Jedna i druga zmiana w kościach - w przedramieniu i kości biodrowej - określona została
jako "niejednoznaczna", czyli może ale nie musi być przerzutem nowotworu.
Czyli trzeba się liczyć z tym, że może.
Można by jeszcze zrobić PET PSMA, ale to raczej prywatnie, bo lekarz powie,
" że teraz tak czy owak hormonoterapia i po kilku miesiącach wszystko się wyjaśni".
Dlaczego PSA samoistnie zmniejszyło się? Dziś na konsultacji w WCO było 22 ng/ml, wcześniej było 24. Jutro teść będzie miał podaną jakąś kroplówkę na wzmocnienie kości (chociaż poziom wapnia jest w porządku), ale lekarz tłumaczył, że leczenie hormonalne będzie te kości osłabiało. Jeżeli wynik biopsji uda się uzyskać do 30.01. wtedy konsultacja, a jeżeli nie to dopiero 10.02. Niepokojące jest to, że guz na ręce urósł, co widać gołym okiem, że ta gulka jest sporo większa niż jeszcze 3 tygodnie temu.
Dlaczego PSA samoistnie zmniejszyło się? Dziś na konsultacji w WCO było 22 ng/ml, wcześniej było 24.
Oba wyniki są z tego samego laboratorium?
Wiesz, rzecz w tym, że poziom PSA jest funkcją wielu zmiennych.
Prościej mówiąc - zależy nie tylko od "ilości" nowotworu prostaty w organizmie, ale też na przykład
od stanu zapalnego prostaty, bakteryjnego i niebakteryjnego.
Tata przypuszczalnie leczony jest przeciwzapalnie z powodu tego urazu ręki.
Stąd niewielki spadek PSA.
Ważne, że gwałtownie nie rośnie.
Każdy spadek cieszy.
Dunolko,
Tata nie jest leczony obecnie na nic i niczym, ale skoro to kwestia stanu zapalnego to może przez antybiotyk, który brał po biopsji. Oba wyniki z tego samego laboratorium. Dziękuję Ci za cierpliwość do mnie.
Wyniki histopatologiczne biopsji prostaty będą w tym tygodniu, co do wymienionych badań - nie wiem. Gorszym problemem stała się ręka. 11.02 jedziemy do Warszawy do prof. Rutkowskiego, gdyż guz na ręce rośnie nieubłaganie, a inny onkolog na konsultacji twierdził, że prostata jest osobnym nowotworem i nie jest z nią tak źle według badań obrazowych, natomiast na ręku jest wg. niej mięsak i z niego jest przerzut do płuca.
Dobra wiadomość - jedyna - z tej biopsji to jest Gleason 3+3.
Średnia złośliwość, te komórki jeszcze "trzymają się siebie", nie mają tendencji do wędrowania,
czyli do przerzutów.
Opis jest skąpy i niedokładny, nie wiadomo, czy bioptaty były wystarczająco
długie, tzn. "od końca do końca" prostaty.
Jeśli bioptat z jednej strony zawiera komórki pseudotorebki prostaty, i z drugiej tak samo, to możemy wnioskować, czy torebka jest zajęta czy nie.
Tutaj niby mamy 100% "utkania", ale nie wiemy, czy to tkanka tylko ze środka
prostaty, czy też z krańców.
Te 100% nie brzmi dobrze.
Naciekanie przestrzeni okołonerwowych według niektórych onkologów nie ma znaczenia,
ale lepiej, by tego nie było.
Skoro tacie dano Apoflutam, znaczy że zaczynają od terapii hormonalnej, która zahamuje rozwój nowotworu.
Słusznie, w aspekcie podejrzenia o mięsaka.
Nowotwór prostaty rośnie powoli, teraz pilną sprawą jest ten drugi.
Internet mówi, że mięsak wcześnie wykryty jest uleczalny.
Faktycznie opis, że ręce opadają... szczególnie to zsumowanie długości bioptatów.
Oby Gleason był prawidłowo oceniony, bo to ma znaczenie dla rokowań.
O reszcie już Dunolka napisała.
Do do ewentualnego mięsaka, to wybraliście dobry adres do konsultacji. Dr. Rutkowski to specjalista najwyższej klasy.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w Warszawie.
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml. W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml Koniec kontroli u urologa w CO Moja historia Wątek poboczny
Moi drodzy,
z tego co czytałam na forum niektórzy polecają zabranie swoich bioptatów i oddanie prywatnie do oceny histopatologa. Czy po tak krótkim czasie od wyników można to zrobić? Jakie mniej więcej są koszta takiego badania? Nie ukrywam, że trzymamy kasę na ewentualne leczenie u prof. Rutkowskiego i jeżeli taka ponowna histopatologia miałaby kosztować krocie to będziemy musieli na razie odpuścić.
Witaj Asiu,
Bioptaty możecie zabrać ( "wypożyczyć" ) w dowolnym momencie. Opis jest rzeczywiście bardzo słaby, normalnie bioptaty mają po 10-12 mm długości, czyli patolog zsumował.
Robiłem to 5 lat temu, była to kwota rzędu 200 PLN, jeśli dobrze pamiętam. Teraz ceny mogą być wyższe, w dalszym ciągu rozmawiamy o setkach a nie tysiącach ( nie twierdzę, że to mało).
Trzeba rozstrzygnąć kwestię mięsaka i przerzutu do płuc. A potem zająć się prostatą.
Pozdrawiam AParsley
27.01.2020, 22:20:47 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.01.2020, 22:25:21 przez asia.)
Latarnik,
Dziękuję za odpowiedź, myślałam, że to w tysiącach liczone, bo cenniki pokazują około 150 zł, ale myślałam, że to za jeden bioptat, a lekarz przy biopsji powiedział, że pobrał ich 12. Trzeba się udać do pracowni, w której wykonana była histopatologia, złożyć wniosek i czekać aż wydadzą? Tak zrozumiałam to, co udało się wygooglować.
Pozdrawiam,
Asia
AParsley,
Do 11.02 nie mamy żadnych wizyt, onkolog poleciła żeby nie ruszać tej ręki w WCO jeżeli udało się dostać do profesora Rutkowskiego, dlatego jest czas żeby zająć się prostatą, bo później leczenie może dać w kość i może nie być siły na bieganie i załatwianie takich rzeczy, także jeżeli są to takie kwoty to wykorzystamy ten czas i dobrą formę taty do załatwienia tej sprawy, bo nawet jeżeli potwierdzi się mięsak to prostata ewidentnie też musi być leczona.
28.01.2020, 12:05:31 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.01.2020, 12:07:30 przez Armands.)
Co do powtórnego badania pobranych bioptatów, to spróbuj o to podpytać w laboratorium Synevo. Wiem, że oni to robią całkiem profesjonalnie. Poinformują co im jest potrzebne (bloczki, szkiełka) i jak to im dostarczyć.
Tu masz więcej szczegółów i adresy placówek https://www.synevo.pl/strefa-lekarzy-i-f...patologia/
Materiał z zakładu patomorfologii masz prawo otrzymać... zwyczajowo na pisemną prośbę o wypożyczenie. Wystawiają tzw. rewers i oddają odpowiednio zapakowany materiał do badania.
pozdrawiam
Armands
PS. Jeśli chcesz to zrobić w imieniu taty, to będzie konieczne pisemne upoważnienie.
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml. W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml Koniec kontroli u urologa w CO Moja historia Wątek poboczny
Co do powtórnej oceny materiału z biopsji, to oczywiście w niczym pacjentowi nie zaszkodzi
ale oficjalne stanowisko medycyny jest takie, że badanie robi się wtedy, gdy jego wynik wpłynie na decyzję terapeutyczną.
Dokładny opis dobrze wykonanej biopsji potrzebny jest przed decyzją o operacji, a dotyczy decyzji operować czy nie, oraz w jakim zakresie operować, oszczędnie czy z gestem.
W przypadku teścia decyzja została już podjęta - na razie nie operować.
Czyli najpierw hormonoterapia a potem ewentualnie radioterapia (która zdaniem radioterapeutów jest tak samo skuteczna, a pod pewnymi względami lepsza, niż operacja).
Bo najpierw trzeba wyjaśnić sprawę ręki i płuca.
Decyzja słuszna, bo w razie gdyby to był przerzut z prostaty, hormonoterapia pomoże,
a gdyby to był inny nowotwór, to właśnie nim trzeba się zająć w pierwszej kolejności.
Czyli leczenie raka prostaty już jest rozpoczęte, dokładniejszy opis biopsji nic w nim nie zmieni,
przez dwa-cztery tygodnie Apoflutam, potem zastrzyk co 3 miesiące.
Za dwa miesiące będzie można zbadać PSA, powinno znacznie spaść, za pół roku zmiana w płucach - jeśli
to byłby przerzut z prostaty - powinna się znacznie zmniejszyć.
Bardzo możliwe, że do tego czasu zmiana w płucach będzie już zoperowana, jeśli to mięsak.
Przy zwłóknieniu płuc też się operuje, jeśli to konieczne. Zawsze się rozważa sens ryzyka.
W grudniu szwagier miał usuwane zmiany nowotworowe w jednym płucu, przy stwierdzonej chorobie zwanej bodajże zwłóknieniem płuc. Oddycha, funkcjonuje normalnie.
Fakt - nie usunięto mu wszystkich zmian nowotworowych, bo tego by osłabione płuca nie wytrzymały.
Będzie dalsze, inne leczenie. Ale na pewno usunięto mu więcej, niż ma w płucu twój teść.
PS. Asiu, widzę, że teść jest dla ciebie kimś bliskim, więc ja piszę skrótowo "tata".
Bardzo Wam dziękuję. Ty Dunolko potrafisz napisać tak ładnie, zrozumiałe i pohamować mnie trochę w tym moim dzikim pędzie, bo ze mnie to taki człowiek, że jak pojawia się problem to musi działać natychmiast, taka jakaś wewnętrzna mobilizacja i czasami szybciej działam niż myślę Teść wychował mi wspaniałego męża, za co jestem mu bardzo wdzięczna, do tego jest super człowiekiem, mój tatuś niestety już nie żyje dlatego „drugi” tata jest ni rzeczywiście bliski, generalnie jesteśmy rodziną, która stara się trzymać razem, w końcu jak to mówią „w kupie siła”.
Apoflutam jest przepisany 3 x dziennie na 4 tygodnie, ale na razie tata nie bierze, ponieważ Zomikos nieźle dał mu popalić: wysoka gorączka, bóle kości, bóle głowy, osłabienie, po konsultacji doktor powiedział żeby zacząć jak Zomikos odpuści, dzisiaj już bez gorączki i bólu głowy to mamy nadzieję, że jutro minie już całkiem.
Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękuje wszystkim, którzy pomagają nam na tej nowej dla nas drodze, jesteście niezastąpieni.
Przy leczeniu Apoflutamem sprawdzić trzeba parametry wątrobowe, bo ten lek często
daje wątrobie "popalić".
Asiu, mnie zawsze wzrusza, gdy na naszym forum córki, synowe piszą o swoich ojcach.
Jestem wtedy przekonana, że ten ojciec musi być naprawdę porządnym człowiekiem,
skoro jest tak kochany, ceniony, że takiego ojca/ teścia tylko pozazdrościć.
Ciągle mam w pamięci naszą Olę, która towarzyszyła ojcu w chorobie, i której Kris w zasadzie
zawdzięczał co najmniej półtora roku dobrego życia, bo to ona "wyciągnęła" go z udaru.
Na taką córkę trzeba sobie zasłużyć.
Niestety u nas bardzo kiepsko. Rak prostaty to teraz dla nas „małe piwko”. Tata jest już po pierwszym zastrzyku, kolejny za 3 miesiące. Niestety zmiana na ręku nie jest mięsakiem, jest przerzutem z raka płuc. Po wykonaniu biopsji płuc mamy diagnozę niedrobnokomórkowego raka płuc w IV stadium. We wtorek konsylium w sprawie leczenia drugiego dziada. W WCO za to doktor onkolog wczoraj „na pocieszenie” powiedział, że jak pacjent choruje na dwa różne nowotwory to NFZ finansuje leczenie tylko jednego. Czy jest to prawdą?
14.02.2020, 12:57:24 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.02.2020, 12:58:22 przez Armands.)
Bardzo mi przykro, że doszedł kolejny problem. Niestety, nie tylko tata tego doświadcza
(14.02.2020, 12:09:42)asia napisał(a): W WCO za to doktor onkolog wczoraj „na pocieszenie” powiedział, że jak pacjent choruje na dwa różne nowotwory to NFZ finansuje leczenie tylko jednego. Czy jest to prawdą?
Nie wiem, co pan doktor miał na myśli?
Moja mama z leczonym od 2009 roku czerniakiem dostała kartę DiLO i w ramach NFZ zaliczyła operacje i brachyterapię raka szyjki macicy.
Mam nadzieję, że konsylium rozwieje wasze obawy i zaproponują dobry, czyli niosący nadzieję tok leczenia.
Trzymajcie się!!!
Pozdrawiam
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml. W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml Koniec kontroli u urologa w CO Moja historia Wątek poboczny
(14.02.2020, 12:09:42)asia napisał(a): W WCO za to doktor onkolog wczoraj „na pocieszenie” powiedział, że jak pacjent choruje na dwa różne nowotwory to NFZ finansuje leczenie tylko jednego. Czy jest to prawdą?
Asiu,
miałem w 90% napisaną dłuższą odpowiedź, ale nagle cały tekst zniknął! Krótko więc - przeczytaj moją sygnaturkę. Oba raki, prostaty 2011 i wątroby 2015/2016, leczone były w ramach NFZ.