Początek
#61
Asiu, wczoraj przez całe popołudnie myślałam o twoim poście, o tym, jak zachowujemy się w obliczu dramatu odchodzenia osób bliskich.
Owszem, forum oficjalnie służy wymianie informacji na tematy medyczne, ale tak naprawdę , tak szczerze,
to najważniejsze jest zwyczajne bycie razem, i w chwilach trudnych, i tych lepszych.
Najtrudniej jest być z kimś w tych chwilach, gdy już nie ma nadziei.

Asiu, to normalne i dobre, że możecie się wypłakać, to normalne i dobre, że teraz ty jesteś wsparciem dla męża.
W małżeństwie tak jest, że udziela się wsparcia temu, kto aktualnie bardziej tego potrzebuje.

Wasz ojciec zachowuje się jak prawdziwy ojciec  - wie, jaka jest sytuacja, ale ciągle dba o was, czuje się za was odpowiedzialny, jakby was pocieszał.
Wykorzystajcie tę jego chęć bycia potrzebnym. Pytajcie o wszelkie rady, jakie byłyby wam potrzebne w przyszłości.
Dopóki człowiek jest potrzebny, czuje że życie ma sens.
Jeśli tata ma nastrój, wypytajcie go o przeszłość, o jego młodość, o historię rodziny.
Często, gdy bliski człowiek odejdzie, żałujemy, że  traciliśmy czas na jakieś nieistotne rozmowy, zamiast
wypytać o niektóre rzeczy, o których nikt nam już nie opowie.

W ostatnim okresie odszedł mój kochany najstarszy brat, a potem drugi, forumowy "brat", czyli Kris.
Teraz żałuję, że nasze ostatnie rozmowy były tylko na tematy medyczne, że nie dowiedziałam się od brata, jak on widział niektóre sprawy z życia naszej rodziny, jak je pamięta, co pamięta lepiej i więcej.
Już nigdy się tego nie dowiem.

Kris też mówił to, co myślał, że mnie interesuje, czyli relacjonował wyniki badań i opinie lekarzy. Owszem, wspominał o sukcesach naukowych swojej najmłodszej córki, bo wiedział, że to dla mnie ważne. Dla mnie.
A może dla niego i inne sprawy były ważne, może chciał o tym  pogadać a nie miał z kim?
W jednej z ostatnich rozmów nagle zaczął opowiadać o liceum, o tym, jak spotkał Kasię, swoją żonę,
jak ją od razu po swojemu "zawłaszczył". Nawet przez telefon "widać" było uśmiech, i widoczne zejście napięcia.

Kilka miesięcy temu odchodziła duńska prababcia moich wnuków.
Wiedziała, jak jest jej sytuacja, ale nie wiedziała wszystkiego.
Chłopcy z rodzicami przychodzili do niej, prosili o opowieści z dawnych czasów, nagrywali je.
Umawiali się na następną wizytę, ustalali temat kolejnej porcji wspomnień.
Olemua, czyli po duńsku prababcia, wiedziała więc, wierzyła, że "to jeszcze nie dzisiaj".

Nie wiem, Asiu, czy w czymkolwiek ci pomogłam, bo sama nie umiem, nie wiem, jak znaleźć się w takiej sytuacji.
W naturę matki-polki mam wpisane  - rozwiązywać problemy, walczyć, pomagać, leczyć, nie poddawać się.
A czasem trzeba siąść z kimś i razem popłakać.
Odpowiedz
#62
Cześć,
Bardzo chciałabym Wam wszystkim podziękować. Dziękuję za namiary na lekarzy, za słowa otuchy, za Wasze historie. Tata odszedł 31 maja. Przez okres ostatnich kilku tygodni nie miałam nawet czasu tutaj zajrzeć, przerzuty do mózgu spowodowały to, że musieliśmy czuwać całą dobę i jak przyszła „kolejka odpoczynku” to organizm opadał z sił.
Nadal będę Was podglądać, bo naprawdę na początku tej naszej tragedii uzyskałam bardzo dużo wsparcia tutaj. Mam nadzieję, że Wasze wątki będą kończyły się szczęśliwie lub trwały długie lata.

Ściskam,
Asia
Odpowiedz
#63
Asiu, może gdy opadną emocje dzisiejszego, tak trudnego dla nas dnia, znajdę słowa,
by pożegnać twego Tatę. Dziś mam dla ciebie tylko łzy.
Odpowiedz
#64
Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią im się płaci.

Niech spoczywa w pokoju.

[Obrazek: uPUxvKG.gif?1]

Asiu, przyjmij wyrazy współczucia.
Odpowiedz
#65
Asiu,

Jola ma dzisiaj dla Ciebie łzy, to zrozumiałe – kobiety są bardziej uczuciowe od mężczyzn, ja natomiast chciałbym dodać Ci nieco otuchy.

Twój Tata odszedł niemal dwa tygodnie temu, więc ten najbardziej traumatyczny czas masz już za sobą. Czas długo będzie wypełniał pustkę, jaką los Wam zostawił i nigdy nie uda mu się wypełnić jej całkowicie. Na tym polega ogromna niesprawiedliwość naszego świata, że ciągle musimy się z kimś żegnać. Ludzie, których kochamy, których lubimy i szanujemy, ciągle odchodzą. Czasem wracają, czasem nie i żyją z dala od nas, niestety odchodzą też na zawsze. Pożegnania, te ostateczne, są najbardziej traumatyczne. Często ludzie zadają sobie pytania, dlaczego? Dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego jego, chociaż był takim dobrym człowiekiem? Dlaczego jego, przecież był taki młody?

W moim odczuciu, te pytania sensu nie mają. Tak jest, czy się nam to podoba, czy nie i nikt z nas tego nie zmieni. W naszym świecie wszystko, absolutnie wszystko ma swój koniec. Nie powinniśmy wypierać ze swojej świadomości tego oczywistego faktu, bo kiedy on się stanie, to nasza trauma będzie przeogromna. Tak staram się żyć i uwierz mi, że to pomaga.

Podoba mi się motto naszego kolegi Armandsa (Jarka) – „Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze”.
Ja myślę podobnie i gdybym swoją postawę miał ubrać w formę motta, to napisałbym tak – „Walcz, ciesz się tym, co masz, ale pamiętaj, że wszystko ma swój koniec”.

Asiu,

Twojego Tatę spotkało to, co spotka każdego z nas. Jeśli wierzysz w życie wieczne, to potraktuj odejście Taty, jako przejściową rozłąkę. Jeśli nie wierzysz, jeśli jesteś przekonana, że z Tatą już się nie spotkasz, to pociesz się tym, że On już nie cierpi, że odejście przerwało ten okrutny czas, w którym nie pomagały Tacie ani środki przeciwbólowe, ani wasze modlitwy.

A do Taty zawsze możesz pójść. Możesz zanieść Mu kwiaty, zapalić znicz, porozmawiać tak, jak wielokrotnie z Nim rozmawiałaś. I wiesz, co On Ci powie? Powie, że jest dumny z Twojej postawy. Powie, może trochę sobie schlebiając, że nie popełnił błędów wychowawczych i że jest przekonany, że jego odejście Cię psychicznie wzmocni.

Głowa do góry, Asiu. Skończył się ważny etap Twojego życia, ale ono samo trwa. Ono podsunie Ci nowe zadania, nowe obowiązki i nie pozwoli, żebyś przestała wierzyć w jego sens.

Pozdrawiam serdecznie
Edward
Odpowiedz
#66
Asiu - wyrazy współczucia dla całej Rodziny.
Paweł
Ur.1960
PSA wyjściowe 09.2010 - 11,097 ng/ml
Prostatektomia Radykalna /klasyczna/, Obustronna Limfadenektomia Miednicza  
Wynik po RP   - GL. (2 + 4) pT2cN1
Korekta 2013  - GL. (4 + 3) pT3aN1, resekcja R1
PSA - 06.2011 /8 tyg. po RP/ - 0,02
Od 08.2013 - Bicalutamide 50 mg 
Od 04.2020 - Bicalutamide 100 mg
Od 04.2021 - Bicalutamide 150 mg
09.2021 - VMAT+CBCT
Od 12.2021 - Bicalutamide 100mg
PSA - 06.2022 - < 0,006
Od 03.2022 - Bicalutamide 50mg
Od 08.2022 - Bicalutamide - stop!
PSA - 04.2024 - 0,111
Odpowiedz
#67
Edward,
Nie jestem załamana, nikt z nas nie jest. Bywają momenty smutku, ale większość z nich kiedy wspominamy tatę wypełnia jednak uśmiech, bo są to miłe wspomnienia.
Jeżeli śmierć może być ładna, to ta taka była, dzięki pani doktor z hospicjum tata nie cierpiał, przeszedł przez moment ostateczny bez bólu i spokojny. Mieliśmy czas na pożegnanie.
Tata całe życie się nami opiekował, na swoją smierć również nas przygotował. Kiedy odszedł wiedzieliśmy wszystko. Nie musieliśmy zastanawiać się nad niczym, nic wybierać, pozwoliło nam to po śmierci taty się wyciszyć, zostawił po sobie spokój.
Co do wiary, wierzę i wiem, że zobaczył coś pięknego po drugiej stronie, bo od razu zniknął z twarzy grymas bólu i pojawił się uśmiech.
Mimo wszystko ta choroba dała nam coś dobrego. Zawsze myślałam, że jesteśmy z mężem bardzo dobrym małżeństwem, a dopiero teraz widzę jak ten czas choroby jeszcze bardziej zbliżył nas do siebie.
Mam nadzieję, że mój ślubny tata spotkał się już po drugiej stronie z moim rodzonym tatą i razem zaopiekują się nami do momentu naszego wspólnego spotkania.

Dunolko,
ja już nie płaczę, wypłakałam oczy przez ostatnie tygodnie choroby, bo cierpienie było straszne. Pewnie nie powinno się tak mówić, ale prócz smutku czuję ulgę. Mimo wszystko lżej było pogodzić się ze śmiercią taty niż z jego cierpieniem.
Latarnik, Armands
Dziękuję i trzymam za Was kciuki.
Odpowiedz
#68
Asiu,
Wyrazy współczucia dla Ciebie i całej rodziny.
A Tata niech odpoczywa w pokoju, radując się tym, na co my również mamy nadzieję w Wieczności.
Pozdrawiamy Ewa i Andrzej
Odpowiedz
#69
Asiu, ja zwykle kontroluję swoje uczucia,  ale tamta środa była dla mnie szczególnie trudna.
Najpierw wiadomość, że odchodzi siostra Józka, potem, że odszedł Mrakad, a na koniec dnia
  - ze wasz Tata.

Mężczyzna  stosunkowo młody, przed kilkoma miesiącami całkiem zdrowy, aż tu nagle
RAK, a właściwie kilka nowotworów na raz, i nie ma człowieka.
Szok.
Takiego RAKA wszyscy się boimy, taki budzi przerażenie, wobec takiego wszyscy jesteśmy bezradni.

Na pewno pociechą dla was jest fakt, że już nie cierpi, a przede wszystkim, że był  właśnie  taki
 kochający, odpowiedzialny za rodzinę.
Niech dobro, które zostawił, będzie z wami przez całe rodzinne życie.
A Tata niech odpoczywa w pokoju!

PS. Asiu, zaglądaj czasem do nas. To jest forum "rodzinne", przyjacielskie, nie tylko medyczne.
Poza tym wasza wiedza, doświadczenie w kontaktach ze służbą zdrowia, może się przydać innym
forumowiczom.
Odpowiedz
#70
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za ciepłe słowa. Musiałam na trochę opuścić to miejsce, za bardzo rozdrapywało rany. Już doszłam do siebie i jestem strasznie ciekawa co u Was, lecę nadrabiać zaległości.
Ściskam,
Asia
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości