Wznowa po prostatektomii i radioterapii ratującej
Jolu,
na katechezę chodziłem, ale było to tysiące lat temu.
Chodziłem ze starszymi koleżankami i kolegami, którzy przygotowywali się do Pierwszej Komunii Świętej (PKŚ). Oni mieli po 9-10 lat, a ja nie miałem jeszcze 7. Podobno egzamin zdałem najlepiej ze wszystkich  i do PKŚ przystąpiłem mając 6 lat i 10 miesięcy. To jednak było dawno, dawno temu.

Z tamtego okresu pamiętam traumatyczne przeżycie, które cyklicznie się powtarzało. Już po spowiedzi, kiedy byłem czyściutki i gotowy na przyjęcie Pana, nagle pojawiała się natrętna myśl: "Pan Bóg jest dupa". I co ja miałem zrobić? Nie przystąpić do KŚ? Nie wchodziło w grę z uwagi na presję środowiska. Przystąpić? Przecież to grzech najcięższy z możliwych! Kusił mnie diabeł, to oczywiste, ale psychiczne tego konsekwencje ja ponosiłem!

Praca w niektóre środy? Handlu też? No ulżyj chociaż Krasulom i pozwól oddawać im mleko nie 3 (może 2?) razy na dobę, jak robią to teraz, ale chociaż 3 razy w tygodniu! Litości! Chyba, że Krasul już nie będzie, a my pozyskiwać będziemy mleko np. z węgla i barwić je farbą emulsyjną białą! mruganie, puszczanie oczka  Węgla mamy podobno dużo.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Wznowa po prostatektomii i radioterapii ratującej - przez Edward - 03.11.2017, 05:48:10

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości