02.08.2019, 20:58:13
Wiesz, Lidka, zawsze jak ktoś odchodzi, to zastanawiamy się, czy zrobiliśmy wszystko, czy czegoś nie zaniedbaliśmy,
czy nie popełniliśmy jakiegoś błędu, czy można było inaczej.
Prawdziwy lekarz, a takim jest doktor S., zadaje sobie takie same pytania.
Bogdan był szczególnym pacjentem, niestandardowym, tak jak cała ta grupa, z którą pojawiał się u pani doktor.
Bo "nasi chłopcy" zwykle zjawiali się u niej zespołowo, w kilku, często wchodzili razem do gabinetu, jak członkowie rodziny.
Czasem czytam, że lekarz powinien być emocjonalnie zdystansowany wobec swoich pacjentów, by się zbyt szybko nie wypalił.
Ale to się nie zawsze udaje.
czy nie popełniliśmy jakiegoś błędu, czy można było inaczej.
Prawdziwy lekarz, a takim jest doktor S., zadaje sobie takie same pytania.
Bogdan był szczególnym pacjentem, niestandardowym, tak jak cała ta grupa, z którą pojawiał się u pani doktor.
Bo "nasi chłopcy" zwykle zjawiali się u niej zespołowo, w kilku, często wchodzili razem do gabinetu, jak członkowie rodziny.
Czasem czytam, że lekarz powinien być emocjonalnie zdystansowany wobec swoich pacjentów, by się zbyt szybko nie wypalił.
Ale to się nie zawsze udaje.