09.09.2025, 15:08:20
Dzień dobry,
mam 21 lat i mieszkam z rodzicami, którzy są w wieku 55 lat.
Mój tata całe życie pracował fizycznie, chociaż ma kifozę, nigdy nie skarżył się na żadne objawy raka prostaty, sam mówi, że ich nie doświadczał.
Tata cukrzyk, a w zeszłym roku przeżył gruźlicę, na którą leczył się w szpitalu w Jaroszowcu.
Zaczęło się 2 miesiące temu, tata miał problem z wypróżnieniem się, oraz skarżył się na bóle pleców, lędźwiowe. Poszedł na wizytę u fizjoterapeuty i ból minął, lecz nie na długo. Po 2 tyg, gdzieś w okolicach 17 lipca tata poszedł do POZ-u by skonsultować swój problem z lekarzem. Pani lekarz zbagatelizowała problem, tata tydzień później pojechał na SOR, miał już duży problem z bólem w kręgosłupie, nie mógł na tym SORZE usiedzieć. Zrobili mu tylko morfologię krwi i badanie moczu, a lekarz mimo uprzedzeń, że tata jest po gruźlicy i przez to ma nacieki na płucach- zrównał problem do zapalenia płuc (nie mam pojęcia skąd) i dał mu antybiotyk. Tata wrócił do domu i zażywał antybiotyk, badania nie wyszły złe, wręcz w normie, lub w jej granicach, ale tam nie robili PSA... Byliśmy u neurologa, Pani neurolog stwierdziła, że nerwy są w normie i podejrzewa zapalenie mięśnia.
Tata wrócił do POZu gdzie lekarka zwlekała nadal z badaniami i bagatelizowała jego dolegliwości. Dostał zastrzyki Dexak 50, które czasem pomagały, czasem nie... Brał je 10 dni.
Stan się pogarszał, tata z wagi 86 zszedł do 70 (na dzień 02.09.2025). Woziłam tatę do fizjoterapeuty, który według taty- pomagał, ale też nie na długo. To były 3 wizyty. Tata znów zaczął "normalnie" się wypróżniać. Pod koniec sierpnia tata zaczął skarżyć się, że bóle wędrują, raz w dół, do bioder, nóg, a raz w górę, na odcinek piersiowy na plecach. Zrobili mu w POZ kolejne badania. Z krwi wyszło, że ma anemię, a z moczu ponad 100 bakterii w moczu oraz PSA >1000.
Natychmiast zażądaliśmy od POZu skierowanie do szpitala, ale na oddziale chorób wewnętrznych ordynatorka widząc wyniki badań odmówiła przyjęcia i stwierdziła, że to będzie rak prostaty z przerzutami do kości... Zamarłam. Cały tydzień wraz z mamą załatwiałyśmy lekarzy, kartę DILO itp, a tata "przywiązał się" do łóżka. Aż tak go boli...
Tata miał biopsję w ubiegły wtorek, ale pan ordynator podejrzewa to samo...
Gdy wyszedł z oddziału po biopsji stał prosto, byłam w szoku, śmiał się, chodził z nóżki na nóżkę. Dostał znieczulenie miejscowe i minął cały ból? czy to możliwe? Niestety pół godziny później ból powrócił.
Jestem załamana...
Bardzo się boję, nic nikt nam nie mówi, a mam dość czytania milionów artykułów w internecie.
Tata ma się trochę lepiej, ma plaster z opioidami. Przesypia w końcu całe noce, mniej go boli, je (chociaż wciąż mniej niż zazwyczaj). Ma problem z chodzeniem i wstawaniem z łóżka. Opuchły mu stopy, a dokładniej prawa (nie leży w ogóle na prawym boku).
Tata też psychicznie źle to znosi, w pierwszy dzień tej przypuszczonej diagnozy mówił rzeczy, jakby się pakował do grobu...
W ostatnich dniach pojawiły się też stany podgorączkowe, lub jakieś "lekkie" gorączki.
Tata przytył już 2 kilo
On jest dość aktywnym człowiekiem, a nagle został sklejony z łóżkiem.
Przyjmuje leki przeciwbólowe oraz żelazo na anemię.
Wyniki biopsji powinny być w piątek.
Proszę powiedzcie cokolwiek co mnie uspokoi. nie wyobrażam sobie życia bez taty, 21 lat to nie wiek na pochowanie rodzica, który powinien przed sobą mieć jeszcze wiele wspaniałych lat.
Czy to pewne że jest przerzut na kości? :/ jakie są realne możliwości i rokowanie gdy okaże się, że to rak prostaty z przerzutem na kości?
Czy on wstanie jeszcze z tego łóżka i wyjdziemy normalnie na spacer?
Dodam tylko, że tata w 2020 miał badanie urologiczne, na którym PSA było 4.080 ng/ml, a w opisie pisało, że gruczoł krokowy nieznacznie powiększony![[Obrazek: sad.png]](https://rak-prostaty.pl/images/smilies/sad.png)
Wiem, że wszystkie odpowiedzi muszę brać z lekkim dystansem, bo nie wiadomo jeszcze nic, ale za każdą będę wdzięczna, bo zżera mnie to psychicznie.
Z góry dziękuję.
mam 21 lat i mieszkam z rodzicami, którzy są w wieku 55 lat.
Mój tata całe życie pracował fizycznie, chociaż ma kifozę, nigdy nie skarżył się na żadne objawy raka prostaty, sam mówi, że ich nie doświadczał.
Tata cukrzyk, a w zeszłym roku przeżył gruźlicę, na którą leczył się w szpitalu w Jaroszowcu.
Zaczęło się 2 miesiące temu, tata miał problem z wypróżnieniem się, oraz skarżył się na bóle pleców, lędźwiowe. Poszedł na wizytę u fizjoterapeuty i ból minął, lecz nie na długo. Po 2 tyg, gdzieś w okolicach 17 lipca tata poszedł do POZ-u by skonsultować swój problem z lekarzem. Pani lekarz zbagatelizowała problem, tata tydzień później pojechał na SOR, miał już duży problem z bólem w kręgosłupie, nie mógł na tym SORZE usiedzieć. Zrobili mu tylko morfologię krwi i badanie moczu, a lekarz mimo uprzedzeń, że tata jest po gruźlicy i przez to ma nacieki na płucach- zrównał problem do zapalenia płuc (nie mam pojęcia skąd) i dał mu antybiotyk. Tata wrócił do domu i zażywał antybiotyk, badania nie wyszły złe, wręcz w normie, lub w jej granicach, ale tam nie robili PSA... Byliśmy u neurologa, Pani neurolog stwierdziła, że nerwy są w normie i podejrzewa zapalenie mięśnia.
Tata wrócił do POZu gdzie lekarka zwlekała nadal z badaniami i bagatelizowała jego dolegliwości. Dostał zastrzyki Dexak 50, które czasem pomagały, czasem nie... Brał je 10 dni.
Stan się pogarszał, tata z wagi 86 zszedł do 70 (na dzień 02.09.2025). Woziłam tatę do fizjoterapeuty, który według taty- pomagał, ale też nie na długo. To były 3 wizyty. Tata znów zaczął "normalnie" się wypróżniać. Pod koniec sierpnia tata zaczął skarżyć się, że bóle wędrują, raz w dół, do bioder, nóg, a raz w górę, na odcinek piersiowy na plecach. Zrobili mu w POZ kolejne badania. Z krwi wyszło, że ma anemię, a z moczu ponad 100 bakterii w moczu oraz PSA >1000.
Natychmiast zażądaliśmy od POZu skierowanie do szpitala, ale na oddziale chorób wewnętrznych ordynatorka widząc wyniki badań odmówiła przyjęcia i stwierdziła, że to będzie rak prostaty z przerzutami do kości... Zamarłam. Cały tydzień wraz z mamą załatwiałyśmy lekarzy, kartę DILO itp, a tata "przywiązał się" do łóżka. Aż tak go boli...
Tata miał biopsję w ubiegły wtorek, ale pan ordynator podejrzewa to samo...
Gdy wyszedł z oddziału po biopsji stał prosto, byłam w szoku, śmiał się, chodził z nóżki na nóżkę. Dostał znieczulenie miejscowe i minął cały ból? czy to możliwe? Niestety pół godziny później ból powrócił.
Jestem załamana...
Bardzo się boję, nic nikt nam nie mówi, a mam dość czytania milionów artykułów w internecie.
Tata ma się trochę lepiej, ma plaster z opioidami. Przesypia w końcu całe noce, mniej go boli, je (chociaż wciąż mniej niż zazwyczaj). Ma problem z chodzeniem i wstawaniem z łóżka. Opuchły mu stopy, a dokładniej prawa (nie leży w ogóle na prawym boku).
Tata też psychicznie źle to znosi, w pierwszy dzień tej przypuszczonej diagnozy mówił rzeczy, jakby się pakował do grobu...
W ostatnich dniach pojawiły się też stany podgorączkowe, lub jakieś "lekkie" gorączki.
Tata przytył już 2 kilo
On jest dość aktywnym człowiekiem, a nagle został sklejony z łóżkiem.
Przyjmuje leki przeciwbólowe oraz żelazo na anemię.
Wyniki biopsji powinny być w piątek.
Proszę powiedzcie cokolwiek co mnie uspokoi. nie wyobrażam sobie życia bez taty, 21 lat to nie wiek na pochowanie rodzica, który powinien przed sobą mieć jeszcze wiele wspaniałych lat.
Czy to pewne że jest przerzut na kości? :/ jakie są realne możliwości i rokowanie gdy okaże się, że to rak prostaty z przerzutem na kości?
Czy on wstanie jeszcze z tego łóżka i wyjdziemy normalnie na spacer?
Dodam tylko, że tata w 2020 miał badanie urologiczne, na którym PSA było 4.080 ng/ml, a w opisie pisało, że gruczoł krokowy nieznacznie powiększony
![[Obrazek: sad.png]](https://rak-prostaty.pl/images/smilies/sad.png)
Wiem, że wszystkie odpowiedzi muszę brać z lekkim dystansem, bo nie wiadomo jeszcze nic, ale za każdą będę wdzięczna, bo zżera mnie to psychicznie.
Z góry dziękuję.

