Wątek Edwarda - neuralgia nerwu trójdzielnego
Dzisiaj z rana wysłałem do Centrum Gamma Knife mail takiej treści:

"20 grudnia, a więc pięć i pół tygodnia temu, miałem przeprowadzony w CGK zabieg radiochirurgii stereotaktycznej GK neuralgii nerwu trójdzielnego po stronie lewej.
Po tym zabiegu nerw trójdzielny bardzo dokuczał mi jeszcze przez kilka dni, a później zaczął się wyciszać, aż do zupełnego wycofania się dolegliwości. Stan taki trwał ok. półtora tygodnia, a ja uznałem, że zabieg w pełni się powiódł i że już nigdy nie doświadczę tego okropnego bólu.
Z takim przekonaniem umówiłem się na spotkania z Czytelnikami w kilkunastu bibliotekach w całej Polsce. Powstały w ten sposób cztery długie (1000 – 1400 km każda) trasy wieczorów autorskich, z terminami realizacji od marca do maja.
Niestety od ok. dwóch tygodni następuje powolny nawrót dolegliwości. Znowu nie mogę mówić dłużej niż kilka minut, nie mogę spożywać produktów innych niż płynne i półpłynne (a i te z silnym bólem), a także nie mogę wykonywać czynności higienicznych w obrębie twarzy i ogólnie głowy. Ból jest nieco słabszy niż przed zabiegiem, ale nadal nie pozwala normalnie funkcjonować w przestrzeni publicznej.
Podstawowa różnica polega na tym, że przed zabiegiem u Państwa występowały sesje ‘rażenia prądem’ (często występowały samoistnie, nie sprowokowane czymkolwiek), trwające od kilku sekund do kilku minut, a teraz są to pojedyncze impulsy trwające ok. jednej sekundy. Występują one na zasadzie ‘akcja-reakcja’ (tylko sporadycznie samoistnie), co uniemożliwia np. gryzienie i mówienie, gdyż każdy ruch ust wyzwala taki impuls.
Przed zabiegiem ból zlokalizowany był w okolicy lewego oczodołu i czoła, a teraz jest to samo czoło.
Zmieniło się też położenie punktu wyzwalania bólu. Przed zabiegiem był to rzeczywiście niewielki punkt zlokalizowany między lewym kącikiem ust i nosem, a teraz jest to cała miękka część nosa! To mój kolejny problem, ponieważ wobec przewlekłego zapalenia zatok często muszę usuwać wydzielinę, która się w nosie gromadzi.
Zgodnie z Państwa sugestią nadal biorę Gabapentin, ale jego pozytywnych skutków nie widzę. Wprawdzie w miarę ustępowania bólu zmniejszyłem jego dzienną dawkę z 1800 mg do 900 mg, jednak teraz biorę 1200 mg i chyba powrócę do 1500-1800 mg, chociaż przed zabiegiem także ta dawka nie niwelowała bólu.
Z rozmów z lekarzami z Państwa Centrum wiem, że proces ustępowania bólu może trwać 2 – 4 miesiące. Optymistycznie trzymam się tej zasady, ale pewien niepokój o skuteczność zabiegu jednak mi towarzyszy i w związku z nim mam do Państwa pytanie.
Czy opisane zachowanie nerwu trójdzielnego po zabiegu jest typowe i pozwala nadal mieć nadzieję na powrót do normalnego życia?"

W południe zatelefonowała sympatyczna pani z informacją, że mail otrzymała i przekazała go lekarzom. Prosiła, abym był 'pod telefonem', bo zadzwoni do mnie lekarz.
Pod telefonem byłem, ale lekarz nie zadzwonił. Pewnie zrobi to w poniedziałek, bo Centrum Gamma Knife jest na prawdę solidną firmą.
Od lekarza oczekuję tylko jednej odpowiedzi: "swoje musi pan odcierpieć, ale wszystko jest na dobrej drodze". Nie wyobrażam sobie innego tekstu.

Co do spotkania w Michelinie, to my tym razem nie przyjedziemy. Uszanujcie, prosimy, tę naszą decyzję.
Pozdrawiamy serdecznie
Wanda i Edward
Odpowiedz
Edwardzie, dobrze, że skontaktowałeś się ze szpitalem, teraz miejmy nadzieję, że odpowiedzą.
Też bym sobie źyczył podobnej odpowiedzi, do tej ktorą zaproponowałeś. Czas leci i margines karencji w oczekiwaniu na pełny sukces robi się węższy. To może niepokoić. Może, ale...
Życzę optymistycznego zakończenia.

Oczywiście szanujemy Waszą decyzję i w takiej sytuacji można było, tego się spodziewać. Zdrowie jest najważniejsze!
Co się odwlecze, to nie uciecze.

Pozdrawiamy Was serdecznie.
Armands i Ela
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
(27.01.2017, 21:09:54)Edward napisał(a): Co do spotkania w Michelinie, to my tym razem nie przyjedziemy. Uszanujcie, prosimy, tę naszą decyzję.
Pozdrawiamy serdecznie
Wanda i Edward

Edwardzie
Rozumiemy sytuację dbaj by wyłączyć bólo-twórcę z aktywności.
Gdyby coś się zmieniło miejsce w Michelinie czeka na Was.

Jędrek
PSA
2012 VIII/30,61/XII 2012 przed LPR 25,58.
2012 XII LRP pT3bN1M1a Gl.3+4 Marginesy ?
2013 /I-1,16 / /VIII PSA-3,0 PET/CT: - PRZERZUTY  09/2013 HT 
2013 RT /0,663/
2014 -2018  <0,002
Zakończenie HT  10.2018
2019 
Luty <0,002
Sierpień  0,046
Wrzesień  0,090
Październik  0,209
Grudzień 0,377
2020 
Styczeń 0,611
Luty      0,663
Marzec   0,761
Kwiecień 1,130
Maj         1,410
Limfadenektomia
Lipiec      0,234
Sierpień  0,015
Wrzesień  0,008
Listopad  0,006


Odpowiedz
Dzisiaj mijają dwa miesiące od zabiegu w Centrum Gamma Knife. Dopiero 6.30, a ten dzień nerw uczcił już trzema kilkunastosekundowymi sesjami 'rażenia prądem' o amplitudzie 90% tej sprzed 2-3 miesięcy!
Najgorsze jest to, że ciepłe okłady nie zawsze działają i czasem sam dotyk woreczka z żelem wyzwala dodatkowy ból.
Jeszcze gorsze jest to, że za dwa tygodnie, w okresie 8-16 marca, czeka mnie aż osiem spotkań z Czytelnikami (9 marca trzy spotkania, w tym dwa z młodzieżą).
Nie tak miało to być! A przecież nerwu nie prowokuję i od dwóch tygodni z mieszkania praktycznie nie wychodzę (wyjątek, to wizyta tydzień temu w przychodni pełniącej dyżur sobotnio-niedzielny, ale wtedy zawiózł mnie tam syn).
Sam nie wiem, co mam o tym sądzić? Mam wprawdzie dzisiaj wizytę u neurologa, ale cóż on może? Wypisze receptę na Gabapentin, być może zasugeruje zwiększenie jego dziennej dawki i to wszystko!
Ciężko się żyje z tą neuralgią. Jeśli dopada ona aktorów, to jest to koniec ich zawodowej kariery, ale i inni czynni zawodowo też mają przerąbane.
Nie odwołuję na razie spotkań - poważne traktowanie Czytelników tego wymaga. Zainwestowałem natomiast w mikrofon i zaczynam ćwiczenie mówienia bez poruszania ustami. Może jest to jakieś awaryjne rozwiązanie? A może zdarzy się cud i jednak nerw odpuści? Inteligencję on ma i w niej moja nadzieja!
Edward

Tych dwóch tygodni siedzenia w domu nie zmarnowałem. Zapraszam do:
http://www.kresowaopowiesc.pl
Odpowiedz
(20.02.2017, 06:44:59)Edward napisał(a):  zaczynam ćwiczenie mówienia bez poruszania ustami.
Brzmi interesująco.
Znasz ten stary dowcip:
- Po czym można poznać, że polityk kłamie?
- Po tym, że porusza ustami!
Jakbyś stał się w tej sztuce  (mówienia bez poruszania ustami) mistrzem,  mógłbyś karierę zrobić!
Że o pieniądzach nie wspomnę. mruganie, puszczanie oczka

Edku, padła  propozycja, by następne spotkanie zorganizować latem, w pobliżu miejsca, gdzie cumujesz swego Kornika.
Tylko co z tym wiatrem w żagle? Nerw wytrzyma?
Liczmy nie tylko na jego inteligencję, ale i elementarną przyzwoitość.
Odpowiedz
Edku, co tu Tobie napisać...  Huh  aaa... już wiem  Idea

Trzymaj się chłopie... wiosna ponoć nadchodzi, mrozy odpuściły, to i upierdliwy nerw, może da sobie spokój.
Kolejny raz życzę zrealizowania planów, niezawiedzenia słuchaczy... ale i siebie samego... bo co jak co, ale poprzeczka zawieszona wysoko.

Powodzenia 

Armands
Odpowiedz
Nerw pozamiatał mną wszystkie szpitalne korytarze, pełne kichających i kaszlących pacjentów! Trochę niezręcznie mi było, ale już na parkingu założyłem maseczkę na usta i nos i przez cały pobyt w szpitalu jej nie zdejmowałem. Z nią byłem w Lidlu, w kilku aptekach i w wydziale komunikacji. Niektórzy przypatrywali mi się z zainteresowaniem, innych to nie interesowało. O tyle ciekawie musiałem wyglądać, że czapka uszatka i maseczka nie zakrywały mi jedynie oczu. Pod koniec dzisiejszego, aż pięciogodzinnego pobytu poza domem, już do maseczki byłem przekonany i wszystkie moje przyszłe wyjścia 'na miasto' będą z maseczką. Może uchroni mnie przed niechcianą infekcją.

A u neurologa było interesująco. Mój dotychczasowy nie przyszedł i w zastępstwie pojawiła się pani 55+ z tytułem naukowym i nie zamykającą się buzią. Ona też miała incydent z nerwem trójdzielnym, chociaż nie na tle podrażnienia go przez klimatyzację i przeciągi, ale wskutek mechanicznego urazu.
- A Pregabalinu nikt panu dotąd nie proponował?
No nie proponował, a pani zrobiła mi cały wykład, jak go stosowała i kiedy jej pomógł. Mam nadal brać Gabapentin i dołączyć do niego Pregabalin w najmniejszej dawce, ale zwiększać ją co tydzień wg podanego schematu, aż do osiągnięcia pozytywnego efektu. Z tym, że pani doktor zastrzegła, że nie u wszystkich pacjentów on działa. Może będę tym szczęśliwcem?

Spotkanie w pobliżu miejsca wodowania Kornika? Jak najbardziej, tylko nie wiemy jeszcze, gdzie to będzie.
Nasze dwa dotychczasowe kempingi, na których spędziliśmy wszystkie wakacje w latach 1993-2014, zostały skomercjalizowane. Na miejscu pierwszego z nich powstał ośrodek konferencyjny z czterogwiazdkowym hotelem:
http://www.hotelmoran.pl/
Drugi został podzielony na działki budowlane. To na nim odwiedzały nas łabędzie i zaskrońce:

To już inne jezioro niż było nim 10-20 lat temu! Jakieś miejsce na postawienie przyczepy musimy jednak znaleźć.

Wysoko postawiona poprzeczka? Zrobię wszystko, żeby ją pokonać. Duch da radę bez problemu, gorzej z ciałem!

Ahoj!
Wanda i Edward

PS.
Chciałem wstawić przez schowek ładne zdjęcie zaskrońca (56 kB), ale zostałem pogoniony z komunikatem, że przygotowana wiadomość ma 240 kB (?), no i zaskrońca nie ma!
Odpowiedz
Tak nie da się żyć!
Nerw atakuje bez uprzedzenia i prowokacji co kilka minut i urządza sobie kilkudziesięciosekundowe sesje rażenia prądem. Wtedy rzucam wszystko, wyjmuję spod poduszki ciągle gorący żel i kładę się z nim na kanapie. Modlitwa lub przekleństwa, to cały mój arsenał przeciwbólowych środków. Nie wiem, jak długo będzie trwał atak, ani jak bardzo będzie bolesny i to źle wpływa na moje samopoczucie. Jest już tak, jak przed zabiegiem w Centrum Gamma Knife i w tej sprawie spróbuję się dzisiaj z nimi skutecznie skontaktować.
Edward
Odpowiedz
I jak? Odezwali się? Czy wchodzi w grę "poprawka"?
Naprawdę bardzo ci współczujemy, ale przez to wcale mniej cię nie boli...
Edku, a czy takie nagłe "kopnięcie w twarz" nie stwarza niebezpieczeństwa dla ciebie jako kierowcy?
Wiemy, że jesteś twardziel, ale twardość człowieka też ma swoje granice.
Odpowiedz
(21.02.2017, 17:25:29)Dunolka napisał(a): I jak? Odezwali się? Czy wchodzi w grę "poprawka"?
Naprawdę bardzo ci współczujemy, ale przez to wcale mniej cię nie boli...
Edku, a czy takie nagłe "kopnięcie w twarz" nie stwarza niebezpieczeństwa dla ciebie jako kierowcy?
Wiemy, że jesteś twardziel, ale twardość człowieka też ma swoje granice.

Odezwali się, a konkretnie ten lekarz, który zabieg przeprowadzał. Powiedział, że w takich przypadkach, jak mój, CGK stosuje standardową 2-3 tygodniową kurację sterydami i w większości przypadków ból ustępuje. Jutro mam się do nich zgłosić po receptę i rozpiskę stosowania sterydów. No to się zgłoszę, a Warszawę przejadę we wszystkich możliwych kierunkach (Ochota, Praga, Młociny i znowu Ochota). Z powodu niespodziewanych ataków bólu trochę się tej jazdy obawiam, ale wyjścia w zasadzie nie mam.

Twardość ma swoje granice, to prawda. W mieszkaniu rzucam cokolwiek bym robił i szybciutko kładę się na wersalce z ciepłym okładem. Za kierownicą tego nie będzie, a że bezpieczeństwo jest najważniejsze, to nie pozostanie mi nic innego, jak przesuwanie granicy twardości tak daleko, jak wymagać będzie tego sytuacja.
Trzymajcie kciuki, bo niemałe wyzwanie mnie jutro czeka.

Pozdrawiam
Edward
Odpowiedz
Bądź jak kamień, jedź, wytrzymaj!

Edwardzie, kciuki zapewniamy. POWODZENIA!

E i J
Odpowiedz
Edku, towarzyszymy ci duszą i sercem.
Wróćcie  do  domu cało i zdrowo, z dobrymi wieściami od lekarzy.
Pamiętaj, że jesteś farciarz.
Odpowiedz
Edek miał wypadek, auto do kasacji, im na szczęście nic się nie stało, ale Wanda na obserwacji na SOR.
Odpowiedz
(22.02.2017, 09:36:46)Dunolka napisał(a): Edek miał wypadek, auto do kasacji, im na szczęście nic się nie stało, ale Wanda na obserwacji na SOR.

Ożeż ty! Edwardzie, Wando jesteśmy z Wami!
Odpowiedz
Z telefonu Edka ja zrozumiałam tylko tyle, że oboje wyszli cudem bez szwanku (uff!), a Józek mówi, że to było tak:
nocą na drodze była gołoledź, jechał TIR, od jego podmuchu auto Edków "zatańczyło" na jezdni, wpadło do rowu... i po aucie.
Dobrze, że Edek jest farciarz.
Odpowiedz
Miejmy nadzieję, że "oboje wyszli cudem bez szwanku (uff!)" potwierdzi się.
Niestety pogoda dziś beznadziejna. Niby jest na plusie, ale wiatr i deszcz i możliwe, że przy gruncie mogło być ślisko.
Edek jak dojdzie do siebie, to wszystko opisze. Teraz najważniejsze jest zdrowie naszych przyjaciół.

Armands

PS.Moja mama już wczoraj podróżowała do Poznania i też z przygodami... ale innej natury i opiszę w najbliższym poście, w wątku dotyczącym mamy
Odpowiedz
(22.02.2017, 10:00:47)Dunolka napisał(a): Z telefonu Edka ja zrozumiałam tylko tyle, że oboje wyszli cudem bez szwanku (uff!),
Dobrze, że Edek jest farciarz.

Trzymajcie się kochani.
Wspieramy Was.
Jędrek i Beata
PSA
2012 VIII/30,61/XII 2012 przed LPR 25,58.
2012 XII LRP pT3bN1M1a Gl.3+4 Marginesy ?
2013 /I-1,16 / /VIII PSA-3,0 PET/CT: - PRZERZUTY  09/2013 HT 
2013 RT /0,663/
2014 -2018  <0,002
Zakończenie HT  10.2018
2019 
Luty <0,002
Sierpień  0,046
Wrzesień  0,090
Październik  0,209
Grudzień 0,377
2020 
Styczeń 0,611
Luty      0,663
Marzec   0,761
Kwiecień 1,130
Maj         1,410
Limfadenektomia
Lipiec      0,234
Sierpień  0,015
Wrzesień  0,008
Listopad  0,006


Odpowiedz
Ja również czytając relację Dunol - auto do kasacji .... brrr na samą myśl.
Dokładniejsza relacja Józka już lepsza. 
Życzę, aby wszystko dobrze się skończyło.
Rocznik 1967
moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT; 
RT II-IV.2013; 
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid)  
kontynuacja leczenia - dyskusja
Odpowiedz
My także jesteśmy myślami z Wami.
Mimo tych wszystkich przeciwności-trzymajcie się.
Macie wsparcie od nas.
Lidka i Mariusz.
Odpowiedz
Kochani!
Nie wiem, jak zacząć ten wpis. Oszukaliśmy przeznaczenie? A może to jeszcze nie był nasz czas?
Wyjechaliśmy o 3.15, czyli prawie w środku nocy. Termometr pokazywał +3 stC, więc nie za dużo, a przednią szybę musiałem uwolnić od symbolicznego lodu. Wiedziałem, że trzeba uważać i dlatego na drodze dojazdowej do S8 (30 km) kilka razy sprawdzałem przyczepność i było OK.
Do wjazdu na S8 brakowało nam ok. 1 km. Droga dojazdowa nowa z 1,5 metrowej szerokości poboczami, jedna jezdnia z dwoma pasami ruchu, odcinek prosty i w światłach reflektorów nie wyglądał na śliski. Jechaliśmy 90 km/h, a z przeciwnej strony z podobną prędkością jechał TIR. Kiedy nas minął zaczęliśmy taniec kompletnie tracąc kontrolę nad samochodem. Kamera to zarejestrowała. Na 30-40 metrach obróciło nas o 180 stopni i tyłem wpadliśmy do rowu 1,2 metrowej głębokości z bokami, na szczęście gliniastymi, tworzącymi kąt 90 stopni.  Nie wiem, czy z tych 90 km/h wytraciliśmy więcej niż 5-10 km/h. Resztę zgubiliśmy na poboczu, 5-10 cm wysokości krawężniku i w rowie. Nie dachowaliśmy, też na szczęście i na jeszcze większe szczęście nie było drzew i z przeciwka nic nie jechało.
O emocjach mówić nie muszę - możecie jedynie próbować je sobie wyobrazić. To cud, że wyszliśmy o własnych siłach. W świetle latarki widzieliśmy oderwany zderzak, oczodoły po reflektorach, które gdzieś zniknęły, a Wanda miała pełną kieszeń stłuczonej szyby od strony pasażera.
To było kilka kilometrów od miejsca zamieszkania syna. Zrobiliśmy mu pobudkę o czwartej. Kiedy przeładowywaliśmy bagaże przekonaliśmy się, że droga jest tak śliska, jak lodowisko. To pęd powietrza od TIR-a zafundował nam ten taniec.
Do Warszawy dojechaliśmy godzinę później od zaplanowanej. Załatwiliśmy pozytywnie i poradnię transplantacyjną i Centrum Gamma Knife. W obu poradniach uzyskaliśmy pomoc, która pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość.
A samochód ma zgiętą podłużnicę, co z innymi uszkodzeniami czyni koszt naprawy równy jego wartości (ok. 6000 zł). Po ewentualnej naprawie i tak nie będzie już tym samochodem sprzed dzisiejszego wypadku. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest sprzedanie go handlarzowi.
Nie przebadali nas lekarze i być może nie będzie takiej potrzeby, chociaż Wanda jest bardziej obolała ode mnie. Byliśmy na SOR Szpitala Bródnowskiego, ale o ile rejestracja zajęła tylko 15 minut, o tyle na specjalistów kazano nam czekać kilka godzin, więc zrezygnowaliśmy.
To tyle z dnia pełnego wrażeń.
Pozdrawiamy bardzo serdecznie
Wanda i Edward
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości