim do przyszłych porównań.

Wiadomo, że scyntygrafia pokazuje wszystkie nieprawidłowości, czyli niekoniecznie odróżnia zmiany zwyrodnieniowe od nowotworowych. (Odróżnia tylko w przypadkach ewidentnych).

Zatem (odpukać, odpukać) gdyby po operacji PSA rosło, za kilka miesięcy lekarz zleciłby kolejną scyntygrafię.
I znów scyntygrafia nie odróżniłaby wszystkiego, ale lekarz wtedy porównuje badanie wcześniejsze z późniejszym.
Jeśli nowszy wynik jest taki sam, jak wcześniejszy, będzie to znaczyło, że chodzi o zmiany  tylko zwyrodnieniowe,
bo zwyrodnienia "rosną" bardzo wolno.
A zmiany będą oznaczać chorobę nowotworową.
To wszystko przy założeniu, że pacjent nie jest "na hormonach".

Dlatego trzeba  mieć to badanie jako bazę, do której przyszłe badania będzie się porównywać.
Dlatego obecnie przedoperacyjna scyntygrafia jest standardem.

Druga uwaga:
przy niewielkim PSA prawdopodobieństwo wykrycia przerzutów do kości jest bardzo małe, przy PSA <10 niemal zerowe, ale inaczej jest z prawdopodobieństwem istnienia przerzutów.
Rak  prostaty  to istota z definicji złośliwa, i przerzuty mogą być zawsze i wszędzie, niezależnie od poziomu PSA.

Lekarz ma zawodowy obowiązek brać pod uwagę wariant pesymistyczny (sprawdzić, czy są przerzuty), ale
decyzję o leczeniu podejmuje zawsze na podstawie wariantu optymistycznego (gdy jest jakakolwiek szansa na sukces).

Co do wyboru rodzaju operacji, trudno mi  coś doradzić, za mało danych.
Na razie mamy na forum tylko jednego pacjenta po operacji robotem DaVinci - jest to nasz młody Sebek,
operowany na NFZ, w Szczecinie przez prof. Słojewskiego.
Sebek jest jak na razie przykładem pełnego  sukcesu tej metody - odpukać, odpukać, odpukać!

Jeśli o chodzi o problem  doszczętności  operacji, to sprawa jest dwojakiego rodzaju:
- sytuacja zależna od chirurga,
- albo od niego niezależna.

Jeśli przed operacją są już (wykryte albo nie) przerzuty odległe, to nawet gdyby chirurg miał ręce ze złota,
nowotwór przetrwa.
Ale gdy tych przerzutów nie ma, a nowotwór jest ograniczony do narządu, to nie ma prawa być marginesu dodatniego, gdyż to źle świadczy o kompetencjach operującego.

Ostatnia sprawa -  możliwość "dopalenia" nowotworu radioterapią po nieudanej prostatektomii.
Podejmując decyzję o operacji, lekarz zakłada, powinien założyć, że się uda, że nic w polu operacyjnym nie zostanie.
Jeśli tego założenia brak, jeśli nie ma do niego podstaw, to raczej należy od razu skierować pacjenta na radioterapię.
Jest wtedy większe prawdopodobieństwo całkowitego pozbycia się nowotworu, niż po operacji.
Powód to  łatwiejszy dostęp do dobrze "utlenionych", nieuszkodzonych bliznami pooperacyjnymi tkanek.
No i skutki uboczne tylko jednej terapii, nie dwóch.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Mój tata: 52 lata PSA 17,7ng/ml, BxGl.4+3 (wątek patrycji070) - przez Dunolka - 12.09.2021, 13:31:37

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości