25.09.2024, 20:42:05
Witam wszystkich forumowiczów,
Jako żona osoby u której wykryto raka prostaty już od prawie roku stale zaglądam na to forum w poszukiwaniu cennych wskazówek i informacji. Tak jak pewnie każdy z tu obecnych miałam nadzieję, że sytuacja mojego męża należy do tych prostych i po niedługim czasie będziemy mogli w końcu zobaczyć ten upragniony niski poziom PSA. Niestety do tego nie doszło, PSA po operacji zaczyna rosnąć a lekarze tylko zalecają dalszą obserwację, bo takie są wytyczne i obawiamy się, że to nie jest słuszne rozwiązanie. W związku z tym, że tu na forum jest bardzo dużo osób z ogromną wiedzą i doświadczeniem chciałabym zasięgnąć rady co możemy zrobić w tej sytuacji.
Przebieg choroby:
Mąż (rocznik 1969) od kilku lat badał poziom PSA, ten wynik był trochę wyższy niż powinien, ale w związku z tym, że nie miał tendencji rosnącej lekarz nie zalecał dalszych badań. W drugiej połowie 2023r. mąż trafił do innego lekarza i jego już zaniepokoił wynik PSA - 4.39 i dlatego wysłał męża na tomografię a później na biopsję i ona potwierdziła raka prostaty - Gleason 3+3, tylko w 1 wycinku (1.2 cm) na 12 pobranych. W związku z tym, że mieszkamy w Szczecinie poszliśmy na wizytę do dr. Słojewskiego i po wizycie mąż zdecydował się na prostatektomię radykalną metodą daVinci.
Przed operacją została wykonana scyntygrafia. Jej wynik był bardzo niejednoznaczny - 2 niewielkie ogniska w tylnym odcinku 10 żebra oraz w VS1, doktor powiedział, że to raczej tło pourazowe, ale niepokój został zasiany.
Operacja odbyła się 27.03.24r. i została usunięta prostata wraz z regionalnymi węzłami chłonnymi w ograniczonym zakresie i operatorem był dr. Słojewski. Po operacji mąż dosyć szybko wrócił do względnej sprawności, ale niestety wynik badania histopatologicznego już nie był taki pozytywny:
Gleason 3+4,
przekroczenie prostaty (wieloogniskowe, po prawej stronie),
zajęcie naczyń krwionośnych/limfatycznych - obecne,
perineuroinwazja - obecna wieloogniskowa,
wymiary największego guza 16mm,
pęcherzyki nasienne i marginesy chirurgiczne - niezajęte.
W międzyczasie byliśmy u genetyka i mąż miał wykluczony wpływ genów na chorobę.
Wynik PSA po operacji: po 6 tygodniach - 0.113, po 3 miesiącach - 0.093, po 6 miesiącach - 0.149
Jak widać PSA nadal jest bardzo wysokie i co najgorsze nie chce spadać. Nie chcielibyśmy przegapić momentu, kiedy można jeszcze coś zrobić, dlatego rozważamy np. brachyterapię. Myślimy też nad wykonaniem badania PET, bo może ono nam powie więcej. Czy waszym zdaniem to dobry pomysł czy lepiej byłoby wybrać jakiś inny kierunek?
Wszystkim z góry bardzo dziękuję za odpowiedzi.
W załączniku wrzucam wynik badania histopatologicznego oraz wynik scyntygrafii.
Jako żona osoby u której wykryto raka prostaty już od prawie roku stale zaglądam na to forum w poszukiwaniu cennych wskazówek i informacji. Tak jak pewnie każdy z tu obecnych miałam nadzieję, że sytuacja mojego męża należy do tych prostych i po niedługim czasie będziemy mogli w końcu zobaczyć ten upragniony niski poziom PSA. Niestety do tego nie doszło, PSA po operacji zaczyna rosnąć a lekarze tylko zalecają dalszą obserwację, bo takie są wytyczne i obawiamy się, że to nie jest słuszne rozwiązanie. W związku z tym, że tu na forum jest bardzo dużo osób z ogromną wiedzą i doświadczeniem chciałabym zasięgnąć rady co możemy zrobić w tej sytuacji.
Przebieg choroby:
Mąż (rocznik 1969) od kilku lat badał poziom PSA, ten wynik był trochę wyższy niż powinien, ale w związku z tym, że nie miał tendencji rosnącej lekarz nie zalecał dalszych badań. W drugiej połowie 2023r. mąż trafił do innego lekarza i jego już zaniepokoił wynik PSA - 4.39 i dlatego wysłał męża na tomografię a później na biopsję i ona potwierdziła raka prostaty - Gleason 3+3, tylko w 1 wycinku (1.2 cm) na 12 pobranych. W związku z tym, że mieszkamy w Szczecinie poszliśmy na wizytę do dr. Słojewskiego i po wizycie mąż zdecydował się na prostatektomię radykalną metodą daVinci.
Przed operacją została wykonana scyntygrafia. Jej wynik był bardzo niejednoznaczny - 2 niewielkie ogniska w tylnym odcinku 10 żebra oraz w VS1, doktor powiedział, że to raczej tło pourazowe, ale niepokój został zasiany.
Operacja odbyła się 27.03.24r. i została usunięta prostata wraz z regionalnymi węzłami chłonnymi w ograniczonym zakresie i operatorem był dr. Słojewski. Po operacji mąż dosyć szybko wrócił do względnej sprawności, ale niestety wynik badania histopatologicznego już nie był taki pozytywny:
Gleason 3+4,
przekroczenie prostaty (wieloogniskowe, po prawej stronie),
zajęcie naczyń krwionośnych/limfatycznych - obecne,
perineuroinwazja - obecna wieloogniskowa,
wymiary największego guza 16mm,
pęcherzyki nasienne i marginesy chirurgiczne - niezajęte.
W międzyczasie byliśmy u genetyka i mąż miał wykluczony wpływ genów na chorobę.
Wynik PSA po operacji: po 6 tygodniach - 0.113, po 3 miesiącach - 0.093, po 6 miesiącach - 0.149
Jak widać PSA nadal jest bardzo wysokie i co najgorsze nie chce spadać. Nie chcielibyśmy przegapić momentu, kiedy można jeszcze coś zrobić, dlatego rozważamy np. brachyterapię. Myślimy też nad wykonaniem badania PET, bo może ono nam powie więcej. Czy waszym zdaniem to dobry pomysł czy lepiej byłoby wybrać jakiś inny kierunek?
Wszystkim z góry bardzo dziękuję za odpowiedzi.
W załączniku wrzucam wynik badania histopatologicznego oraz wynik scyntygrafii.