Kilka pytań historia mojej choroby
#21
Szewik, fosfataza zasadowa to jest jakiś wskaźnik wątrobowy, niekoniecznie ściśle związany z przerzutami do kości.
Owszem, bywa tak, że jakieś przerzuty już są, ale fosfataza w normie. Jak mówią, w przyrodzie wszystko jest możliwe.
Innym wskaźnikiem przerzutów do kości jest poziom wapnia we krwi. Im więcej tego wapnia, tym gorzej.
To możesz sobie zbadać.

Sposób przeżywania diagnozy zależy od indywidualnej wrażliwości.
Jeden się wcale nie przejmie, inny będzie potrzebował pomocy psychologicznej, i to niezależnie od tego,
czy uważany jest  za twardziela, czy nie. Kiedyś na naszym corocznym spotkaniu gościliśmy panią psycholog z Centrum Onkologii, wiele spraw nam wyjaśniła. A może w twoim Centrum Onkologii przyjmuje ktoś taki, onko-psycholog, czy psycho-onkolog, nie wiem, jak taką osobę nazwać? Masz prawo do takiej pomocy.

Wiesz, gdy wynaleziono testy PSA, w Ameryce, zapanowała euforia, że niby będziemy wcześniej wykrywać raka, wcześniej go leczyć, mniej ludzi będzie na tę chorobę umierać. 
Po niewielu latach zaskoczenie - wcale nie umiera mniej ludzi. 
Więc coraz częściej odchodzi się od propagowania badań skirningowych, bo   - jak się okazuje  - przynoszą więcej szkody, niż pożytku.
 Zaobserwowano, że  po diagnozie jest więcej samobójstw, więcej depresji, więcej innych groźnych chorób, spowodowanych stresem. A sam nowotwór prostaty nie jest przecież taki groźny, szczególnie gdy jest "niskiego ryzyka". Ten nowotwór rośnie powoli, bardzo powoli.

W bogatej Danii też nie ma "profilaktycznych" badań PSA, z tego samego powodu. "Żeby ludzi nie denerwować".
U nas, w Polsce, jeszcze nikt takich durnych argumentów nie wysuwa, na szczęście.
Może u nas mężczyźni mniej delikatni. I bardzo dobrze.
Odpowiedz
#22
(11.09.2024, 20:38:41)Dunolka napisał(a): Szewik, fosfataza zasadowa to jest jakiś wskaźnik wątrobowy, niekoniecznie ściśle związany z przerzutami do kości.
Owszem, bywa tak, że jakieś przerzuty już są, ale fosfataza w normie. Jak mówią, w przyrodzie wszystko jest możliwe.
Innym wskaźnikiem przerzutów do kości jest poziom wapnia we krwi. Im więcej tego wapnia, tym gorzej.
To możesz sobie zbadać.

Sposób przeżywania diagnozy zależy od indywidualnej wrażliwości.
Jeden się wcale nie przejmie, inny będzie potrzebował pomocy psychologicznej, i to niezależnie od tego,
czy uważany jest  za twardziela, czy nie. Kiedyś na naszym corocznym spotkaniu gościliśmy panią psycholog z Centrum Onkologii, wiele spraw nam wyjaśniła. A może w twoim Centrum Onkologii przyjmuje ktoś taki, onko-psycholog, czy psycho-onkolog, nie wiem, jak taką osobę nazwać? Masz prawo do takiej pomocy.

Wiesz, gdy wynaleziono testy PSA, w Ameryce, zapanowała euforia, że niby będziemy wcześniej wykrywać raka, wcześniej go leczyć, mniej ludzi będzie na tę chorobę umierać. 
Po niewielu latach zaskoczenie - wcale nie umiera mniej ludzi. 
Więc coraz częściej odchodzi się od propagowania badań skirningowych, bo   - jak się okazuje  - przynoszą więcej szkody, niż pożytku.
 Zaobserwowano, że  po diagnozie jest więcej samobójstw, więcej depresji, więcej innych groźnych chorób, spowodowanych stresem. A sam nowotwór prostaty nie jest przecież taki groźny, szczególnie gdy jest "niskiego ryzyka". Ten nowotwór rośnie powoli, bardzo powoli.

W bogatej Danii też nie ma "profilaktycznych" badań PSA, z tego samego powodu. "Żeby ludzi nie denerwować".
U nas, w Polsce, jeszcze nikt takich durnych argumentów nie wysuwa, na szczęście.
Może u nas mężczyźni mniej delikatni. I bardzo dobrze.
Dzięki Dunolka.
Ja wiem, że fosfataza jest od chorób wątroby, ale dwóch lekarzy mi powiedziało, że jest także od chorób kości. Trochę poczytałem na ten temat i teraz nie wiem jak jest naprawdę. U mnie to nie jest raczej kwestia depresji. Początek był trudny, ale napewno każdy tak ma. Każdy zadaje sobie napewno pytanie: dlaczego ja? Ja sobie dodatkowo zadaję pytanie dlaczego w tym wieku. Wiem, że chorują też młodsi, jednak jak byłem na badaniu PET czy scyntygrafii to byłem wiekowym rodzynkiem. Mam obawy, że będę również rodzynkiem w kwestii dolegliwości, jakie obecnie mi doskwierają, mając ciągle nadzieję, że są one spowodowane czymś innym. Przecież podobno mam raka niskiego ryzyka. Zgodnie i niezależnie tak stwierdziło trzech lekarzy. Lekarz wykonujący biopsję, mój urolog oraz dr Skoneczna. Chciałbym w to wierzyć, jednak każdy następny z nich opierał się tylko na dokumentacji medycznej. Wystarczy, że biopsja będzie niedoszacowana i wszystko bierze w łeb. Tu znów mam nadzieję, że przy tylu próbkach pomyłka jest mniej prawdopodobna (choć nie można jej wykluczyć), a ewentualne czwórki będą w mniejszości. Czytałem różne historie i widzę jednak, że często zdarzają się przekłamania, przeważnie na niekorzyść pacjenta. Mam nadzieję, że szpital w którym robiłem biopsję podchodzi do tematu profesjonalnie i tak samo laboratorium, w którym analizują materiał ( Szpital im. Strusia w Poznaniu).
Odpowiedz
#23
Czy ktoś może zna się na scyntygramach. Wklejam moje badanie scyntygrafii kości. W opisie jest tylko obszary zwiększonego gromadzenia znacznika. Nie stwierdza się zmian typowych dla meta. Pytam, bo doskwiera mi jak wcześniej pisałem ból kręgosłupa i lewego tylnego żebra. Nie wiem czy ten opis nie jest czasami wklejony od innego pacjenta lub napisany „na kolanie”.


Załączone pliki Miniatury
   
Odpowiedz
#24
Jeszcze na chwilę chciałbym wrócić do mojej biopsji. Przesyłam badania w załączniku. Ile ja miałem pobranych wycinków? Tłumaczono mi, że 18. Tylko w trzech wałeczkach znaleziono raka reszta jest czysta? Czy idzie z tego wyczytać, że faktycznie nie wychodzi poza torebkę, czy przepisują EPE z rezonansu?


Załączone pliki Miniatury
       
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości