Mój mąż po biopsji
#1
Witam wszystkich. Jestem tu nowa i nie bardzo jeszcze wiem jak się poruszać po forum. Przeczytałam wiele historii zanim sama zaczęłam pisać. Problem dotyczy mojego męża. Mam wiele pytań i już trochę badań, które wykonał i chciałabym się w paru kwestiach popytać, ale kompletnie nie wiem czy to co piszę będzie widoczne. Tak więc jeśli dobrze się wpisałam to w następnym poście opiszę moją sytuację.
Pozdrawiam Beata.
Odpowiedz
#2
Beata witaj na forum.
Jak najbardziej widzimy twój pierwszy post i czekamy na zapowiedziany ciąg dalszy.
Postaramy się odpowiedzieć na pytania i podzielić się swoim doświadczeniem.
Gdybyś miała problemy techniczne z dołączeniem do postu dokumentów, to proszę o przesłanie ich ma mój adres mailowy, a ja dodam je w odpowiednim miejscu.
armands@o2.pl

Pozdrawiam
Armands
Odpowiedz
#3
Witam, ponownie. Super że dałam radę dobrze się wpisać. Dziękuje Arnands za reakcję. Oto jak wygląda sytuacja mojego męża:
W 2016 r mój mąż trafił do szpitala, gdzie stwierdzono u niego WZJG - wrzodziejące zapalenie jelita grubego, lekką postać.
 
Porobiono sporo badań, między innymi rezonans miednicy małej. Był tam również opis dotyczący prostaty: gruczoł krokowy o wym. 4,8x3x4,7 cm(CC), niejednorodny zwłaszcza jego strefa centralna, ulega niejednolitemu wzmocnieniu kontrastowemu. 
Pęcherzyki nasienne symetryczne bez uchwytnych zmian. Nieliczne węzły chłonne okołoodbytnicze wielkości do 7 mm. 

Od razu zareagowaliśmy i skonsultowaliśmy urologiem. 
Nadmienię, że mąż miał PSA w normie laboratoryjnej, tzn. 3,04. 
Urolog przebadał męża na wszystkie strony: per rectum, usg, sprawdził zaleganie moczu i stwierdził że wszystko ok. 
Zdiagnozował łagodny przerost prostaty i nie kazał się martwić tylko raz na pół roku badać PSA. Mąż wtedy miał 65 lat.
Tak więc robiliśmy. PSA systematycznie rosło, aż w tym roku w lutym osiągnęło 7,2.
Dalej  lekarz po badaniach twierdził żeby się nie przejmować ale ja, ponieważ byłam razem z mężem w gabinecie, wymusiłem rezonans. 

Oto wynik badania:

[Obrazek: nqI1m5K.jpg?1]


Jeszcze mam zdjęcia, szkice tej zmiany w prostacie dołączone do badania MRI .

[Obrazek: b7ANzGT.jpg?2]



Po rezonansie poszliśmy zaraz do lekarza, innego, z polecenia, i w ciągu 3 dni załatwiliśmy biopsję. 
Teraz czekamy na wynik. Powiem jeszcze że PSA w kwietniu było 7,850, robione w innym laboratorium niż poprzednie. 
Dodam, że mój mąż jest w bardzo dobrej kondycji, WZJG jest opanowane, nie choruje na nic więcej.
Bardzo się martwię,  o zdaję sobie sprawę że może to być poważna sprawa, ale jednak gdzieś tam mam nadzieję że wszystko będzie dobrze. 
Co sądzicie, sądzisz o tym? 
Nie mam więcej żadnych wyników, bo to dopiero początek naszej drogi, ale zrobię wszystko aby pomóc mojemu Bogdanowi. 

Pozdrawiam i liczę na jakieś wskazówki. Myślę że nauczę się lepiej poruszać po forum. 

Pozdrawiam Beata.
Odpowiedz
#4
Beata zdjęcia dokumentów dołączyłem do postu i trochę go wyedytowałem. Myślę, że teraz jest całkiem przejrzyście.
Zachowując czujność wykazałaś się większą odpowiedzialnością niż lekarz urolog, który się zajmował mężem. 
Patrząc tylko na wynik PSA można przeoczyć zagrożenie. 
Przyznam się, że i u mnie było podobnie. Badałem PSA, a wyniki chowałem do szuflady. Nawet kiedy poziom markera przekroczył poziom odpowiedni dla wieku, ja nadal unikałem wizyty u urologa, "bo przecież to choroba dziadków"
Ale wracając do Twojego męża, to ocena PI-RADS 5 raczej przesądza o raku prostaty. To najwyższy poziom prawdopodobieństwa jego wystąpienia i dlatego decyzja o biopsji musiała być podjęta.
To wynik biopsji... a w nim to jedno zdanie napisane przez histopatologa, gdzie wskazuje na występowanie komórek rakowych w prostacie otwiera nowy etap. 
Tak samo jak jest wielkie prawdopodobieństwo, że rak prostaty u męża występuje, tak samo jest wielkie prawdopodobieństwo na radykalną prostatektomię. Wynika to z opisu MRI, gdzie podejrzany obszar ograniczony jest do gruczołu, i nie ma śladu inwazji na zewnątrz. Oczywiście to musi być zweryfikowane w ocenie histopatologa. 
Co do metody, to porozmawiamy po otrzymaniu wyniku biopsji.

pozdrawiam
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#5
Witam, bardzo, ale to bardzo dziękuję Armands za wstawienie zdjęć,,tam gdzie potrzeba’’. Myślę że za niedługo sama będę umiała to zrobić, tylko muszę poznać FORUM. Jutro syn podjedzie i pokaże mi co i jak. 
Wracając do problemu mojego męża, szlag mnie trafia że lekarz nie zlecił wcześniej rezonansu. 
Przecież urolodzy powinni mieć pojęcie że PSA tak nie do końca jest wykładnikiem ,,zdrowia’’. Gdybyśmy się sugerowali wynikiem i opinią lekarza, to tak naprawdę nic byśmy nie robili i w pewnym momencie byłoby po prostu za późno. Teraz najważniejszy jest dla nas wynik biopsji. Myślę że będzie za ok.tydzień, więc korzystamy ,z jak na razie,, czystej karty zdrowotnej’’ i jedziemy na 5 dni na wakacje, nie myśląc o tym  o będzie później.

A tak w ogóle, to chyba jest mi dużo łatwiej że dotarłam do tego forum. Czuję się bezpieczniej, że w razie niepewności mam wsparcie w Was.
Odpowiedz
#6
Każdy z nas zna historie kolegów u których przeoczono ten najlepszy moment na rozpoczęcie leczenia.
Często działo się to z dużą "pomocą" lekarzy, którzy usypiali czujność, albo trwali w dziwnym uporze przed podjęciem zdecydowanych kroków. Bywało też tak, że trzeba było walczyć o każde skierowanie na badanie, jakby to lekarz je finansował z własnego portfela.
Niestety czasu nie cofniemy i trzeba startować z miejsca w którym aktualnie się znajdujemy.

Faktycznie zapomnijcie o chorobie, wypoczywajcie, cieszcie się pogodą... i do zobaczenia na forum.

Pozdrawiam
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#7
Witam wszystkich, dzisiaj odebraliśmy wynik prostaty:
Oto on: 
Bioptaty prostaty
Gruczolakorak prostaty (prostate adenocarcinoma)
Gleason score 3+3=6
Grade group 1
Prawa strona 6 bioptatów (P1-6)
Całkowita długość pobranych bioptatów około 25mm, naciek raka obecny w P1,P3,P4,P5
na łącznym odcinku około 6 mm.
Lewa strona, sześć biptatów (L1-6)
Całkowita długość pobranych bioptatów około 44mm, naciek obecny w L3 na odcinku 
mniej niż 1mm.

Trochę się załamałam. Boję się co dalej. Jak wygląda według Was ten wynik?
Już umawiam się do lekarzy. Spanikowałam... Proszę o odpowiedz.
Odpowiedz
#8
Czyli PI-RADS nie kłamał. Tak został potwierdzony biopsją i od tego momentu mąż został pacjentem onkologicznym.
Od razu uspokajam, że tak nie jest zbyt agresywny, bo suma Gleasonsa to 6. Jest to też zwykły rak gruczołowy, a nie jakaś paskudniejsza wersja. Nadal można zakładać, że nowotwór jest ograniczony do samego gruczołu krokowego. Ale 100% pewności nie mamy. Dopiero pooperacyjna histopatologia może odpowiedzieć na to pytanie.
No i widzisz, już w poprzednim zdaniu sugeruję prostatektomię radykalną.
Ale to jedna z możliwości leczenia. Można też postawić na radioterapię, czy brachyterapię, bo mimo mniejszego zainteresowania tą metodą, jest ona jednym z możliwych wariantów.
Raczej w wypadku Twojego męża odpada aktywny nadzór, czyli monitoring sytuacji i wkroczenie do aukcji, kiedy widać progresję raka.
Teraz jak najbardziej przysługuje mężowi Karta DiLO. Oczywiście macie prawo wybrać ośrodek leczenia. Macie też prawo do konsultacji lekarskiej. Wykonane wcześniej badania (mpMRI, biopsja, wyniki PSA) to już coś. To wszystko przyspieszy termin konsultacji i przedstawienia możliwości leczenia.

Piszę na telefonie, siedząc w pracy... mam nadzieję, że sedno przedstawiłem.
Może Dunolka coś wieczorem uzupełni.

Pozdrawiam
Armands

PS. Wiem, że możesz być spanikowana, ale teraz mąż będzie potrzebował twojego wsparcia. Staraj się być z nim w następnych kontaktach ze służbą zdrowia. Zawsze we dwoje, to lepiej niż osobno. Taka pomoc w zadawaniu pytań, pilnowanie papierów, czy trzymanie za rękę w gabinecie jest bezcenna.
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#9
Beato,

Twój niepokój i spanikowanie są zrozumiałe dla każdego uczestnika forum, który drogę do wyleczenia, jaką właśnie zaczynasz, ma już za sobą.
W sprawach metod leczenia i w ogóle postępowania zdaj się na opinie naszych guru, czyli Dunolki i Armandsa. Kiedy jednak będziesz w dołku przeczytaj proszę moją stopkę i posty przeze mnie pisane, zupełnie nie związane z tematyką forum. Wiedz, że siedzę teraz w rozgrzanej do czerwoności przyczepie na polu biwakowym nad Jeziorem Powidzkim, czekam na wiatr i mentalnie przygotowuję się do dwutygodniowej opieki nad czwórką wnuków.
Być może wzruszasz ramionami i zadajesz sobie pytanie, po co ten facet (czyli ja) to wszystko pisze. Otóż piszę po to, byś uwierzyła, że rak Twojego męża nie oznacza dla Was końca świata, ale początek drogi do normalności. Dość uciążliwa będzie to droga, ale kroczcie nią z przekonaniem, że zadanie, jakie przed Wami postawiło tzw. życie, jest absolutnie do wykonania.

Pozdrawiam serdecznie
Edward
Odpowiedz
#10
Bardzo dziękuje za odpowiedzi i słowa otuchy. Zanim zaczęłam pisać na forum, przeczytałam dużo 
Waszych historii. Wyciągnęłam sporo cennych wniosków i choć trochę zapoznałam się z tematem
raka prostaty.
Jednak dzisiaj, jak dostaliśmy na papierze wynik, poczułam pustkę i strach. Nie wiedziałam od czego zacząć. Oczywiście najpierw wpisałam wynik na forum. Teraz już się trochę otrząsnęłam i zaplanowałam już co zrobimy. 
Mamy wizytę 22.06 u dr Szydeko, 29.06 u dr Kowala ( to dr Kowal właśnie zlecił biopsję w ,,swoim’’ szpitalu). Nie wspomniałam wcześniej że mieszkamy we Wrocławiu. Lekarzy tych już wcześniej wyszukałam, podobno dobrzy. Czy może macie jakieś sugestie i znacie jeszcze jakiegoś lekarza godnego polecenia we Wrocławiu? Rozważamy też dr Siekierę, bo widziałam na forum dużo super opinii.
 Ewentualną operacja, o której wstępnie wspominał dr Kowal, byłaby wykonywana we Wrocławiu 
w szpitalu na Kamińskiego. 
Nie wiem czy musimy się spieszyć, czy możemy spokojnie podejść do tematu.
Powtórzę jeszcze że mąż nie ma kompletnie żadnych objawów, za wyjątkiem Psa 7,85 przed 
biopsją, biopsję przeszedł wyjątkowo dobrze i najlepiej by nic nie robił. Tylko ja na to nie pozwolę. 
Zrobię wszystko co trzeba aby mu pomóc, oczywiście jeśli można skorzystamy też z Waszej pomocy. 
Nie wiem czy można tak na forum posługiwać się nazwiskami lekarzy, jeśli nie to przepraszam, ale 
nie znam jeszcze wszystkich zasad.
Pozdrawiam Beata.
Odpowiedz
#11
Beata, zaliczyłaś dziś to, co spotkało kiedyś każdą z obecnych na forum żon  - diagnoza raka u bliskiej osoby.
To trudny moment, bardzo.
Samo słowo "rak" usuwa ziemię spod nóg, przynajmniej ja tak się wtedy czułam.
Ale tak samo, jak oni, nasi mężowie, byli i są z nami "w dobrej i złej doli, w zdrowiu i w chorobie",
tak samo i my jesteśmy z nimi. Zatem będziesz i ty.
( Ja czasem lubię tak górnolotnie pisać, bądź wyrozumiała).

Z jednej strony szok  - bo nowotwór niewątpliwie jest.

Ale jest i druga strona tego medalu, bardziej optymistyczna.
1. Jak napisał  Armands  - jest to zwykły gruczolakorak, który czasem nazywamy "poczciwą adenocarcinomą".
Daje się leczyć.
2. Złośliwość guza jest niewielka - 3+3 w skali Gleasona, czyli znaleziono jedynie zmiany typu 3; te komórki, chociaż złośliwe, "trzymają się jeszcze siebie". Mówi się, że trójki nie tworzą przerzutów.
3. Opis biopsji jest nie do końca dokładny, ale można wnioskować, że nie ma przekroczenia torebki prostaty,
zatem "nowotwór ograniczony do narządu". Do całkowitego usunięcia.
4. Nie ma naciekania przestrzeni okołonerwowych ani naczyń krwionośnych  - dobry prognostyk.
5. PSA umiarkowanie wysokie, nie przekracza 10, prawdopodobieństwo jakichkolwiek przerzutów minimalne.

Od lekarza usłyszycie, że jest stwierdzony nowotwór, ale na takim etapie zaawansowania, że z bardzo dużym prawdopodobieństwem da się go całkowicie wyleczyć.

Jaką metodą?
Ze względu na chorobę jelit, odpada radioterapia. Znaczy się, lekarze odradzają.
Pozostaje radykalna prostatektomia.
(Jeden z naszych forumowiczów  - Latarnik  - ma tę samą chorobę jelit. Na pewno podzieli się doświadczeniem w walce z jednym i drugim wrogiem).
Osobiście nie radziłabym odkładać tej operacji, właśnie  po to, aby żadna ratująca radioterapia nie była potrzebna.

Gdzie się leczyć, u kogo?
Z zasady na forum nie podajemy nazwisk lekarzy, by nie być posadzonym o kryptoreklamę.
Wyjątkiem są ci medycy, którym żadna reklama nie jest potrzebna, jak np. dr Siekiera, albo dr Skoneczna.
W razie potrzeby mamy  Prywatne wiadomości.
Powszechnie też wiadomo, że w Polsce są 4 ośrodki leczenia raka prostaty: Bydgoszcz, Warszawa, Kielce, Gliwice.
Jak widzisz, nie ma tu Wrocławia.
Dla was Gliwice też odpadają, bo tam tylko radioterapia, wprawdzie najlepsza, ale tylko.

Z kronikarskiego obowiązku  muszę dopisać, że od niedawna jest możliwość operacji robotem daVinci, na NFZ, np. w Gorzowie, Rzeszowie, Szczecinie. Na razie na forum mamy jednego pacjenta zoperowanego tą metodą.

Tyle na dziś. Trzymaj się.
Odpowiedz
#12
Dziękuje Dumolka za wyczerpującą odpowiedź. 
 Bierzemy pod uwagę leczenie w innych miastach niż
 Wrocław. Na razie pójdziemy na te 2 umówione już 
 wizyty i zobaczymy co z nich wyniesiemy. Spróbuję jeszcze
 umówić trzeciego lekarza. Wcześniej czytałam na forum
 że dobrze skonsultować z trzema. Tak zrobimy. Dobrze że mąż
 ma pozytywne nastawienie, wystarczy że ja dzisiaj totalnie 
 spanikowałam. Ale już wzięłam się w garść i zaczynam działać.
   Pozdrawiam. Beata.
Odpowiedz
#13
Beato,

mamy ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać! zadowolenie, uśmiech 
Też jestem z Wrocławia, a operował mnie profesor, u którego 22.06. będziecie mieli konsultację. Już wtedy, 10 lat temu, miał opinię bardzo dobrego chirurga i, jak na moim przykładzie widzisz, ta opinia się potwierdziła.

Piszesz o ewentualnej operacji w szpitalu przy ul. Kamieńskiego. Wspomniany profesor pracował (pracuje?) w Szpitalu Wojskowym i rozumiem, że to nie on miałby być operatorem. Gdyby jednak, to musisz wiedzieć, że profesor nie był zwolennikiem operacji oszczędzającej wiązki nerwowo-naczyniowe odpowiedzialne za erekcję. Prosiłem o ten wariant, ale się nie zgodził. Powiedział, że radykalna prostatektomia jest operacją ratującą życie, a on zbyt wiele przypadków wznowy po jej oszczędzającym wariancie widział, by ją wykonać.
- Jeśli chce pan oszczędzić wiązki n-n, to proszę poszukać innego operatora - oświadczył.

Czy miał rację? Nie wiadomo, ale w tym samym czasie mój znajomy przeszedł taką operację w szpitalu przy ul. Borowskiej. Po kilku tygodniach mówił, że z seksem wszystko jest na dobrej drodze i polecał konsultacje u chirurga, który tę operację wykonał. Później nie rozmawialiśmy na ten temat.
Problemy zaczął mieć 5-6 lat temu. Odszedł w 2019.

Beato,

zbierasz informacje dobre i złe, budujące i dołujące. Na ich podstawie wspólnie podejmiecie decyzję, co do sposobu leczenia i nigdy nie będziecie wiedzieli, czy była to decyzja optymalna. Tak, czy inaczej, działać trzeba, a o negatywnych emocjach staraj się zapomnieć. Z raków 'przypisanych' mężczyznom, ten jest najbardziej 'przyjazny' i w zdecydowanej większości przypadków dający się całkowicie wyleczyć.

Powiew porannej bryzy znad Jeziora Powidzkiego Ci posyłam

Edward

PS.

Dunolka napisała:

"Powszechnie też wiadomo, że w Polsce są 4 ośrodki leczenia raka prostaty: Bydgoszcz, Warszawa, Kielce, Gliwice.
Jak widzisz, nie ma tu Wrocławia".

To prawda, ale jest jedno ale. Po dobrze wykonanej operacji żadne leczenie nie jest konieczne. Wizyty kontrolne w poradni urologicznej, jak najbardziej, ale tam jest jedynie monitorowanie sytuacji, nie leczenie.
Osobiście trzymałbym się Wrocławia, a w razie pooperacyjnych problemów rozważałbym leczenie w ww. ośrodkach.
Odpowiedz
#14
Witaj Beato wśród nas!
Wywołany do tablicy i ja napiszę parę słów....
Zasada trzech specjalistów nie podlega dyskusji, po prostu tak trzeba!!!
Ale jest też druga strona medalu...,
Szczególnie wtedy, gdy Ci specjaliści, najlepsi z możliwych, często z tytułami naukowymi różnią się w sposobach, metodach prowadzenia tej jakże trudnej i niebezpiecznej walki....,
Dlatego aby nie zwariować, dobrze jest wybrać z tej grupy, tego jednego, którego głos będzie dla Was wiodącym....
Bo w naszych problemach to głównie my sami podejmujemy kluczowe decyzje, a specjaliści nam w tym pomagają, dając niezbędną wiedzę i swoje doświadczenie, także czuwając aby te nasze wybory były zgodne ze sztuką medyczną...
Jak wybrać tego wiodącego...? Nie wiem....! Może oprócz, wiedzy, doświadczenia, umiejętności, empatii jeszcze jakaś "chemia"....... Trzeba samemu poczuć ten większy poziom zaufania i po prostu zaufać też sobie samemu i swojemu wyborowi. I tego bezwzględnie dalej się trzymać!
I bez paniki!!! To nie trzustka, to nie płuca, to nie glejak!!! Z tym naszym "pieprzonym" nowotworem da się żyć, lat całkiem nie mało....
A w Waszym przypadku dobrze wykonana prostatektomia i można podejść do tematu jak do nocnego koszmaru i szybko całkiem zapomnieć o temacie.
Ale do tego trzeba wybrać dobrego operatora i mieć trochę szczęścia..... Ale przecież w życiu bez szczęścia ani rusz!
Trzymajcie się, nie panikujcie, realizujcie swój plan! Będzie dobrze! zadowolenie, uśmiech
W przypadku pytań, także tych dotyczących chorób współistniejących, chętnie podzielę się swoimi doświadczeniami.
Pozdrawiam.
Paweł
Ur.1960
PSA wyjściowe 09.2010 - 11,097 ng/ml
Prostatektomia Radykalna /klasyczna/, Obustronna Limfadenektomia Miednicza  
Wynik po RP   - GL. (2 + 4) pT2cN1
Korekta 2013  - GL. (4 + 3) pT3aN1, resekcja R1
PSA - 06.2011 /8 tyg. po RP/ - 0,02
Od 08.2013 - Bicalutamide 50 mg 
Od 04.2020 - Bicalutamide 100 mg
Od 04.2021 - Bicalutamide 150 mg
09.2021 - VMAT+CBCT
Od 12.2021 - Bicalutamide 100mg
PSA - 06.2022 - < 0,006
Od 03.2022 - Bicalutamide 50mg
Od 08.2022 - Bicalutamide - stop!
PSA - 10.2024 - 0,096
Odpowiedz
#15
(19.06.2021, 09:46:16)latarnik napisał(a): Zasada trzech specjalistów nie podlega dyskusji, po prostu tak trzeba!!!

Przyznam się, że nie szukałem trzeciego, a nawet drugiego specjalisty i po wizycie u pierwszego podpowiedzianego, przez koleżankę z forum wiedziałem, że to musi być ON. Do dziś nie żałuję tej szybkiej decyzji i wiele zawdzięczam mojemu operatorowi.

Oczywiście, że nie namawiam do pójścia na skróty i neguję potrzebę potrójnej konsultacji.

(19.06.2021, 09:46:16)latarnik napisał(a): Ale jest też druga strona medalu...,
Szczególnie wtedy, gdy Ci specjaliści, najlepsi z możliwych, często z tytułami naukowymi różnią się w sposobach, metodach prowadzenia tej jakże trudnej i niebezpiecznej walki....,
Dlatego aby nie zwariować, dobrze jest wybrać z tej grupy, tego jednego, którego głos będzie dla Was wiodącym....
Bo w naszych problemach to głównie my sami podejmujemy kluczowe decyzje, a specjaliści nam w tym pomagają, dając niezbędną wiedzę i swoje doświadczenie, także czuwając aby te nasze wybory były zgodne ze sztuką medyczną...
Jak wybrać tego wiodącego...? Nie wiem....! Może oprócz, wiedzy, doświadczenia, umiejętności, empatii jeszcze jakaś "chemia"....... Trzeba samemu poczuć ten większy poziom zaufania i po prostu zaufać też sobie samemu i swojemu wyborowi. I tego bezwzględnie dalej się trzymać!
Kilka miesięcy temu przed takim ważnym wyborem stanął mój starszy brat. Też spotkał na swojej drodze lekarzy, którzy przedstawili swój sposób leczenia. I tu niestety pojawił się problem, bo doszło do różnicy zdań specjalistów różnych profesji. Urolog chciał szybko ciąć, radiolog wiadomo do czego zachęcał, a ja namawiałem brata do aktywnego nadzoru. Każdorazowo lekarz na rozmowie prawie się chwytał za głowę, gdy to usłyszał. Urolog, to nawet się prawie obraził.
W międzyczasie umówione kolejne konsultacje nie były satysfakcjonujące. Brat twardo stał przy swojej propozycji i ostatecznie poznańskie WCO przystało na ten sposób prowadzenia pacjenta. Oczywiście brat podjął świadome ryzyko, ale jest ono wpisane w standardy postępowania z wcześnie wykrytym rakiem prostaty, o małym stopniu złośliwości.  
I tu musisz/musicie być przygotowana na grę na swoich warunkach, którą chcą narzucić lekarze. Jak w przysłowiu - każda pliszka swój ogonek chwali, trzeba wysłuchać argumentacji, przemyśleć... i postawić na swojego faworyta. To zawsze niesie ryzyko, ale jak decyzja w naszym życiu, nie niesie ze sobą ryzyka błędu?  

(19.06.2021, 09:46:16)latarnik napisał(a): A w Waszym przypadku dobrze wykonana prostatektomia i można podejść do tematu jak do nocnego koszmaru i szybko całkiem zapomnieć o temacie.
Ale do tego trzeba wybrać dobrego operatora i mieć trochę szczęścia..... Ale przecież w życiu bez szczęścia ani rusz!

Paweł

Również uważam, że prostatektomia może być celnym ciosem w tego gada. 
I tu faktycznie oprócz szczęścia, potrzebny jest ten, któremu szczęście sprzyja. Jak możesz zobaczyć w poniżej zalinkowanym dokumencie, nie każdy ośrodek specjalizujący się w prostatektomiach. Patrz od strony 175 a poźniej tabelka 70 na 178 stronie

https://bipold.aotm.gov.pl/assets/files/...GK_BIP.pdf


Są liderzy pod względem wykonanych zabiegów (CO Bydgoszcz), ale też widać podział na technikę zabiegów.  Jedne ośrodki preferują klasyczny dostęp (rozcięcie powłoki brzusznej od pępka w dół) a inne robią to laparoskopowo. Teraz też jak wspomniała Dunolka dojdzie metoda z użyciem robota. 
Tylko wiadomo, że doświadczony operator, to taki przeprowadzający co najmniej 40 zabiegów rocznie. Jeśli przyjąć, że na oddziale jest kilku lekarzy, to z liczb widać, że nie wszędzie można spotkać specjalistę z wymaganą ilością przeprowadzonych zabiegów, a co za tym idzie z opanowaniem sztuki do wymaganego poziomu. Dlatego też szukamy tych artystów. 
Oczywiście nie odbieram zdolności tym z mniejszych ośrodków, bo i tam mogą pojawiać się "młode wilki", które niedługo przejmą stery. Ale wiadomo, że szukamy tych z dobrą ręką, otaczającą ich dobrą aurą i sprzyjającym im szczęściem.

Ale się rozpisałem... mam nadzieję, że nie przynudziłem mruganie, puszczanie oczka   

Pozdrawiam
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#16
Witam wszystkich. 
Dziękuje za ostatnie podpowiedzi, dużo mi dały. Dzisiaj byliśmy na wizycie
u profesora Sz. Przygotowałam się, wypisałam na kartce wszystkie pytania, 
aby nie zapomnieć. Praktycznie nie było mi to potrzebne gdyż lekarz sam wszystko 
nam wyjaśnił. Otóż jak najbardziej można mojemu mężowi wykonać prostatektonie radykalną
laparoskopowo.
Sytuację mojego męża określił jako średnio niebezpieczną, ale wymagającą 
pozbycia się kłopotu. Bez nagłego pośpiechu. Zasugerował wizytę u radiologa gdybyśmy chcieli jednak 
się naświetlać, ale stwierdził że przy wrzodziejącym zapaleniu jelita grubego lepszą formą będzie 
operacja, tym bardziej że nie widzi przeciwwskazań i się jej podejmie.
My na razie jesteśmy tylko pewni że chcemy usunąć to świństwo, chodzi nam po głowie
też  da vinci. Sami nie wiemy. Doktor powiedział że jeśli zdecydujemy się ,,ciąć’’ to wstępnie 
ustalił termin na ok 15 września. Tak to szybko poszło że wyszliśmy skołowani i nie wiemy
czy to dobrze że tyle już ustaliliśmy. I tak idziemy 29 czerwca do dr K. no i zobaczymy co dalej. 
Nie wiem czy to dobrze że lekarz od razu wypisał skierowanie do szpitala i ustalił datę, a my
 przecież jeszcze to chcemy przemyśleć i skonsultować z innymi lekarzami.
Jeszcze został podjęty temat wiązek nerwowych. Oczywiście to było 
pierwsze pytanie męża. Lekarz powiedział że jeśli podczas operacji stwierdzi
że można zostawić to tak zrobi.
Nie wiem czy za gładko nam nie poszło.
Odpowiedz
#17
(23.06.2021, 00:40:57)Rednaomii napisał(a): Nie wiem czy za gładko nam nie poszło.

Myślę, że dobrze poszło... bo macie już jedną konkretną opinie ewentualnego operatora. Jest plan działania, ustalony termin i macie czas na kolejne konsultacje i podjęcie ostatecznej decyzji.
Zawsze możecie zrezygnować z ustalonego trybu i wybrać inną opcję. Tu jest walka o zdrowie i dalsze życie twojego męża. Musicie być przekonani, że dobrze wybieracie. Skierowanie do szpitala to tylko papier.
Nawet doktor sugerował konsultacje ze specjalistą od RT. Czemu więc nie zrobić tego?

Jest dobrze... konsultujcie, przemyślcie wszystko i postawcie na dobrego konia mruganie, puszczanie oczka

Pozdrawiam
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#18
(23.06.2021, 00:40:57)Rednaomii napisał(a): Jeszcze został podjęty temat wiązek nerwowych. Oczywiście to było pierwsze pytanie męża. Lekarz powiedział że jeśli podczas operacji stwierdzi że można zostawić to tak zrobi.

To poglądy profesora ewoluowały. Dziesięć lat temu powiedział mi, że RP (profesor specjalizuje się w jej laparoskopowej wersji) jest operacją ratującą życie, a jeśli chcę wiązki zachować, to mam szukać innego operatora. On zna zbyt wiele przypadków wznowy po takiej operacji, by się na nią zgodzić. Cóż ... A jednak po tym, co się później stało, muszę profesorowi Sz. dziękować.

Cd. w moim wątku
Odpowiedz
#19
Edward 

Cytat:Poglądy profesora ewoluowały. Dziesięć lat temu powiedział mi, że RP (profesor specjalizuje się w jej laparoskopowej wersji) jest operacją ratującą życie, a jeśli chcę wiązki zachować, to mam szukać innego operatora
Nie dziw się, że poglądy profesora ewoluowały. 
Ostatnia dekada w onkologii to stały rozwój możliwości leczenia. Niby uważamy, że to nadal mało, ale z perspektywy ostatnich lat widać stały postęp. Jeszcze nie tak dawno wynik PSA powyżej 10 ng/ml wykluczał prostatektomię.
Teraz coraz częściej pozbywamy się gruczołu przy dużo większym stopniu zaawansowania choroby, nie patrząc na sam poziom markera.
Technologicznie to również rewolucja. Kiedy u mnie w 2014 roku usuwano prostatę, mało kto słyszał o robocie Da Vinci.
Coraz częściej mówi się o precyzyjnej ablacji, czy krioterapii jako ewentualnych kierunkach w niszczeniu komórek nowotworowych w gruczole.
A może coś innego? Może szczepionka mRNA?

Pozdrawiam
Armands
Odpowiedz
#20
(23.06.2021, 00:40:57)Rednaomii napisał(a): Przygotowałam się, wypisałam na kartce wszystkie pytania, 
aby nie zapomnieć. Praktycznie nie było mi to potrzebne gdyż lekarz sam wszystko 
nam wyjaśnił. Otóż jak najbardziej można mojemu mężowi wykonać prostatektonie radykalną
laparoskopowo.
...
Doktor powiedział że jeśli zdecydujemy się ,,ciąć’’ to wstępnie 
ustalił termin na ok 15 września. Tak to szybko poszło że wyszliśmy skołowani i nie wiemy
czy to dobrze że tyle już ustaliliśmy.
...
Nie wiem czy za gładko nam nie poszło.

Wszystko jest OK. Termin operacji ustalony, zaklepany, czujecie się bezpiecznie, a macie ponad dwa miesiące na szukanie lepszych rozwiązań, albo na utwierdzenie się w tym pierwszym wyborze.
Pacjent ma prawo zrezygnować, byle  by powiadomił o tym szpital a niezbędnym, minimum kilkudniowym wyprzedzeniem.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości