Psa>2000
#41
Rodzinny zdecydował, że została opieka w hospicjum lub paliatywna. Nie chcę winy na nikogo zrzucać, ale gdyby od razu zaczęli jakiekolwiek leczenie to może byłoby inaczej, a tak prawie 3 miesiące w oczekiwaniu na badania i wszystko się rozeszło.
Nie pacjent jest od tego, żeby lekarzom mówić, co mają robić.
Tata spodziewał się takiego obrotu, ale jak się widzi jak gasnie nadzieja w oczach to ma się ochotę umrzeć od razu.
Tata 15 października ma 60 urodziny, mamy nadzieję, że ich doczeka.
Jak sobie radzić w takiej sytuacji ? Jak rozmawiać z tatą, jak radzić sobie ze sobą? Na chwilę obecną jesteśmy załamani.
Odpowiedz
#42
Nie mogę powiedzieć ze wiem jak to jest , bo nigdy takiej sytuacji nie doświadczyłem . Myślę ze jakiś psycholog , rozmowa z kimś kto umie rozmawiać wrazie takich problemów na pewno pomoże.
Odpowiedz
#43
Pamiętam jak 3 miesiące temu odchodził mój wujo, do końca był świadomy, mówił że najważniejsza dla niego jest rodzina, żona, dzieci, wiedział że go kochają i będą kochać gdy go nie będzie, myślę że wazne jest zapewnianie o uczuciach, bliskość
Odpowiedz
#44
Zaraz, zaraz, czy ja dobrze rozumiem?
Pacjent ma stwierdzonego raka prostaty z przerzutami, i nie ma żadnego leczenia?
Nie ma hormonoterapii? Niemożliwe.
Upewnij się, czy nie dostaje zastrzyku raz na 3 miesiące.
Odpowiedz
#45
(27.09.2023, 19:55:22)Dunolka napisał(a): Zaraz, zaraz, czy ja dobrze rozumiem?
Pacjent ma stwierdzonego raka prostaty z przerzutami, i nie ma żadnego leczenia?
Nie ma hormonoterapii? Niemożliwe.
Upewnij się, czy nie dostaje zastrzyku raz na 3 miesiące.

Nie ma i nie było żadnego leczenia, żadnych zastrzyków. Szczecin po rezonansie powiedział, że nie podejmie się leczenia, bo tata jest za słaby (teraz waży jakie 40 kg i nie wstaje), rodzinny dał skierowanie do hospicjum, bo stwierdził, że już taty nie postawią na tyle, żeby można było chemię albo radio wdrożyć. Ogólnie nazwał to stanem terminalnym ...
Odpowiedz
#46
Ale my nie mówimy ani o chemii, ani o radioterapii, tylko o hormonoterapii, która ma taki wpływ, że zmniejsza rozmiary guza nowotworowego i przez to poprawia jakość życia, zmniejsza cierpienie.

Trudno mi uwierzyć, że lekarz nie wziął tego pod uwagę. Pewnie my nie wszystko wiemy.
Może to chodzi o zupełnie inny nowotwór, który jest głównym problemem, a ten rak prostaty to jest tylko "dodatkowy"?


Jesteś teraz w Polsce, podejmij jeszcze jedną próbę. Internet pokazuje, że w Świnoujściu są lekarze urolodzy.
Idź do któregoś z papierami taty i spytaj, czy może przepisać mu hormonoterapię, a jeśli nie, to dlaczego.
Tylko lekarz specjalista może zlecić hormonoterapię, i tylko on może dać ten zastrzyk.
Jeśli uprze się, że tata jest "za słaby", poproś o receptę na Bikalutamid 150 mg (tabletki) na 100% odpłatności.
To jest około 100 zł miesięcznie, o ile pamiętam. One jeszcze szybciej działają, a szkodzą mało.
Odpowiedz
#47
Dzisiaj muszę już wracać, ale partnerka taty może jeszcze coś załatwi. Pytałam rodzinnego o hormony, to powiedział tylko, że nie zawsze się podaję, bo to zależy od indywidualnej sytuacji pacjenta. Guz na prostacie jest ogromny i to od niego się zaczęło. Obecnie tata dostał plastry z morfiną
Odpowiedz
#48
Akba, lekarz rodzinny nie przepisze takich leków, jeśli nie ma "zlecenia" od specjalisty.
Czyli jednak urolog. Lub onkolog.

Owszem, hormonoterapia, jak każda terapia, ma niepożądane skutki uboczne  - mogą się rozwinąć
zaburzenia w działaniu takiego czy innego układu. Ale mogą, nie muszą, a po drugie to dopiero po jakimś czasie.

 Może lekarzom chodziło o to, że sam zastrzyk to często szok dla organizmu, przez kilka dni pacjent czuje się źle, 
a ktoś w tak ciężkim stanie jak twój tata, mógłby nawet nie przeżyć tego zastrzyku. Być może  -   nie jesteśmy lekarzami, nie wiemy wszystkiego. Mieliśmy na forum opisy przypadków bardzo złego samopoczucia pacjentów po pierwszym zastrzyku, wymagające wizyty na SOR.
Ale z Bikalutamidem  nie ma takich problemów, a działa od razu.
Odpowiedz
#49
Dunolka dziękuję za radę,
partnerka taty była wczoraj u urologa, ten był bardzo zdziwiony, że tata do tej pory nie dostał hormonów i przepisał zastrzyki oraz tabletki. Zobaczymy co będzie. Trochę się boję, bo tata jest naprawdę słaby, chudziutki...
Lekarz powiedział, że brak apetytu może.byc związany z przerzutami do węzłów.
Szkoda tylko, że rodzinny dopiero teraz przepisał coś na apetyt (trochę działa)

Ogólnie raczycho rozwijało się conajmniej 5 lat, niestety tata bagatelizował bóle krzyża (dopiero się przyznał), bo zrzucał to na wiek ...

Do tej pory jednak nie mogę zrozumieć, dlaczego Szczecin tak zbagatelizował sprawę i od początku nic nie leczyli, nic nie przepisali. Tam każdy woda w usta i kieruje do innego, żeby tylko nie brać odpowiedzialności

Wiem, że tu świadomość jest już duża, ale i tak proszę was chłopy badajcie się
Odpowiedz
#50
No wreszcie!
To leczenie może na jakiś czas pomóc ojcu, bo raz, że poprawi się jego stan psychiczny ("jednak mnie leczą"), więc zacznie trochę jeść, może wstawać, a po drugie  - działanie tych leków wstrzyma wzrost nowotworu, zatem przedłuży życie. Jeśli nowotwór jest hormonowrażliwy, a najprawdopodobniej jest, to ogniska raka wręcz się zmniejszą, tata odczuje wyraźną ulgę.
Teraz pytanie  - jak długo to potrwa?
Z tym bywa różnie. Od kilku miesięcy do kilku lat.
Trzeba być dobrej myśli.

Jaki zastrzyk dostanie tata?
Rozumiem, że tabletki to Apoflutam. Najczęściej każe się je brać kilka tygodni, potem się je odstawia.
Czasem jednak lekarz zleca pełną blokadę, czyli oprócz zastrzyku trzeba brać codziennie tabletki tego antyandrogenu.
Wtedy poproście lekarza, by zmienił darmowy Apoflutam na pełnopłatny Bikalutamid, bo on mniej uszkadza wątrobę.
Tata jest już wystarczająco sponiewierany przez chorobę.
Odpowiedz
#51
Nazw nie znam, ale zastrzyk na trzy miesiące jest, a tabletki trzy razy dziennie, dostał 10 opakowań
Tata wczoraj go dostał, poturbowało go to dość, śpi prawie cały czas, słabiutko mówi, ale bałam się, że będzie gorzej.
Zostało czekać co będzie dalej. Wiemy, że zdrowy już nie będzie, ale nie chce, żeby się męczył
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości