Wątek Armandsa- walka Mamy z czerniakiem
Mocny, przedwojenny organizm...
Da radę.

Przekaż Mamie najlepsze życzenia urodzinowe od nas wszystkich, a ode mnie szczególne.

Tak duże obrzęki nóg wymagają specjalistycznego podejścia, ale nie zaszkodzi
zwyczajnie, delikatnie masować.
Zacząć od góry, dojść do palców stóp, znów do góry. Delikatnymi ruchami, zawsze w kierunku serca.
Nawet jak nie będzie  od razu widać efektu, masaż wycisza, uspokaja, usypia.
Odpowiedz
Właśnie takiej starości się boję. Sił mało, coraz większa zależność od innych i świadomość, że już nie można pomagać wnukom i dzieciom.
Trzymajcie się dzielnie, a opiekując się swoją Mamą często myślę o Waszej.

Edward
Odpowiedz
Kochani, jestem Wam winien aktualizację tego wątku.
No cóż... było bardzo źle...
Mama po brachyterapii z dnia na dzień stawała się coraz bardziej obciążona chłonką. Praktycznie nie mogła się schylić, ubrać, umyć, a nawet ciężko było jej oddychać.
Powoli traciliśmy wiarę w poprawę jej losu. Konsultacja ginekologiczna pokazała dobre efekty operacji, ale obfite wodobrzusze. Kolejna konsultacja u kardiologa-angiologa przyniosła totalne rozczarowanie. Pan doktor na płatnej wizycie zrobił Dopplera nóg i zalecił... ruch i bandażowanie nóg specjalnymi bandażami (które oczywiście nam od razu sprzedał). Kilka dni następnych to walka z wiatrakami... i totalna porażka. Było tak źle, że mama praktycznie nie mogła spać, siedzieć, czy wstać z łóżka. Do tego doszło praktycznie pełne nietrzymanie moczu... i przeciekanie limfy przez skórę nóg. Naskórek złaził płatami, jak skóra z pleców po opalaniu. Łagodziliśmy to specjalnymi balsamami do pielęgnacji, ale z marnym skutkiem.
Wspólnie podjęliśmy decyzję, że czas na szpital. Ze skierowaniem wylądowaliśmy na SOR.
Tam od godziny 13 do 19 trwały badania obrazowe i papierologia. Ponad pól godziny  trzy pielęgniarki z SOR próbowały wkłuć się do żyły i założyć wenflon.
Efekt był taki, że mama wyglądała jak zawodnik MMA po walce. Krwiaki, opatrunki na rękach od nadgarstków do barków. Nawet próbowały wkłuć się w stopy.
Żyły pękały i tyle było z tej roboty. Kobitki prawie płakały z nerwów i stresu, a mama tylko zaciskała usta. Nawet jedno słowo nie padło z jej ust.  
Dopiero udało się założyć wenflon na obojczyku, ale jak się okazało, to nie był koniec. Wykonana analityka nie do końca wyszła, bo krew się skrzepła.
Odpuścili i scedowali resztę działań na oddział szpitalny.
Kiedy mama została skierowana na właściwy oddział, to pierwszą czynnością było ważenie. Od operacji w grudniu przybrała na wadze prawie 25 kg i w tej chwili ważyła 77,7 kg. Masakra!!!
Jeszcze tego samego dnia została zacewnikowana i dostała leki na odwodnienie (w domu też brała tabletki, ale bezskutecznie). Zostawiliśmy ją na oddziale pełni złych myśli.
Na szczęście kolejne dni były dla nas wielką niespodzianką. Mama zaczęła zrzucać z siebie ciężar chłonki. Każdy opróżniony pełny worek moczu był dla nas radością, a dla niej ulgą. Bardzo szybko ten odrzucony balast przekroczył kilkanaście kilogramów. Mama zaczęła samodzielnie chodzić do WC i na wagę.
Z 77, 7 kg zrobiło się 60 kg i wszystko wskazywało na dobre rokowania. Konsultacja kardiologiczna spowodowała zmianę w zaordynowanych lekach i ich dawkowaniu. Mama przestała się dusić podczas chodzenia. Poczuła się lekka jak motylek zadowolenie, uśmiech
Nabrała apetytu i nawet pokochała szpitalne jedzenie zadowolenie, uśmiech
Wszystko zaczęło jej tam smakować. Kiedy równo w tydzień po przyjęciu na oddział, poszliśmy rano ją odwiedzić, okazało się, że będzie wypisana do domu.
Wróciliśmy do jej domu taksówką i to co jeszcze tydzień temu było niemożliwe, okazało się teraz całkiem wykonalne.

Wyszła do domu w ubiegły czwartek i z każdym dniem nadal widać poprawę ogólnego stanu zdrowia. Waga nadal spada i dziś ważyła 56 kilogramów. Trochę się martwi, że jak leczenie tak dalej będzie działać, to jej waga dojdzie do ZERA zadowolenie, uśmiech
W poniedziałek konsultowaliśmy jej obrzęki nóg ze specjalistką od rehabilitacji i już we wtorek mama zaczęła rehab. 
Ma zlecony masaż limfatyczny w specjalnych nogawkach, gdzie pompa dozuje ciśnienie i masażem kieruje chłonkę od stóp do bioder. Później chodzimy na sale ćwiczeń gimnastycznych i tam ćwiczy z gumami i lekkim obciążeniem.
Robi to z takim zaangażowaniem, że jestem pod wielkim wrażeniem. Trzy dni minęły, a ona już nie chce jeździć taxi, tylko autobusem, bo tam może sobie pogadać z ludźmi mruganie, puszczanie oczka ... no i po co przepłacać Big Grin
Wracając z ćwiczeń nie ma zadyszki i widzę, że nabiera chęci do życia. Czuje się jak dawno się nie czuła i to jest zajefajne.
Dodam tylko, że zakupy pieluchomajtek okazały się przedwczesne, bo zaworek również wrócił do normy.
Przed nami kolejne dni ćwiczeń, spacerów, wyznaczania nowych wyzwań. Ona chce być znów samodzielną i chcemy jej w tym pomóc. 

Trochę się rozpisałem, ale chciałem z Wami podzielić się naszą radością. 
To, przez co przechodziliśmy, kolejny raz udowadnia, że trzeba mieć nadzieję... i szczęście do dobrych specjalistów, pomocnych ludzi, kochających bliskich.

Pozdrawiam 
Armands
Odpowiedz
My też jesteśmy pod ogromnym wrażeniem z poczynań Waszej Mamy. Cieszymy się wraz z Wami i podziwiamy jej i waszą determinację, która daje takie efekty. Pozdrawiamy gorąco Mamę i Was.
Odpowiedz
Proszę  Mamę serdecznie od nas pozdrowić. Cieszymy się bardzo z takiego finału i życzymy dużo zdrowia i sił na dalsze lata. Wasza Mama To bardzo dzielnaPacjentka. Tak trzymać!!!!I sprawdza się powiedzenie - nigdy nie trać nadziei.
Serdecznie pozdrawiamy całą szczęsliwą Rodzinkę zadowolenie, uśmiech
Odpowiedz
Dzielna kobieta! Pozdrów Ja proszę i powiedz, ze ma na forum kibiców <3. Moja teściowa po udarze doszła do siebie na 90%. Wygoniła (dosłownie!) z domu opiekunkę całodobową, którą jej znaleźliśmy. Jest prawie samodzielna, bo jednak rachunki my płacimy. Nie obsłuży juz swojego konta internetowego, ale sms jak najbardziej!. Ma 92 lata. Mocne te kobiety a my zawsze dzieci, zawsze tych kochanych mam potrzebujemy i to im pewnie tez sil dodaje.

Pozdrowienia dla Was-e.
Odpowiedz
Silny przedwojenny organizm!!! zadowolenie, uśmiech

Jeszcze jeden dowód na to, że nie można się od razu poddawać, że warto walczyć o każdy dzień.
Bo "dzień do dnia i robi się kawał dobrego życia", jak mawiał TOM.
Uściski dla Mamy, wyrazy uznania dla was.
Odpowiedz
Wspólnie z mamą dziękujemy wszystkim za miłe słowa.
Teraz u niej dwa dni odpoczynku od rehab. Ma w weekend ćwiczyć w domu... i chyba tego nie odpuści mruganie, puszczanie oczka

Pozdrawiamy
E i J
Odpowiedz
Cieszymy się, że pomimo takiego kiepskiego początku dobrze się skończyło. Przekażcie mamie gratulacje, całusy i życzenia jak najszybszego powrotu do pełnej sprawności i samodzielności.
Z komunikacją miejską jednak ostrożnie ze względu na wirusy, spacery to co innego :zadowolenie, uśmiech

pozdrawiamy
Nanna i Leszek
Odpowiedz
Ja też dołączam się do gratulacji i życzeń dalszej poprawy zdrowia Mamy.
Te przedwojenne roczniki, pomimo wojny i wszystkich negatywnych przeżyć z nią związanych, w kwestii zdrowia potrafią zadziwić. Bardzo to jest budujące.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości