12.03.2021, 01:20:13
Witam wszystkich walczących!
Kochani, piszę tutaj na tym forum ponieważ bezsilność z którą przyszło nam się zmierzyć jest naprawdę bardzo duża. Około 2 lat temu wykryto u mojego teścia raka prostaty. Po wszystkich konsultacjach okazało się że rak nie jest już operacyjny. Psa u teścia wynosiło ponad 600. Skala Gleasona 5+5=10. Przerzuty do kości bardzo rozległe. Lekarz wprost powiedział teściowi że przy pozytywnym leczeniu zostało mu około 3 lat. I po takiej diagnozie tata zaczął leczenie. Pierw były zastrzyki w brzuch. Później chemia dożylna. Tata znosił ją bardzo dobrze, PSA spadło do 4. Żadnych nowych zmian ogniskowych w kościach nie było. Później tata brał chemię w tabletkach (Xtandi). Po którymś cyklu bardzo źle się czuł. Bóle się nasiliły, PSA zaczęło znowu rosnąć. Po tomografie okazało się że zmiany w kościach się powiekszyły, prawdopodobnie jest przerzut do nerek i płuc ? Lekarze stwierdzili że już nic więcej nie mogą zaoferować. Tata póki co jest z nami w domu. Ma założony cewnik. Porusza się na okulach. Są dni lepsze i gorsze. Jednak jak złapie go mocny ból kości nie wiemy jak możemy mu pomóc. Bierze różne leki przeciwbólowe zapisane przez onkologa. Są to: accordeon, plastry fentanyl, servedol. Pomimo zażywania tych leków ból staję się czasami nie do wytrzymania. Łatwilismy tacie opiekę paliatywna domową, ale Pani stwierdziła że dość daleko mieszkamy i lepiej byłoby w tym przypadku żeby tata trafił do hospicjum. Tylko tata nie chce, chce być z nami w domu. Gdy widzimy jak on cierpi z bólu nie wiemy jak możemy mu pomóc żeby ten ból ukoić. Czy ktoś może wie jak wygląda takie łagodzenie bólu przy opiece paliatywnej?
Kochani, piszę tutaj na tym forum ponieważ bezsilność z którą przyszło nam się zmierzyć jest naprawdę bardzo duża. Około 2 lat temu wykryto u mojego teścia raka prostaty. Po wszystkich konsultacjach okazało się że rak nie jest już operacyjny. Psa u teścia wynosiło ponad 600. Skala Gleasona 5+5=10. Przerzuty do kości bardzo rozległe. Lekarz wprost powiedział teściowi że przy pozytywnym leczeniu zostało mu około 3 lat. I po takiej diagnozie tata zaczął leczenie. Pierw były zastrzyki w brzuch. Później chemia dożylna. Tata znosił ją bardzo dobrze, PSA spadło do 4. Żadnych nowych zmian ogniskowych w kościach nie było. Później tata brał chemię w tabletkach (Xtandi). Po którymś cyklu bardzo źle się czuł. Bóle się nasiliły, PSA zaczęło znowu rosnąć. Po tomografie okazało się że zmiany w kościach się powiekszyły, prawdopodobnie jest przerzut do nerek i płuc ? Lekarze stwierdzili że już nic więcej nie mogą zaoferować. Tata póki co jest z nami w domu. Ma założony cewnik. Porusza się na okulach. Są dni lepsze i gorsze. Jednak jak złapie go mocny ból kości nie wiemy jak możemy mu pomóc. Bierze różne leki przeciwbólowe zapisane przez onkologa. Są to: accordeon, plastry fentanyl, servedol. Pomimo zażywania tych leków ból staję się czasami nie do wytrzymania. Łatwilismy tacie opiekę paliatywna domową, ale Pani stwierdziła że dość daleko mieszkamy i lepiej byłoby w tym przypadku żeby tata trafił do hospicjum. Tylko tata nie chce, chce być z nami w domu. Gdy widzimy jak on cierpi z bólu nie wiemy jak możemy mu pomóc żeby ten ból ukoić. Czy ktoś może wie jak wygląda takie łagodzenie bólu przy opiece paliatywnej?