22.06.2022, 12:39:26
Spieszę donieść, co na wizycie.
Prof. Majewski stwierdził, że z punktu widzenia matematycznego, czy wynik wynosi 0,027, czy 0,034, to jest nadal 0,03. U męża wynik pozostaje na podobnym poziomie od pół roku, przed rozpoczęciem RT wynosił 0,027 (4 mce po RP), ostatniego dnia RT w lutym 0,032, po 5 tygodniach od zakończenia RT w kwietniu 0,034, obecnie w czerwcu po 4 mcach od RT 0,030. Wg profesora taki wynik może pozostać i to też nie będzie źle. Być może coś produkuje resztki PSA. Powiedział także, że nie można wykluczyć, że jest coś w którymś z węzłów, co nas trochę dobiło. Oczywiście to wariant mocno pesymistyczny, no i jest możliwość wytropienia gada i dobicia go. Podobno jest kilka terapii eksperymentalnych, które wiążą się dla pacjenta z większym ryzykiem powikłań, ale jest to jakaś opcja. Nie powiem, obawiam się tego, bo widzę, że większość forumowiczów tropi, i ani limfadenotomia, ani stereotaksja nie dają zbyt często pożądanych efektów.
Zastanawiam się tylko, dlaczego profesor bardziej obstawia węzeł, a nie lożę, skoro tam zostały komórki raka z marginesu dodatniego. Naprawdę, nie wiem i męczy mnie to.
Oczywiście o wersji najbardziej optymistycznej, czyli o spadku PSA rozmawialiśmy najmniej, bo tego analizować nie potrzeba, wiadomo.
Podsumowując, PSA trzeba badać co 3 mce i czekać na rozwój wydarzeń, tak, jak napisała Dunolka.
Ech, bez szału to nasze leczenie...
Prof. Majewski stwierdził, że z punktu widzenia matematycznego, czy wynik wynosi 0,027, czy 0,034, to jest nadal 0,03. U męża wynik pozostaje na podobnym poziomie od pół roku, przed rozpoczęciem RT wynosił 0,027 (4 mce po RP), ostatniego dnia RT w lutym 0,032, po 5 tygodniach od zakończenia RT w kwietniu 0,034, obecnie w czerwcu po 4 mcach od RT 0,030. Wg profesora taki wynik może pozostać i to też nie będzie źle. Być może coś produkuje resztki PSA. Powiedział także, że nie można wykluczyć, że jest coś w którymś z węzłów, co nas trochę dobiło. Oczywiście to wariant mocno pesymistyczny, no i jest możliwość wytropienia gada i dobicia go. Podobno jest kilka terapii eksperymentalnych, które wiążą się dla pacjenta z większym ryzykiem powikłań, ale jest to jakaś opcja. Nie powiem, obawiam się tego, bo widzę, że większość forumowiczów tropi, i ani limfadenotomia, ani stereotaksja nie dają zbyt często pożądanych efektów.
Zastanawiam się tylko, dlaczego profesor bardziej obstawia węzeł, a nie lożę, skoro tam zostały komórki raka z marginesu dodatniego. Naprawdę, nie wiem i męczy mnie to.
Oczywiście o wersji najbardziej optymistycznej, czyli o spadku PSA rozmawialiśmy najmniej, bo tego analizować nie potrzeba, wiadomo.
Podsumowując, PSA trzeba badać co 3 mce i czekać na rozwój wydarzeń, tak, jak napisała Dunolka.
Ech, bez szału to nasze leczenie...