RAK PROSTATY POMOC - Forum
Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Wersja do druku

+- RAK PROSTATY POMOC - Forum (https://rakprostatypomoc.pl)
+-- Dział: Rak Prostaty – i co dalej? (https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Dział: Przed i po diagnozie - Przebieg i efekty leczenia (https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=5)
+--- Wątek: Dziadek 87 lat, PSA rośnie (/showthread.php?tid=316)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Dunolka - 06.12.2017

No, szok prawdziwy. Nie spodziewałam się.
Widzisz  - taka to dziwna choroba.
Okazuje się, że nie wszystko jeszcze wiemy o nowotworach.
Mężowi kiedyś urolog powiedział, że "czasem PSA rośnie,  i nikt nie wie, dlaczego".


O rekordowym PSA  - 30 tys. - czytałam na forum amerykańskim.
Najważniejsze, że dziadek  czuje się jako tako, pozwólcie mu żyć w miarę normalne, żeby nie czuł  się
jak z innego świata.
Nikt nie wie, co będzie za rok, ale do tej Wigilii jeszcze zasiądziecie wszyscy razem,  i to trzeba docenić.


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - ankama1982 - 06.12.2017

Nie mogę spać przez to wszystko. Ja się szybciej wykonczę niż Dziadek. Mam dość!


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Edward - 07.12.2017

(06.12.2017, 23:36:06)ankama1982 napisał(a): Nie mogę spać przez to wszystko. Ja się szybciej wykonczę niż Dziadek. Mam dość!

Aniu,
jestem 18 lat młodszy od Twojego Dziadka i już kilka razy bardzo blisko byłem Tamtego Świata. Wtedy żona tłumiła w sobie lęk, rozpacz i wszystkie inne pokrewne w takiej sytuacji emocje i prawdopodobnie czuła się tak, jak Ty się teraz czujesz. Zawsze jej jednak powtarzałem, żeby pogodziła się z faktem, że nie jesteśmy nieśmiertelni, że walczyć trzeba, ale przegraną też musi się wziąć pod uwagę.
Każdy kiedyś pożegna ten Świat - kilka miesięcy temu odszedł Cris, nasz forumowy kolega, który ledwie zdążył skończyć 50 lat. Jeśli się o tym pamięta, że odejść każdy musi, jeśli doda się do tego wiarę, że to nie jest koniec, ale początek innego życia i że z naszą ukochaną osobą na pewno się spotkamy, to łatwiej się żyje.
Jola pięknie napisała: "Nikt nie wie, co będzie za rok, ale do tej Wigilii jeszcze zasiądziecie wszyscy razem,  i to trzeba docenić."
Tak, żyj Aniu dniem dzisiejszym, ciesz się z tego, że masz obok siebie Dziadka.

Powoli gaśnie moja Teściowa (97). Już nie wstaje z łóżka, już nic nie jest w stanie przy sobie zrobić. Pamięć ma jeszcze dobrą, ale funkcjonuje jakby w dwóch równoległych światach - jednym rzeczywistym, a drugim znanym tylko Jej, w którym wszystko jest możliwe, w którym ona wszystko jeszcze może zrobić.
Kilka dni temu powiedziała żonie, że chce pojechać do podwarszawskiej wsi, w której się urodziła. Żona odpowiedziała, że teraz jest zimno, ale na wiosnę na pewno tam pojadą i Teściowa się uspokoiła. Kiedy o tym myślę, to robi mi się smutno, bardzo smutno i powtarzam żonie to, co powiedziałem Tobie: ciesz się tym, co masz teraz.

Pozdrawiam serdecznie
Edward


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - ankama1982 - 07.12.2017

Edward,
wiem, że wszyscy jesteśmy śmiertelni, że ludzie się starzeją i umierają. Ale nie umiem się z tym pogodzić. Staram się, tłumaczę sobie, ale nie potrafię.
Niby się cieszę każdym dniem, przy Dziadku udaję, że wszystko ok, a wieczorami, jak wracam do domu, to zaczyna się gonitwa myśli i analiza, czy zrobiliśmy wszystko, co możliwe, czy można było inaczej leczyć, szukam, co jeszcze ewentualnie można podać.
Wiem, że teraz to już walka o tygodnie, a nie miesiące czy lata. Wiem, że za rok już nie zasiądziemy do wspólnej Wigilii. I to mnie dobija.

Przykro mi z powodu Twojej Teściowej. Dożyła pięknego wieku, ale mimo wszystko chciałoby się jak najdłużej zatrzymać bliskich przy sobie.
Cały czas to powtarzam i mówię zupełnie szczerze: Dopóki człowiek nie cierpi, trzeba robić wszystko, co w naszej mocy, żeby przedłużyć mu życie, nieważne, ile ma lat.

Pozdrawiam Was serdecznie
Anka

Dziękuję Wam wszystkim, że jesteście Heart


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Dunolka - 07.12.2017

(07.12.2017, 08:46:53)ankama1982 napisał(a): Cały czas to powtarzam i mówię zupełnie szczerze: Dopóki człowiek nie cierpi, trzeba robić wszystko, co w naszej mocy, żeby przedłużyć mu życie, nieważne, ile ma lat.
Masz zupełną rację, Anka, i wszak na tej zasadzie funkcjonuje medycyna  - pomaga się każdemu, bez względu na wiek.
Nawet, jeśli cierpi, bo wszak samo życie ma swoją wartość.

Twoje obecne uczucia wynikają z tego, że jesteś młoda, na pewne rzeczy się nie godzisz, buntujesz się.
To naturalne, bo  - jesteś bardzo młoda.
Nie doradzę ci pogodzenia się z odejściem osoby kochanej, bo to niemożliwe.
Ale żebyś mogla choć trochę zrozumieć dziadka, chciałam ci tylko powiedzieć, że z biegiem lat ludzie zaczynają inaczej myśleć, inaczej czuć.

My jesteśmy z pokolenia "po środku"  - pamiętamy jeszcze młodość, ale już rozumiemy "dziadków".
Wiesz  - starzejąc się, człowiek staje się coraz bardziej zmęczony, nawet znudzony, pogodzony z przemijaniem.
Ty się boisz, ale dziadek  - pewnie nie.
Dziadek się martwi o ciebie, bo widzi, że cierpisz, bo wydaje mu się, że marnujesz pieniądze na szalone terapie,
a przecież te pieniądze mogą ci być potrzebne.
Dziadek chciałby z tobą pojechać na działkę, pospacerować, porozmawiać, jak kiedyś, a widzi, że powstrzymujesz łzy.
Może dziadek czuje się trochę winny?
Postaraj się teraz być "'dla dziadka"  - tak, jak on chce, jak on sobie życzy.

Dziadek ma koło siebie bliskich, oddanych sobie ludzi, ma kochaną wnuczkę, czego chcieć więcej?


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Edward - 08.12.2017

(07.12.2017, 23:13:39)Dunolka napisał(a):
(07.12.2017, 08:46:53)ankama1982 napisał(a): Cały czas to powtarzam i mówię zupełnie szczerze: Dopóki człowiek nie cierpi, trzeba robić wszystko, co w naszej mocy, żeby przedłużyć mu życie, nieważne, ile ma lat.

Twoje obecne uczucia wynikają z tego, że jesteś młoda, na pewne rzeczy się nie godzisz, buntujesz się.
To naturalne, bo  - jesteś bardzo młoda.
Nie doradzę ci pogodzenia się z odejściem osoby kochanej, bo to niemożliwe.
Ale żebyś mogla choć trochę zrozumieć dziadka, chciałam ci tylko powiedzieć, że z biegiem lat ludzie zaczynają inaczej myśleć, inaczej czuć.

Aniu,
podobną, jak Jola, odpowiedź chciałem Ci napisać.
Kiedy się ma trzydzieści lat, to wydaje się, że wszystko co najlepsze jest jeszcze przed nami, a o sprawach ostatecznych w odniesieniu do własnej osoby wcale lub prawie wcale się nie myśli. Jeśli nagle okazuje się, że dziadek lub babcia, których kochało się często bardziej niż rodziców, bliscy są odejścia, to bunt jest czymś zupełnie naturalnym.
Pokolenie "środka", jak znowu ładnie pisze Jola, odejścia swoich dziadków, ale też często rodziców, a nawet rodzeństwa już doświadczyło i bunt, taki jak Twój, ma już za sobą. Już wie, że samo zbliża się do dnia, tu na Ziemi, ostatniego i godzi się z tym. Jest mu smutno, to oczywiste, ale buntu już nie ma. Jest pogodzenie się z tym, że konsekwencją życia jest śmierć. "Życie, jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową", jakże trafny jest tytuł filmu Zanussiego.
Młodość Twojego Dziadka wypadła na czas wojny. On ze śmiercią, prawdopodobnie, stykał się każdego dnia i wtedy, uwierz mi, nie traktował jej tak, jak my ją teraz traktujemy. Ten czas wojny i szybkiego wkraczania w temat spraw ostatecznych plus wiek Dziadka sprawiają, że nie tyle boi się On swojego odejścia, ile smutku najbliższych osób, które zostawi.
Pisałem, że kilka razy sam bliski byłem śmierci. Były takie dni, czasem tylko godziny, gdy byłem pogodzony z losem będąc przekonanym, że nic już nie można zrobić. Wtedy była troska o los najbliższych, ale też ciekawość, czy jest to drugie życie, a jeśli tak, to jak ono wygląda?
Dla osoby odchodzącej dołujące są miesiące, tygodnie i dni przed tym, który wydaje się być ostatnim. On sam, już nie.
Pozdrawiam
Edward


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - ankama1982 - 08.12.2017

Oboje macie rację, staram sobie tak właśnie tłumaczyć, przygotowuję się powoli najgorsze, bo wiem, że już bliżej niż dalej.
Niby życzę Dziadkowi szybkiej i bezbolesnej śmierci, najlepiej, żeby po prostu któregoś dnia się nie obudził, albo, żeby upadł nagle i nie wstał.Boję się strasznie, że Dziadek będzie umierał powoli, w bólu i że będzie tego świadomy. Ale jednocześnie chcę, żeby był z nami jeszcze jak najdłużej.
Wczoraj wpadłam w panikę, bo Dziadek od rana miał straszne zawroty głowy i dodatkowe skurcze, ciśnienie dobre. A wiem, że jak Dziadek zgłasza jakiś objaw, tzn, że naprawdę coś się dzieje, bo generalnie zgrywa bohatera i prawie nigdy się nie skarży. Mówił, że tak mu się kręciło w głowie, że wpadł na ścianę.
Wieczorem mu przeszło, mam nadzieję, że to jednak wina zmiany pogody.  Myślałam jeszcze, że to może po miluricie, ale raczej takie objawy uboczne nie występują. Pojechałam do niego po pracy zmierzyć mu ciśnienie i sprawdzić tętno, wkurzył się strasznie, że znowu wymyślam mu kolejną chorobę.
I takie to życie "na bombie", radość z każdego kolejnego dnia, a zarazem strach o każdy następny.


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Dunolka - 10.12.2017

Anka, my jesteśmy z pokolenia środka, ale jednak jest nam bliżej, niż dalej, dlatego powiem ci jeszcze jedno
- ludzie starzy i chorzy nie lubię, gdy otoczenie jest "przygotowane na najgorsze".
Bo to przygotowanie na najgorsze oznacza zwykle, że spodziewamy się tego najgorszego w każdej chwili, w napięciu,
tak, że czasem można odnieść wrażenie, że najgorsze już jest, czeka za drzwiami, jest niejako obecne w naszym życiu.
Tymczasem najgorszego jeszcze nie ma, i długo jeszcze może go nie być.
Człowiek jest tak skonstruowany, że blokuje myśli o "najgorszym", inaczej by nie mógł funkcjonować.
Czyli lepiej bez potrzeby o najgorszym człowiekowi nie przypominać,  ani słowem, ani uczynkiem.

Starsi ludzie nie boją się przemijania, ale tak jak każdy, boją się cierpienia, boją się bycia ciężarem dla bliskich.
Może jestem optymistką, ale wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach ludzie już nie muszą umierać w bólu i cierpieniu, że medycyna przynajmniej to jest nam w stanie zapewnić - żeby nie bolało.

Na razie dziadek jest  leczony, czuje się znośnie, najgorsze nie przyjdzie ani dziś, ani jutro, a co będzie pojutrze, to zobaczymy.
Twój dziadek musiał i musi być fajnym facetem, skoro jesteś z nim tak związana, tylko ci pozazdrościć.


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - ankama1982 - 10.12.2017

(10.12.2017, 14:58:43)Dunolka napisał(a): Anka, my jesteśmy z pokolenia środka, ale jednak jest nam bliżej, niż dalej, dlatego powiem ci jeszcze jedno
- ludzie starzy i chorzy nie lubię, gdy otoczenie jest "przygotowane na najgorsze".
Bo to przygotowanie na najgorsze oznacza zwykle, że spodziewamy się tego najgorszego w każdej chwili, w napięciu,
tak, że czasem można odnieść wrażenie, że najgorsze już jest, czeka za drzwiami, jest niejako obecne w naszym życiu.
Tymczasem najgorszego jeszcze nie ma, i długo jeszcze może go nie być.
Człowiek jest tak skonstruowany, że blokuje myśli o "najgorszym", inaczej by nie mógł funkcjonować.
Czyli lepiej bez potrzeby o najgorszym człowiekowi nie przypominać,  ani słowem, ani uczynkiem.

Starsi ludzie nie boją się przemijania, ale tak jak każdy, boją się cierpienia, boją się bycia ciężarem dla bliskich.
Może jestem optymistką, ale wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach ludzie już nie muszą umierać w bólu i cierpieniu, że medycyna przynajmniej to jest nam w stanie zapewnić - żeby nie bolało.

Na razie dziadek jest  leczony, czuje się znośnie, najgorsze nie przyjdzie ani dziś, ani jutro, a co będzie pojutrze, to zobaczymy.
Twój dziadek musiał i musi być fajnym facetem, skoro jesteś z nim tak związana, tylko ci pozazdrościć.

Jolu, Dziadek jest najfajniejszym facetem na świecie i najlepszym Dziadkiem. Cale zycie nam wszystkim.pomagal i nie mam tu na myśli wsparcia finansowego. Gdy nie miałam jeszcze prawa jazdy zawsze wszedzie mnie woził, żebym nie musiala tłuc się autobusami. Sprawy, ktorych nie musiałam załatwiać osobiście, załatwiał za mnie. Zawsze mnie wspierał i bronił nawet jak wiedział, ze nie mam racji albo źle zrobiłam. 
Kilka lat temu, jak rodzice robili remont, siedział cale dni w kurzu i pilnował tych obibokow, żebyśmy nie musieli brać bezsensownego urlopu.
2,5 roku temu, jak kupiłam mieszkanie, razem z moim tatą i wujkiem skuwał płytki i ściany, żebym szybciej zaczęła remont i mniej zapłaciła. A był to okres, kiedy choroba ruszyła, był wtedy na sterydach, kiepsko się czuł i pocił przy najmniejszym wysiłku. W tamtym roku przesiedział prawie 8 godz w wydziale komunikacji, bo rejestrowałam na cito samochód, pojechał rano, wyciągnął numerek i pilnował kolejki, żebym nie musiała zwalniać się z pracy. A miał 86 lat i już był ciężko chory. To jest tylko kilka przykładów, był taki zawsze, ale podałam tylko te z czasów choroby.

Dlatego jest mi tak ciężko patrząc, jak słabnie i powoli się kończy, bo całe zycie był bardzo aktywny i w chorobieb ten brak siły i aktywności jest dla niego najbardziej dobijający.


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - ankama1982 - 11.12.2017

Dzisiejsza wizyta u urologa nie przyniosła w zasadzie nic nowego. Dziadek dostał zastrzyk i lekarz włączył znowu sterydy, chyba tylko po to, zeby Dziadka nie wykończył rak, tylko niewydolność krążenia.

No i dowiedzieliśmy, że Dziadek wcale nie jest rekordzistą w wysokości PSA. Najwyższy poziom, z jakim spotkał się Jego lekarz, to 60 tys u faceta, który nawet nie wiedział, że ma raka.

Dzisiaj samopoczucie Dziadka trochę lepsze, może to, że wyszedl z domu i daje radę chodzić jeszcze po schodach, trochę go podbudowało.


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Dunolka - 12.12.2017

Anka, dziadek po prostu ciebie kocha, daje ci tak potrzebną  bezwarunkową miłość,
poczucie bezpieczeństwa.
Pewnie boisz się, że to  stracisz. Ale to nie jest tak.
Ta miłość zostanie w tobie, da ci siłę, pewność siebie.
Miłość, którą otrzymaliśmy w dzieciństwie , jest jakby słońcem, którym potem promieniujemy na innych.
Masz wspaniałego dziadka, i tym należy się cieszyć.
Nawet, gdy go kiedyś zabraknie, to na zawsze pozostanie ci świadomość, że BYŁ, właśnie taki, wspaniały.
Nie potrafię tego ująć wystarczająco pięknie, ale to jest piękne, naprawdę.


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - ankama1982 - 13.12.2017

Jest źle, a nawet beznadziejnie. Dziadka bolą żebra, ból jest tak silny, ze nie może się ruszać.
Babcia 2 lata temu zachorowała na raka trzonu macicy, operacja, radioterapia było wszystko ok. Jakiś czas temu wyczuła guzek w piersi, zrobiła mammografię i biopsję, właśnie dzwonili, że są wstępne wyniki i żeby przyjechać. Więc jedziemy po wyrok.
Jedyne, na co mam ochotę, to strzelić sobie w łeb


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Edward - 13.12.2017

(13.12.2017, 15:53:09)ankama1982 napisał(a): Jest źle, a nawet beznadziejnie. Dziadka bolą żebra, ból jest tak silny, ze nie może się ruszać.
Babcia 2 lata temu zachorowała na raka trzonu macicy, operacja, radioterapia było wszystko ok. Jakiś czas temu wyczuła guzek w piersi, zrobiła mammografię i biopsję, właśnie dzwonili, że są wstępne wyniki i żeby przyjechać. Więc jedziemy po wyrok.
Jedyne, na co mam ochotę, to strzelić sobie w łeb

Aniu,
przeczytaj jeszcze raz posty Joli (85, 88 i 91) oraz mój (86).
Porządku świata nie zmienisz. Ludzie odchodzą i rodzą się nowi. Twoja Babcia i Twój Dziadek dożyli pięknego wieku i może właśnie nadchodzi ich czas. Ciesz się, że są, ale oswajaj się z myślą, że kiedyś ich zabraknie. Masz na to czas i doceń to.
Prawdziwym dramatem jest, kiedy odejście dzieje się nagle. Kiedy ktoś nam najbliższy wychodzi z domu i już do niego nie wraca ginąc w wypadku. Wtedy jest żal, że nie zdążyliśmy mu wszystkiego powiedzieć, że chcieliśmy go przeprosić, uścisnąć mu dłoń, ucałować. Ty na to wszystko, w stosunku do Dziadków, masz czas i doceń to, a pistolet wyrzuć jak najdalej. Dbaj o Dziadka i Babcię, ale pamiętaj, że masz jeszcze rodziców, może dzieci. Im przez długie lata będziesz jeszcze potrzebna.

Przytulam
Edward


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Dunolka - 13.12.2017

Anka, a co dziadkowi i babci przyjdzie z tego, że "strzelisz sobie w łeb"?
Tak, wiem, że to tylko opis twojego stanu psychicznego, ale pamiętaj o dziadkach, o tym, co czują.
Im jest wystarczająco trudno, by jeszcze im dokładać twoje  przerażenie.

Wynik biopsji babci to nie musi być żaden wyrok, wszystko zależy od badania histopatologicznego.
Rak piersi jest dobrze poznany, i od tego wyniku zależą rokowania, i sposób leczenia.
Nowotwory piersi w tym wieku nie bywają zazwyczaj agresywne.

Dbałaś o leczenie dziadka, dbaj dalej. Pamiętaj, że leczenie przeciwbólowe też przedłuża życie.
Żaden chory nie powinien cierpieć, nie dopuść do tego.
Pamiętaj  - jesteś mocna, zrób wszystko, by dziadkom było lżej.
Oni ciągle są, ciągle żyją, teraz najważniejsza jest jakość ich życia.
Na zamartwianie się i rozpacz przyjdzie czas. Teraz o tym nie myśl.


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - ankama1982 - 14.12.2017

Wczoraj Dziadek wziął tramal, zaledwie 5 kropli, a ból ustąpił na kilka godz., jeszcze wieczorem z nim rozmawiała, to mówił, że ,mu przechodzi i czuje tylko takie delikatne "ćmienie". Dzisiaj rozmawiałam z lekarką, która pracuje w hospicjum, mówi, że 5 kropli to żadna dawka i jeśli tylko tyle pomogło, to super. Ale w nocy Dziadek nie mógł odkrztusić wydzieliny (podejrzewam, że z powodu bólu żeber), ale ubzdurał sobie, że to z powodu leku i dzisiaj już nie chce go wziąć. I ból wrócił.
Nie mogę uwierzyć, w jakim tempie to postępuje, w ubiegłym tygodniu w poniedziałek i wtorek był na badaniach, chodził po schodach, był jeszcze u kolegi po drodze. W tym tygodniu w poniedziałek był u swojego urologa, trochę go te żebra pobolewały od jakiegoś czasu, to fakt, ale żeby nagle tak silny ból?
Boję się, czy to żebro po prostu nie pękło i żeby odma się nie zrobiła.
Podpowiedzcie coś.
Wiem, że koniec zbliża się wielkimi krokami, ale nie chcę, żeby Dziadek tak cierpiał.


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Dunolka - 14.12.2017

Anka, leczenie przeciwbólowe musi być dobrze ustawione, albo przez lekarza z hospicjum,
albo w szpitalu na oddziale leczenia bólu, albo w przychodni leczenia bólu.

Ale pomyślcie jeszcze o jednym  - o leczeniu np. strontem.
Jest to radiofarmaceutyk, podawany w kroplówce, stosowany przy bolesnych przerzutach do kości.
Niezależnie od likwidacji bólu, trochę leczy, a więc przedłuża życie.
Sama idź do onkologa z dokumentacją dziadka.
Pamiętaj, że lekarz sam ci nic niestandardowego nie zaproponuje, ale jak powiesz, czego chcesz,
to się raczej zgodzi. Ąrgumentem  za jest dobry stan ogólny dziadka.


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - ankama1982 - 14.12.2017

Ale to chyba niewskazane przy niewydolności nerek?
Mama ma wizytę u onkolog-radioterapeutki w przyszły wtorek, zobaczymy, czy ona coś zaproponuje.
Jeśli nie, to kolejną u innej ma jakoś po świętach.
Żeby tylko Dziadek dotrwał

Doczytałam:
warunek:kreatynina <1,5.
Dziadek ma 1,79


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - Dunolka - 15.12.2017

No tak, przy radiofarmaceutykach nerki muszą być sprawne.
Ale  może kreatynina jeszcze będzie spadać?

Jest jeszcze możliwość paliatywnego naświetlania przerzutów w kościach.
Tylko, że na przeciwbólowy skutek tej terapii trzeba byłoby trochę poczekać, aż się guz "skurczy".
Mieliśmy na forum pacjenta z przerzutami do kości czaszki, które uciskały jakieś kluczowe nerwy, powodując nieprzyjemne uczucia, typu szum w uszach, ubytek słuchu. Otrzymał kilka dawek promieniowania na te przerzuty,
ale skutek miał być dopiero po 4-5 tygodniach.

Anka, tego trzeba się domagać. Podkreślajcie, w jak dobrym stanie jest dziadek, lekarz lubi widzieć sens, w tym,
co robi, a chyba jest sens.
Gdy dziadek będzie miał skierowanie, pewnie się zgodzi na terapię.


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - ankama1982 - 16.12.2017

Dziadek nie przesypia nocy z powodu bólu żeber. Śpi w pozycji półlezącej, a nad ranem siada, bo nie może już wylezeć. Wiele dobrych leków przeciwbólowych odpada ze względu na niewydolność nerek. Od wczoraj używa traumonu w aerozolu, mówi, że jest trochę lepiej. Ale od wczorajszego wieczoru ma różowy odcień moczu. Albo wytrącają się moczany, bo kw moczowy był bardzo wysoki, albo przesadził z tym traumonem (nie wiem, czy jest taka możliwość, że mógł się tak bardzo wchłonąć) albo dzieje się to, czego obawiamy się najbardziej


RE: Dziadek 87 lat, PSA rośnie - ankama1982 - 17.12.2017

Jeszcze mialam nadzieję, że to moczany.

Zrobiliśmy bad moczu- erytrocyty luzno zalegają pole widzenia. Dziadek ewidentnie podkrwawia z pęcherza