[quote ]
Oprócz tych dwóch informacji pozytywnych, jedna mniej pozytywna tzn. wg lekarzy taki szybki wzrost po braku dipherliny jest na niekorzyść taty w przypadku hormonooporności
[/quote]
Wytłumaczenie tej prawidłowości wydaje się logiczne:
Hormonoterapia pozbawia komórki nowotworowe "pożywienia" w postaci testosteronu.
Zagłodzone komórki nowotworowe słabną, i z tego głodu po jakimś czasie powinny ginąć.
Przynajmniej większość.
Zostają tylko te najmocniejsze, najbardziej agresywne, takie twardziele. Zwykle stanowią niewielki procent całości.
Gdy się odstawi hormonoterapię, te komórki dorywają się wreszcie do "pożywienia", zaczynają się mnożyć
i wydzielać PSA. Ale jest ich na początku mało, bo większość z głodu padła, więc ocenia się, że nie są dla organizmu jakoś bardzo groźne. Dlatego raz na jakiś czas przerywa się hormonoterapię, by dać organizmowi odetchnąć.
Zanim tych komórek namnoży się tyle, aby człowiekowi zagrozić, upływa sporo czasu, czasem nawet rok, dwa.
I to są te upragnione wakacje. od hormonów.
Ale czasem zdarza się, że dany pacjent ma właśnie takie wyjątkowe, "mocne", czyli odporne na głód komórki nowotworowe. Ona tak łatwo nie giną. I gdy tylko dostaną testosteron, to szybko ich liczba wzrasta, więc szybko rośnie PSA. Bo jest ich dużo, i bezwzględnie
Oczywiście, głód to głód, w końcu większość tych "twardzieli" też głodu padnie, ale na to trzeba poczekać dłużej.
Z tego przypuszczalnie powodu niektórym pacjentom pozwala się zrobić wakacje od hormonów po 3 latach, a niektórym dopiero po 5.
Twój tata należy więc do tych drugich.
Spyta ktoś, że skoro przy hormonoterapii komórki nowotworowe z głodu giną, to przecież w ten sposób można wyleczyć się z raka. Tak, gdyby wszystkie komórki nowotworowe były zależne od testosteronu - hormonoterapia raka
by w końcu pokonała.
Ale nowotwór mutuje, to znaczy tworzą się też komórki niezależne od testosteronu.
I dopiero one stanowią prawdziwy problem i zagrożenie.
Oprócz tych dwóch informacji pozytywnych, jedna mniej pozytywna tzn. wg lekarzy taki szybki wzrost po braku dipherliny jest na niekorzyść taty w przypadku hormonooporności
[/quote]
Wytłumaczenie tej prawidłowości wydaje się logiczne:
Hormonoterapia pozbawia komórki nowotworowe "pożywienia" w postaci testosteronu.
Zagłodzone komórki nowotworowe słabną, i z tego głodu po jakimś czasie powinny ginąć.
Przynajmniej większość.
Zostają tylko te najmocniejsze, najbardziej agresywne, takie twardziele. Zwykle stanowią niewielki procent całości.
Gdy się odstawi hormonoterapię, te komórki dorywają się wreszcie do "pożywienia", zaczynają się mnożyć
i wydzielać PSA. Ale jest ich na początku mało, bo większość z głodu padła, więc ocenia się, że nie są dla organizmu jakoś bardzo groźne. Dlatego raz na jakiś czas przerywa się hormonoterapię, by dać organizmowi odetchnąć.
Zanim tych komórek namnoży się tyle, aby człowiekowi zagrozić, upływa sporo czasu, czasem nawet rok, dwa.
I to są te upragnione wakacje. od hormonów.
Ale czasem zdarza się, że dany pacjent ma właśnie takie wyjątkowe, "mocne", czyli odporne na głód komórki nowotworowe. Ona tak łatwo nie giną. I gdy tylko dostaną testosteron, to szybko ich liczba wzrasta, więc szybko rośnie PSA. Bo jest ich dużo, i bezwzględnie
Oczywiście, głód to głód, w końcu większość tych "twardzieli" też głodu padnie, ale na to trzeba poczekać dłużej.
Z tego przypuszczalnie powodu niektórym pacjentom pozwala się zrobić wakacje od hormonów po 3 latach, a niektórym dopiero po 5.
Twój tata należy więc do tych drugich.
Spyta ktoś, że skoro przy hormonoterapii komórki nowotworowe z głodu giną, to przecież w ten sposób można wyleczyć się z raka. Tak, gdyby wszystkie komórki nowotworowe były zależne od testosteronu - hormonoterapia raka
by w końcu pokonała.
Ale nowotwór mutuje, to znaczy tworzą się też komórki niezależne od testosteronu.
I dopiero one stanowią prawdziwy problem i zagrożenie.