Rocznik 1967 moja historia
PSA wyjściowe XI 2012-30,48 ng/ml - HT;
RT II-IV.2013;
HT: (zoladex, bicalutamid, eligard) od VI 2013- nadal
Aktualnie (stan:31.12.2015): Próby klinicznie (enzalutamid) kontynuacja leczenia - dyskusja
06.03.2018, 08:47:53 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.03.2018, 08:56:47 przez Armands.)
(05.03.2018, 18:42:58)AParsley napisał(a): Może to jest komedia , jeszcze nie widziałem
Pozdrawiam AParsley
Nie, to nie komedia. To taka bajka dla dorosłych, może trochę horror, film sympatyczny, ale moim zdaniem nie na najważniejsze Oscary.
Może po tych wszystkich aferach seksualnych takie było zapotrzebowanie?
Ja obstawiałem "Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri", ale od lat moje oceny rozmijają się z oceną Akademii
Nie mniej... trzeba obejrzeć oba te filmy i wyrobić swoją opinię.
Dunkierka mnie rozczarowała... jako fana kina wojennego i Oscary za dźwięk itd., to faktycznie sprawiedliwa ocena. Według mnie film o Churchillu, czyli "Czas mroku" jest godny uwagi... o ile ktoś lubi takie tematy. No i świetna rola Oldmana... normalnie jak kameleon.
Problem w tym, że temat jest w sumie oczywisty, w wielu krajach sklepy i centra handlowe po prostu w niedzielę nie funkcjonują, i jakoś tamte gospodarki nie upadają.
U nas natomiast zostało to rozdmuchane do niebotycznych wprost rozmiarów, tak jakby z powodu niemożności zrobienia zakupów właśnie w niedzielę pod znakiem zapytania stanęła przyszłość społeczeństwa i całego kraju - nie mam statystyk ale pewnie kilka %%% naprawdę nie ma szansy zrobić zakupów w tygodniu, reszta .... zostawię bez komentarza.
Dziś jak zwykle byłem w "swojej" Biedronce (mam do niej rzut beretem) i to co się działo, to jakieś szaleństwo zakupowe. Wózki pełne, rachunki za kilka setek.
Biedronka chyba nieźle dziś zarobi, a ja mam stracha, czy w poniedziałek będzie towar na półkach
Ciekawe, ile tych produktów kupowanych na zapas wyląduje w śmietnikach?
Mogę zrozumieć problem braku prądu, gazu, ciepłej wody w kranie, czy ciepła w kaloryferze. To może zaboleć, nawet gdy przerwa trwa dzień, czy dwa.
Ale robienie takiej atmosfery z zamknięcia sklepów w jeden dzień tygodnia, to istny cyrk.
Niektóre stacje, portale, gazety zrobiły z tego atmosferę, jakby jutro miała wybuchnąć III WŚ.
Poniżej chyba najlepszy (albo i najgorszy) przykład oddziaływania na emocje.
Biedne dziecko... kupa w śpiochach, brak mleka na jutrzejsze śniadanko i kaszki na deser... tragedia
Dla mnie... pracującego ponad 20 lat na zmianach... w światek i piątek, to zrozumiała decyzja. Sam bym chętnie rzucił robotę na zmianach, ale po pierwsze - innej tu nie znajdę, a po drugie - dodatek zmianowy to konkretne pieniądze.
Kurcze miało być śmiesznie (stąd ten wątek), a wyszło poważnie
To może na koniec kawał o handlowcach
Cytat:Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować.
Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby...
(10.03.2018, 14:21:00)Armands napisał(a): Hłe hłe... a ja jutro od 7 do 15 w pracy, później niedzielny obiadek, podwieczorek i do kościołka... od 19:00 czas wolny
Już chciałam zapałać świętym oburzeniem, że jak to, w dzień święty do pracy, czy to się godzi, ale po chwili dostrzegłam belkę w swoim oku.
Bo ja dzisiejszą niedzielę spędziłam w całości na zakupach! Z mego powodu wiele osób było zmuszonych do pracy.
Najpierw pojechałam z wnuczką do kina, na poranek filmowy, o Pszczółce Mai, co to brała udział w igrzyskach.
Piękna historia o tym, że trzeba walczyć do końca, o wartości przyjaźni, i o odpowiedzialności za społeczność. Kupiłam bilet na tramwaj, potem bilety do kina, potem colę i popcorn.
Potem niedzielna msza. Nie będę trywializować i pisać, że za ofiarę na tacę kupiłam zaspokojenie niezbędnej mi potrzeby duchowej, ale faktem jest, że księża w niedzielę właśnie są osobami ciężkiej pracy. Takoż organiści.
Po mszy zakupiłam w kościelnym kiosku prasę katolicką dla sąsiadki.
A potem w kawiarence na plebanii ciastko dla wnuczki.
Potem nasi młodzi zaprosili nas na uroczysty obiad do restauracji (mieli powód).
Wprawdzie to nie my płaciliśmy , ale niewątpliwie kupowaliśmy usługę gastronomiczną.
Kucharze i kelnerzy mieli pełne ręce roboty.
Potem figloraj dla wnucząt, sporo osób obsługi.
Ta niedziela nie była wyjątkowa. w każdą coś kupuję. Bilety do muzeum, na basen, do teatrzyku dla dzieci.
Albo (rzadziej) do "dorosłego" teatru. Na koncerty to zwykle darmowe chodzimy, ale tam też ludzie - muzycy - pracują.
I wiecie co - wcale nie mam wyrzutów sumienia.
"To szabat jest dla człowieka, nie człowiek dla szabatu".
12.03.2018, 05:41:27 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.03.2018, 05:45:42 przez Edward.)
Jolu,
opis spędzonej niedzieli, który przedstawiłaś, dobitnie pokazuje, że rzeczona ustawa była potrzebna! W niej nie chodzi o to, aby kilkadziesiąt tysięcy ludzi obsługujących supermarkety mogło spędzić czas w gronie rodzinnym, ale właśnie o Ciebie! To ponad 30 milionów Polaków ma robić dokładnie to, co Ty wczoraj robiłaś, a nie spędzać wielu godzin w Lidlach, Auchanach i innych Leclercach czy Kauflandach. Ma pójść do kościoła, bo coraz mniej i już tylko 36,7% chodzi, więc ksiądz i organista muszą pracować. Ma z rodziną pójść do kawiarni, restauracji czy kina, więc oczywiste, że kilkaset tysięcy ludzi tam pracujących nie może mieć wolnej niedzieli.
Tyle się ostatnio mówi o Żydach, że pozwolę sobie przytoczyć fragment wspomnień jakimi chciała się ze mną podzielić moja nieżyjąca już ciocia, kiedy zbierałem materiały do "Kresowej opowieści". Dotyczy to wprawdzie okresu międzywojennego, ale zwróćcie uwagę na stopień pobożności tego narodu:
"Jak nadszedł szabas, to Żydzi nigdy nie prosili Ukraińców o pomoc, bo nie wolno im było wtedy nawet zapałki zapalić, prosili więc Polaków. Myśmy posługiwali im, my polskie dzieci, oni nas bardzo prosili. Nawet i drzewo przynieść z szopy, bo to były piece, normalne piece nie kaflowe i w kuchniach i w pokojach. To myśmy i drzewa im przynieśli i zapałkę zapalić, czy coś zrobić, czy posprzątać. Byliśmy w tym samym wieku, co dzieci żydowskie i jak była potrzeba to Rywka nas wołała. Nigdy za darmo, zawsze nam dawała słodycze, była bardzo dobra. Zginęli strasznie".
Wczoraj we Włocławku zamiast "niedzieli handlowej" mieliśmy "niedzielę aktywności".
Pewno wielki wpływ na to miała pogoda, ale wczoraj w naszym mieście zaczął się sezon biegowy, rowerowy, rolkowy, czy spacerowy.
Takiej ilości ludzi aktywnie spędzających ten dzień, dawno nie widziałem. To waliło w oczy i robiło wrażenie. Normalnie majówka w marcu
Podobne tłumy na nadwiślańskich bulwarach i cmentarzu. Miasto normalnie ożyło, i to nie tylko w rejonie jedynej Galerii Wzorcowania, jak było co niedziela.
Wczoraj w mojej parafii większej ilości wiernych nie dostrzegłem.
Sam pracując na zmianach, nie żałuję, że inni mają wolne. Niech im to idzie na zdrowie... dla rodzin, głownie dzieci to również się przyda.
Mam nadzieję, że ci, którzy bez niedzielnych zakupów... a raczej sposobu spędzania tego dnia w galeriach, jakoś to zniosą, a może i nauczą się żyć inaczej.
Odnośnie "terapii śmiechem" to niestety w dniu dzisiejszym odszedł jeden z największych "terapeutów" leczenia śmiechem.
Poniżej skecz z jego udziałem https://www.youtube.com/watch?v=z4dMWaI6MBY
R.I.P
(28.09.2019, 19:21:59)fsmutas napisał(a): Odnośnie "terapii śmiechem" to niestety w dniu dzisiejszym odszedł jeden z największych "terapeutów" leczenia śmiechem.
Poniżej skecz z jego udziałem https://www.youtube.com/watch?v=z4dMWaI6MBY
R.I.P
W dzisiejszym pożegnaniu Mistrza Jana Kobuszewskiego jedno przeważa i daje do myślenia - odszedł wielki Artysta i dobry Człowiek.
Z każdej strony to słychać...i z lewa i z prawa.
I tak trzeba żyć. Właśnie tak - dobry Człowiek!
(29.09.2019, 07:49:58)Armands napisał(a): W dzisiejszym pożegnaniu Mistrza Jana Kobuszewskiego jedno przeważa i daje do myślenia - odszedł wielki Artysta i dobry Człowiek.
Z każdej strony to słychać...i z lewa i z prawa.
I tak trzeba żyć. Właśnie tak - dobry Człowiek!
Dobroć nie ma barw politycznych, koloru skóry, wyznawanej religii ani narodowości. Dobrym człowiekiem albo się jest, albo nie.
Dobrym być warto, bo zwykle dobro powraca w postawach innych ludzi.