Wznowa po prostatektomii i radioterapii ratującej
(02.04.2020, 12:30:47)fsmutas napisał(a): Mnie jednak przeraża to, że za sprawą koronawirusa zepchnięto - poprzez różne obostrzenia - na dalszy plan normalną i specjalistyczną opiekę zdrowotną, dla tych, którzy potrzebują ją „na teraz”.

Sytuacja zdrowotna małżonka jest stabilna, czyli nie potrzebuje pilnie żadnego innego leczenia.
Ale myślę, że skoro lekarz tak dokładnie wypytał pacjenta o samopoczucie, to miałby jakiś pomysł,
na to, co robić, gdyby coś działo się źle.

Z tego, co słyszę i czytam, pacjenci otrzymują niezbędną pomoc, gdy jest pilnie potrzebna.
Z naszego podwórka  - wizyty i badania pooperacyjne Leszka odbywają się zgodnie z planem, tak samo Edka i moje.
Do Jędrka też, jak dotychczas   nikt nie dzwonił, aby odwołać planowaną operację.

Cytat:  Przykre co powiem, ale dopiero za jakiś czas dowiemy się w jakim stopniu to całe zamieszanie z koronawirusem przełoży się na wzrost śmiertelności z innych przyczyn zdrowotnych niż z powodu koronawirusa.       

Na pewno w jakimś stopniu się przełoży.

Ale jakie mamy inne wyjście?
Zawsze trzeba wybierać mniejsze zło.

Swoją drogą  powinno być mniej wypadków komunikacyjnych.

Cytat:  bo wydaje mi się, że ilość samobójczych śmierci również wzrośnie  

Dziwne, ale w czasie wojen i wielkich tragedii samobójstw jest statystycznie mniej.

Cytat:  Smutne to wszystko         

Przeżyliśmy stan wojenny, przeżyjemy i epidemię koronowirusa.
Tylko siedźmy w domu!
Odpowiedz
Parę razy - przy różnych okazjach – wspominałem, że mam w sobie takie „coś”, co powoduje, że najpierw staram się zobaczyć zaistniały problem w jego najmniej korzystnym świetle.
Dzięki temu, wszystko co później jest „na plus” jest czynnikiem pozytywnie oddziaływającym na mnie i dzięki temu pozwala zobaczyć „szklankę do połowy pełną”.
I oby ta „szklanka” ciągle się dopełniała, czego życzę sobie i nam wszystkim zadowolenie, uśmiech
Odpowiedz
Od ostatniego badania minęły 3 miesiące, znów przyszedł czas na kontrolę PSA.
Na przełomie lutego i marca było 0.0052, na początku czerwca  - 0.0033.
Uff!

Józek postanowił stopniowo odstawiać bikalutamid, na razie zmniejszył dawkę do 100 mg dziennie.
Na całkowite, radykalne odstawienie antyandrogenu  - co sugerowali dr Siekiera i Dunolka  - nie dał się namówić.
Odpowiedz
Gratuluję konsekwentnego spadku PSA!


Dunolko, wróciłaś! zadowolenie, uśmiech
Odpowiedz
Jolu,
Spadek o 1/3 przy zmniejszonej dawce - nie najgorzej  mruganie, puszczanie oczka
Gratulacje i mam nadzieję, że trend się utrzyma.
Pozdrawiam Was oboje
AParsley
Odpowiedz
(07.06.2020, 21:25:35)Dunolka napisał(a): Józek postanowił stopniowo odstawiać bikalutamid, na razie zmniejszył dawkę do 100 mg dziennie.
Na całkowite, radykalne  odstawienie antyandrogenu  - co sugerowali dr Siekiera i Dunolka  - nie dał się namówić.

Idzie w dobrą stronę .
Józek tak trzymaj.

Jędrek
PSA
2012 VIII/30,61/XII 2012 przed LPR 25,58.
2012 XII LRP pT3bN1M1a Gl.3+4 Marginesy ?
2013 /I-1,16 / /VIII PSA-3,0 PET/CT: - PRZERZUTY  09/2013 HT 
2013 RT /0,663/
2014 -2018  <0,002
Zakończenie HT  10.2018
2019 
Luty <0,002
Sierpień  0,046
Wrzesień  0,090
Październik  0,209
Grudzień 0,377
2020 
Styczeń 0,611
Luty      0,663
Marzec   0,761
Kwiecień 1,130
Maj         1,410
Limfadenektomia
Lipiec      0,234
Sierpień  0,015
Wrzesień  0,008
Listopad  0,006


Odpowiedz
Jestem pod wrażeniem wyniku i czułości poznańskiego sprzętu zadowolenie, uśmiech
Oby tak dalej!
Pozdrowienia dla Józka i dla Ciebie Jolu.

Pozdrawiamy
E i J
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
Wczoraj mąż zaliczył kolejną wizytę w Centrum Onkologii  - oczywiście tylko przez telefon.
Rozmowa, a raczej monolog pana doktora była długa, podsłuchać mi się nie udało,
relacja męża krótka  - brać dalej bikalutamid, zrobić scyntygrafię.
Aha  - laboratorium w WCO nieczynne.
Czyli PSA musi mąż zbadać prywatnie.
Ale to wszystko w sierpniu, po naszym powrocie z Pienin.
Odpowiedz
Termin scyntygrafii - 11 sierpnia.

Pozdrawiamy z Pienin, znad Zalewu Czorsztyńskiego, gdzie spędzamy urlop tym razem z gromadą
polskich zstępnych. Trochę zwiedzamy, trochę chodzimy po górach, wczoraj zaliczyliśmy Trzy Korony.
Wstyd się przyznać, ale w tym roku to ja obniżam tempo marszu ekipy, a nie niespełna czteroletni wnuk.
Kondycję niby mam, ale zapału jakby mniej.

W okolicach zamków Czorsztyn i Nidzica wielkie tłumy, nawet na zewnątrz staraliśmy się być w maseczkach.

W drodze na Podhale odwiedziliśmy Iwonę - Pitos.
Wypiliśmy kawę w uroczej altance, w ogrodzie, zaprowadzonym przez Dzidka.
To właściwie nie ogród ale park, wiele starych drzew i krzewów, wszystko zasadzone ręką Gospodarza.
Dzidka już nie ma, pozostały wspomnienia, dzieci, wnuk, i ten park z małym, stylowym domkiem.
Kosy, które gromadami przyfruwają na taras, są pewnie świeżego chowu, ale para wiewiórek,
zamieszkująca sosnę nad altanką, jest ciągle ta sama. To z pewnością wiewiórcza para emerytów,
bo potomstwa od lat nie widać.
No i trzy wielkie, groźne psy, ulubieńcy Dzidka, teraz - Iwony.

Wspomnienia bywają smutne, ale niektóre są radosne, inne romantyczne.
Dowiedzieliśmy się, że Iwona spotkała Dzidka, gdy była młodą nastolatką, 14-15 lat, on też był nastolatkiem.
Dostał wezwanie do wojska, wtedy po prostu przyszedł do niej i poprosił (zażądał!), by na niego czekała.
"Zaliczę służbę wojskową i ożenię się z tobą".
I tak się stało. Przeżyli razem kilka dziesiątków lat, z pewnością dobrych lat, skoro Iwona - oszczędna w wyrażaniu uczuć  - po jego odejściu napisała na forum: "Warto było".
Odpowiedz
Dziś Józek miał scyntygrafię.
Po co scyntygrafia, jeśli PSA nieoznaczalne?
Pewnie by sprawdzić, czy nie rozmnożyły się jakieś mutanty, co to PSA nie wydzielają,
a organizm niszczą.

Przy okazji pacjent (prywatnie) zbadał PSA.
Na początku czerwca zmniejszył dzienną dawkę  bikalutamidu - do 100mg.
I PSA wciąż spada  - 0.0030.
(Przed dwoma miesiącami było 0.0033).
Jesteśmy bardzo zadowoleni.
Odpowiedz
W piątek, 28 sierpnia, mąż zaliczył kolejną konsultację z lekarzem z WCO.
Oczywiście przez telefon.
Wynik scyntygrafii taki sam, jak przed dwoma laty, bez zmian, czyli w porządku.
Jeśli pacjent planuje "wakacje" od bikalutamidu, może to uczynić powoli zmniejszając dawkę.
Pacjent to czyni.
Kolejna wizyta za pół roku.
Odpowiedz
Cieszymy się razem z Wami, że zaczynacie wakacje od bikulamidu. Pozdrawiamy cieplutko już po wakacjach i wracamy do codzienności.

Bikalutamidu miało być.
Odpowiedz
W czwartek kolejne badanie PSA.
Ten stres oczekiwania na wynik kiedyś nas zabije! Pewnie gorsze to, niż covid!

Pół roku po zmniejszeniu dawki bikalutamidu  - teraz Józek bierze 100mg  - jest 0,004.
Przed kwartałem było 0,003.
Traktujemy to jako naturalne fluktuacje, bo się już takie zdarzały.
Czyli kontynuacja dawki 100mg.

Inne wyniki lab. w normie, oprócz jednego  - d-dimery znów podwyższone jest 1,4, przy normie do 0,5.
Jeśli jest to związane z chorobą nowotworową - trudno, trzeba się pogodzić. D-dimery nazywane są jednym z markerów  nowotworowych.
Ale mogą to też być inne przyczyny. Na razie Józek wraca do Akardu, po miesiącu kontrola, w razie czego wędrujemy z tym do lekarza. O ile jeszcze będą przyjmować...
Odpowiedz
Jolu, Józku,

Wyniki dobre, ważne żeby samopoczucie również takie było. A jak wiecie dobrze na D-dimery trzeba będzie uważać.
Pozdrawiam AParsley
Odpowiedz
Tu była reklama, za którą na naszym forum ląduje się w oślej ławce.
Odpowiedz
Kolejne badanie Józek zrobił po dwóch miesiącach od poprzedniego:
- żeby sprawdzić d-dimery,
- i żeby sprawdzić, czy PSA na tej obniżonej dawce Bicalutamidu aby za mocno nie urosło.

Jeśli o PSA chodzi  - zaskoczenie: <0.001.

Jeszcze nigdy nie było tak mało!
Wprawdzie Laboratorium chyba zmieniło aparat, bo przedtem podawało wynik z dokładnością do czterech,
a teraz do trzech miejsc po przecinku, ale tak czy owak jest nieoznaczalnie, więc dobrze.
Zatem od wczoraj kolejne obniżenie dawki  - do 50 mg dziennie.
Jest to zgodne z zaleceniem onkologa, by stopniowo odstawiać Bikalutamid.
W sierpniu miną trzy lata tej terapii, potrzebna jest przerwa.
(Gdzieś na dnie duszy słabo tli się maleńka iskiereczka nadziei, że ostatnia limfadenektomia pomogła i antyandrogen będzie niepotrzebny).

Zaś d-dimery spadły minimalnie, było 1,40 ug/ml, jest 1,30.
Ciągle powyżej normy, chociaż przeczytałam gdzieś, że są nowe normy, zależne od wieku, i w nich małżonek
by się na siłę prawie zmieścił.
Na razie kontynuacja Acardu, za jakiś czas kontrola, a gdy uda nam się zaszczepić na covida, spróbujemy poszukać lekarza naczyniowca.

Martwią  mnie też wyniki morfologii: żelazo, czerwone ciałka, hemoglobina i hematokryt są albo całkiem na dolnej granicy normy, albo poniżej normy. I to pomimo zdrowego apetytu małżonka i odpowiedniej (moim zdaniem) diety.

Postanowiliśmy, że zmienimy dietę na mniej śródziemnomorską, z większą ilością mięsa, przede wszystkim dobrej wołowiny.
Sąsiadka, emerytowana pielęgniarka, mówi, że to choroba popromienna i trzeba się albo z tym pogodzić, albo leczyć.

Koledzy po radioterapii  - jak u was wyglądają wskaźniki gospodarki żelazem?
Odpowiedz
Najważniejsze że iskierka nadziei się tli. Cieszymy się z wami. Iskierka ma się przekształcić w duży płomień. Odnośnie poziomu żelaza u Mariusza to nie znalazłam, widocznie nie miał zleconego. Przy najbliższym pobraniu wykonamy. Dziękujemy za sugestie. A zmiana diety to chyba dobry kierunek. Po zdrawiamy.
Odpowiedz
We wtorek u Dunoli znów był sądny dzień  - badania laboratoryjne.
Sądny  - bo wszyscy wiemy, jakie to napięcie psychiczne.

D-dimery wciąż podwyższone (1.40), erytrocyty hemoglobina, hematokryt  - wciąż trochę za małe.
Wzięłam wydruk, i poszłam   ...do apteki.
Panie farmaceutki zgodziły się, że suplementacja wit B12 i kwasem foliowym na własną rękę niewskazana.
Przy odpowiedniej diecie pacjent otrzymuje wystarczającą ilość tych witamin z pożywienia.
Zatem  - koniecznie do lekarza.
No to pacjent pójdzie. Znaczy się  - wszystko pani doktor w mailu opisze.

I teraz najważniejsze   - PSA wciąż <0,001.
Uff...
Pacjent wobec tego podjął męską decyzję  - całkiem odstawia Bikalutamid!
Niech nadejdzie chwila prawdy, w jakim stopniu operacja pomogła.
Decyzję poparłam, jako że tak czy owak trzeba było zrobić w terapii przerwę.
Odpowiedz
Mówią, że nadzieja to matka głupich, zakochanych i studentów.
Z racji wieku i stanu, od razu wiadomo, o którą opcję w moim przypadku chodzi.

Tak - miałam nadzieję, że wycięcie zaraczonych węzłów miało sens, że nawet jeśli coś tam jednak zostało,
to wydłuży się czas do koniecznej hormonoterapii, że wydłuży się czas do progresji choroby.

Chyba przyszedł czas, by porzucić wszelką nadzieję.

Od 1 kwietnia mąż odstawił bikalutamid przy poziomie PSA 0.001 (przy dawce 50 mg).
I co? Po niecałych 6 tygodniach jest już 0.0190.
Szlag by trafił!

I znów, jak kiedyś, on mnie uspokaja, nie ja jego.
Nie mam żadnego pomysłu, co dalej. Wiem, że po prawie 3 latach bikalutomido-terapii trzeba zrobić przerwę.
Wizyta w Centrum Onkologii w sierpniu.
Mam nadzieję, że do tego czasu PSA nie skoczy tak wysoko, by trzeba było samodzielnie podejmować decyzję o powrocie do bika.
Ech, i znów ta nadzieja...
Odpowiedz
(08.05.2021, 21:08:58)Dunolka napisał(a): Mówią, że nadzieja to matka głupich, zakochanych i studentów.
Z racji wieku i stanu, od razu wiadomo, o którą opcję w moim przypadku chodzi.

OBSTAWIAM TĘ DRUGĄ MOŻLIWOŚĆ. STAN NIE MA ZNACZENIA.

Wizyta w Centrum Onkologii w sierpniu. Mam nadzieję, że do tego czasu PSA nie skoczy tak wysoko, by trzeba było samodzielnie podejmować decyzję o powrocie do bika.
Ech, i znów ta nadzieja...

JOLU,
CAŁE NASZE ŻYCIE, TO CIĄGŁA NADZIEJA.

NAJPIERW, NA POZYTYWNE ASPEKTY RÓŻNYCH ZDARZEŃ/SYTUACJI/PLANÓW, JAKIE NIESIE NAM ŻYCIE, A FINALNIE NA TO, ŻE ONO SAMO JESZCZE BĘDZIE TRWAĆ. TAK ZAWSZE BYŁO, JEST I BĘDZIE. NIE MOŻEMY TEGO ZMIENIĆ, A JEDYNIE WALCZYĆ I MIEĆ NADZIEJĘ NA ZWYCIĘSTWO.

TY I JÓZEK WALCZYCIE, NIE PODDAJECIE SIĘ, NIE ZACHOWUJECIE SIĘ BIERNIE, NIE ZANIEDBUJECIE NICZEGO I DO TEJ PORY PRZYNOSIŁO TO DOBRE EFEKTY. WIERZĘ, ŻE TAK BĘDZIE NADAL.

MERYTORYCZNIE NIE SUGERUJĘ CI NICZEGO, BO MOJA WIEDZA TWOJEJ DO PIĘT NIE DORASTA. BĘDĄC NA TWOIM/WASZYM MIEJSCU ZAWALCZYŁBYM JEDYNIE O PRZYSPIESZENIE WIZYTY W CENTRUM ONKOLOGII. TRZY MIESIĄCE, TO JEDNAK DŁUGO I STRESU SIĘ NIE UNIKNIE.

PRZERABIAŁEM TO PRZY OKAZJI PRZESZCZEPU WĄTROBY. W MAJU WPISANO MNIE NA KRAJOWĄ LISTĘ OCZEKUJĄCYCH NA PRZESZCZEP, A ON SAM NASTĄPIŁ WE WRZEŚNIU. OKRES OCZEKIWANIA, NIE WIADOMO - TYGODNIE, MIESIĄCE CZY JESZCZE DŁUŻEJ, PRZY PEŁNEJ ŚWIADOMOŚCI, ŻE RAK NIE CZEKA, NIE NALEŻAŁ DO KOMFORTOWYCH.

SPRÓBUJ PRZYSPIESZYĆ TĘ WIZYTĘ. MOCNO ZACISKAM KCIUKI, BY TO SIĘ UDAŁO, A JEJ EFEKTY DAŁY WAM NOWĄ NADZIEJĘ. DUŻO NADZIEI!
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości