Mój mąż po biopsji
(04.04.2023, 18:27:10)Rednaomii napisał(a): Dzisiaj zrobiliśmy PSA - 0,009.

Za takie wiadomości zawsze mam ochotę autora/autorkę uściskać. zadowolenie, uśmiech 

O długofalowych  skutkach radioterapii pogadamy przy okazji.
Odpowiedz
Dzień dobry po dłuższej przerwie.
Czas tak zasuwa, że nawet się nie obejrzałam a to już 3 miesiące nie było mnie na forum. Chciałam sobie też troszkę odpuścić, bo przez 1,5 roku byłam w ciągłym stresie, który zresztą udzielał się całej rodzinie. Dzisiaj jednak przyszła pora sprawdzić PSA. Wynik <0,006. Cieszę się jak dziecko, wyczekiwałam na niego tyle miesięcy. 
Pozdrawiam wszystkich gorąco i życzę dużo, dużo zdrowia. B.
Odpowiedz
Gratulację i tak trzymać!
Pozdrawiam
Armands
Odpowiedz
Dziękuje bardzo.
Odpowiedz
Witajcie kochani. 
Trochę mnie tu nie było i muszę nadrobić zaległości w czytaniu postów. A widzę że działo się dużo. U nas bez zmian, mąż czuje się bardzo dobrze, operacja i RT póki co nie dają żadnych skutków ubocznych. Na tę chwilę można by powiedzieć że się nam udało. Zobaczymy co przyniesie kolejne PSA. Szkoda że dopiero dzisiaj zobaczyłam że było spotkanie forumowiczów. Chętnie bym w nim wzięła udział. Oczywiście z mężem bo to tak naprawdę „jego” forum. W przyszłym roku już będę pilnować terminu. A tymczasem życzę wszystkim dużo zdrowia i pozdrawiam serdecznie. B.
Odpowiedz
Dobry wieczór.
 Znowu troszkę przerwy miałam z obecnością na Forum, ale trzymam rękę na pulsie. Po pół roku zrobiliśmy kolejne PSA. Wynik <0,006. Czyli już drugi taki sam. Baaaardzo się cieszymy, bo droga do tego była długa. Modłę się o kolejne takie wyniki.
 Pozdrawiam wszystkich gorąco i życzę dużo zdrowia. B.
Odpowiedz
Bardzo dobre wiadomości, i oby tak dalej.

Pozdrawiam AParsley
Rocznik 1961
PSA przed RP 15,41 ng/ml, LRP 19/11/2014, RT 05-06/2015.
PSA od 08/2017 do teraz <0,006 ng/ml.

Moja historia
Odpowiedz
Witam wszystkich. 
Bardzo dużo dzieje się u mnie ostatnio, a właściwie w mojej rodzinie. U męża wszystko dobrze, ale w  naszym otoczeniu same złe rzeczy. Problem jest z męża bratem, bliźniakiem. Nie pisałam o tym wcześniej, bo tego nie chciał. 
Otóż po pierwszych podejrzeniach u mojego męża raka prostaty, od razu poinformowaliśmy jego brata o tym i namawialiśmy do zrobienia PSA. Niestety on z tych opornych na wszelkie badania, lekarzy i na jakąkolwiek profilaktykę. Jego żona zresztą też. Nic nie było w stanie go przekonać, chociaż miał już pewne objawy, które zauważyliśmy. Dopiero po około roku zdołaliśmy go namówić na badania. I tak jak się spodziewaliśmy były złe. Bardzo złe. PSA 36, a rezonans pokazał horror. Rak wszędzie. Wszystkie węzły chłonne zajęte. Naciek na pęcherz, na jelito, meta w kościach miednicy i wiele jeszcze. Przy takim PSA to bardzo dużo się działo. Próbowaliśmy namówić go na Gliwice, myśleliśmy o jakimkolwiek zblokowaniu go RT, ale nie chciał nawet słyszeć. Leczył się po swojemu, teraz jest bardzo źle. Minęły 2 lata a on umiera. Jestem wściekła, rozżalona, nie mogę znaleźć sobie miejsca, bo wiem że gdyby dał sobie pomóc to może jeszcze nie byłoby tak źle. Przeszedł hormonoterapię,chemioterapię, na wszystko wyjątkowo oporny. Chodzimy struci, przejęci, nie możemy spać. Teraz na koniec, gdzieś ze3tyg temu, zabraliśmy go do Prof Majewskiego, ale niestety, nie było szansy już na cokolwiek. Patrzę na niego i serce mi pęka, tym bardziej że jest z wyglądu identyczny jak mój mąż. W końcu bliźniaki, chodź choroba w ostatnich dniach bardzo go zniszczyła. Straszna jest niemoc a jeszcze gorsza świadomość że mogło być inaczej. 
Musiałam się wyżalić bo jest mi potwornie smutno. Pozdrawiam serdecznie wszystkich.B.
Odpowiedz
Bardzo to smutne i kolejny raz okazuje się z jakim zagrożeniem mamy do czynienia. Ale sam mam doświadczenie z własnego otoczenia jak jest trudno pewne osoby namówić do badania, pójścia z wynikiem do lekarza itd.
A później jeszcze dochodzi żal do siebie, że może powinienem być bardziej zdesperowany do nacisku na taką osobę.
Smutno i strasznie…

Trzymajcie się… pozdrawiam

Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
Smutne.
Ale jednocześnie bardzo ciekawe.
Uważa się, że pacjenci z rakiem prostaty dzielą się na 3 grupy:
- takich, których można i powinno się, więc trzeba leczyć,
- takich, którym żadne leczenie nie pomoże; ta grupa jest nieliczna, ale istnieje,
- takich, którym leczenie jest niepotrzebne, gdyż rak   - nawet gdy jest  - im nie zaszkodzi;
ta grupa ponoć jest najliczniejsza.
Przyczyną jest oczywiście genetyka.
Niestety, na razie nie potrafimy określić, kto w jakiej grupie jest, więc wszystkich pacjentów traktuje się jako należących do grupy pierwszej.

I oto mamy bliźniaki jednojajowe, czyli o takim samym kodzie DNA.
Najprawdopodobniej zachorowali w tym samym czasie.
Jeden się leczył, drugi  - nie od razu.
Ten pierwszy, jak widać, leczył się skutecznie.

Leczenie brata okazało się bezskuteczne.
Ktoś mógłby pomyśleć, że należy do drugiej grupy.
Nie, kochani  - gdyby posłuchał brata i bratowej, miałby szansę na wyleczenie.
Bo moim zdaniem, najliczniejszą grupą jest ta pierwsza.

Warto się badać i leczyć!

PS. Rednaomi, zrobiliście, co w waszej mocy. Współczuję bardzo, szczególnie twojemu mężowi, bo przecież brat bliźniak to taki "bardziej" brat; to tak, jakby część niego. Jeszcze go nie stracił, brat jeszcze jest, warto jak najlepiej wykorzystać ten czas.
Odpowiedz
Dobry wieczór. 
Dziękuję Armands i Dunolka za słowa wsparcia. My jeszcze troszkę próbujemy walczyć. Jak byliśmy u Prof. Majewskiego to dał nam kontakt do osoby zajmującej się kwalifikacją do badań klinicznych w ,,Centrum Wsparcia Badań Klinicznych” w Gliwicach. Zaraz na drugi dzień dzwoniłam i pomimo zamknięcia listy pacjentów udało mi się wybłagać wpisanie szwagra na listę rezerwową. Pani doktor wyznaczyła termin kiedy mamy przyjechać. Niestety nie dojechaliśmy bo szwagier dostał wysokiej temperatury, załatwiliśmy szpital, okazało się że to sepsa. A powodem była przetoka w nerce, nieprawidłowo założona, którą od dłuższego czasu ma gdyż w wyniku całej tej choroby nerka przestała pracować. Dobrze że tylko jedna. Od tej pory już kolejne 2 razy był w szpitalu( w przeciągu ostatniego miesiąca). Nie mogą dać sobie rady z bakterią we krwi, która cały czas wraca. Nawet wankomycyna nie pomogła. Tak więc Gliwice niestety nie wyszły. Nic nie są w stanie zrobić jak pacjent ma przewlekłą wysoką temperaturę. Totalna porażka, nie zdążyłam ich przekonać do przedłużenia sobie życia. Jednak nie tracę nadziei, jak jakimś cudem jego stan się poprawi to spróbujemy pojechać i może jeszcze coś da się zrobić.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości