18.09.2021, 20:54:14
(18.09.2021, 00:25:41)Rednaomii napisał(a): Czy to jest normalne że tak spadło PSA? Ja myślałam, że po biopsji, jak wszystko to naruszą to będzie wyższe niż było. Dosyć złudne jest to badanie i wydaje mi się że bardzo może uśpić czujność.
Ano faktycznie, to badanie jest złudne.
"Odkrywca" PSA ponoć sobie nigdy PSA nie zbadał.
Dla nas, laików, wysokie PSA oznacza nowotwór, poza tym im wyższe PSA, tym więcej nowotworu.
Tymczasem sprawa jest bardziej skomplikowana.
Poziom PSA to nie jest funkcja jednej zmiennej, ale wielu zmiennych.
Czyli na poziom PSA wpływa nie tylko istnienie oraz "ilość" nowotworu,
ale też łagodny przerost prostaty,
bakteryjne zapalenie prostaty,
niebakteryjne zapalenie prostaty,
inne stany zapalne w okolicy prostaty,
oraz "osobnicze" cechy danego nowotworu.
Pytałam o leki przeciwzapalne, gdyż twój mąż mógł mieć stan zapalny prostaty, i po tych lekach mógł on się zmniejszyć, co skutkuje spadkiem PSA.
Nowotwór, jeśli jest, to tylko rośnie, gdyż na tym polega jego złośliwość. Wtedy PSA zawsze rośnie.
Jeśli jest to typ w miarę "przyzwoity", rośnie powoli.
Dlatego wielu pacjentom z niewielkim nowotworem, w dodatku wolno rosnącym, radzi się tak zwaną baczną obserwację, czyli wstrzymanie się z radykalnym leczeniem. Wtedy niezbędna jest systematyczna kontrola stanu prostaty, by w razie czego wkroczyć z radykalną terapią.
Wielu urologów uważa, że taki "przyzwoity" rak prostaty jest powszechną chorobą starszych mężczyzn i większości nigdy nie zaszkodzi, umrą na co innego.
Czy zatem mamy takim pacjentom, jak twój mąż, z niewielki nowotworem, o niskiej złośliwość (3+3), z niewysokim PSA, doradzać nicnierobienie? Rezygnację z operacji?
Niekoniecznie.
Po pierwsze, nie każdy ma nerwy mocne na tyle , by zachować spokój, gdy ma się świadomość, że coś tam w środku rośnie.
A po drugie, opinia, że "większość pacjentów z rakiem prostaty umrze na coś innego" była prawdziwa wtedy, gdy mężczyźni wcześnie i masowo umierali na zawały, udary i inne proste męskie przypadłości.
Teraz mężczyźni statystycznie żyją dłużej, więc niech lepiej nie hodują w sobie niczego, co może im zaszkodzić, choćby w przyszłości bardzo dalekiej.