Szewik, fosfataza zasadowa to jest jakiś wskaźnik wątrobowy, niekoniecznie ściśle związany z przerzutami do kości.
Owszem, bywa tak, że jakieś przerzuty już są, ale fosfataza w normie. Jak mówią, w przyrodzie wszystko jest możliwe.
Innym wskaźnikiem przerzutów do kości jest poziom wapnia we krwi. Im więcej tego wapnia, tym gorzej.
To możesz sobie zbadać.
Sposób przeżywania diagnozy zależy od indywidualnej wrażliwości.
Jeden się wcale nie przejmie, inny będzie potrzebował pomocy psychologicznej, i to niezależnie od tego,
czy uważany jest za twardziela, czy nie. Kiedyś na naszym corocznym spotkaniu gościliśmy panią psycholog z Centrum Onkologii, wiele spraw nam wyjaśniła. A może w twoim Centrum Onkologii przyjmuje ktoś taki, onko-psycholog, czy psycho-onkolog, nie wiem, jak taką osobę nazwać? Masz prawo do takiej pomocy.
Wiesz, gdy wynaleziono testy PSA, w Ameryce, zapanowała euforia, że niby będziemy wcześniej wykrywać raka, wcześniej go leczyć, mniej ludzi będzie na tę chorobę umierać.
Po niewielu latach zaskoczenie - wcale nie umiera mniej ludzi.
Więc coraz częściej odchodzi się od propagowania badań skirningowych, bo - jak się okazuje - przynoszą więcej szkody, niż pożytku.
Zaobserwowano, że po diagnozie jest więcej samobójstw, więcej depresji, więcej innych groźnych chorób, spowodowanych stresem. A sam nowotwór prostaty nie jest przecież taki groźny, szczególnie gdy jest "niskiego ryzyka". Ten nowotwór rośnie powoli, bardzo powoli.
W bogatej Danii też nie ma "profilaktycznych" badań PSA, z tego samego powodu. "Żeby ludzi nie denerwować".
U nas, w Polsce, jeszcze nikt takich durnych argumentów nie wysuwa, na szczęście.
Może u nas mężczyźni mniej delikatni. I bardzo dobrze.
(11.09.2024, 20:38:41)Dunolka napisał(a): Szewik, fosfataza zasadowa to jest jakiś wskaźnik wątrobowy, niekoniecznie ściśle związany z przerzutami do kości.
Owszem, bywa tak, że jakieś przerzuty już są, ale fosfataza w normie. Jak mówią, w przyrodzie wszystko jest możliwe.
Innym wskaźnikiem przerzutów do kości jest poziom wapnia we krwi. Im więcej tego wapnia, tym gorzej.
To możesz sobie zbadać.
Sposób przeżywania diagnozy zależy od indywidualnej wrażliwości.
Jeden się wcale nie przejmie, inny będzie potrzebował pomocy psychologicznej, i to niezależnie od tego,
czy uważany jest za twardziela, czy nie. Kiedyś na naszym corocznym spotkaniu gościliśmy panią psycholog z Centrum Onkologii, wiele spraw nam wyjaśniła. A może w twoim Centrum Onkologii przyjmuje ktoś taki, onko-psycholog, czy psycho-onkolog, nie wiem, jak taką osobę nazwać? Masz prawo do takiej pomocy.
Wiesz, gdy wynaleziono testy PSA, w Ameryce, zapanowała euforia, że niby będziemy wcześniej wykrywać raka, wcześniej go leczyć, mniej ludzi będzie na tę chorobę umierać.
Po niewielu latach zaskoczenie - wcale nie umiera mniej ludzi.
Więc coraz częściej odchodzi się od propagowania badań skirningowych, bo - jak się okazuje - przynoszą więcej szkody, niż pożytku.
Zaobserwowano, że po diagnozie jest więcej samobójstw, więcej depresji, więcej innych groźnych chorób, spowodowanych stresem. A sam nowotwór prostaty nie jest przecież taki groźny, szczególnie gdy jest "niskiego ryzyka". Ten nowotwór rośnie powoli, bardzo powoli.
W bogatej Danii też nie ma "profilaktycznych" badań PSA, z tego samego powodu. "Żeby ludzi nie denerwować".
U nas, w Polsce, jeszcze nikt takich durnych argumentów nie wysuwa, na szczęście.
Może u nas mężczyźni mniej delikatni. I bardzo dobrze.
Dzięki Dunolka.
Ja wiem, że fosfataza jest od chorób wątroby, ale dwóch lekarzy mi powiedziało, że jest także od chorób kości. Trochę poczytałem na ten temat i teraz nie wiem jak jest naprawdę. U mnie to nie jest raczej kwestia depresji. Początek był trudny, ale napewno każdy tak ma. Każdy zadaje sobie napewno pytanie: dlaczego ja? Ja sobie dodatkowo zadaję pytanie dlaczego w tym wieku. Wiem, że chorują też młodsi, jednak jak byłem na badaniu PET czy scyntygrafii to byłem wiekowym rodzynkiem. Mam obawy, że będę również rodzynkiem w kwestii dolegliwości, jakie obecnie mi doskwierają, mając ciągle nadzieję, że są one spowodowane czymś innym. Przecież podobno mam raka niskiego ryzyka. Zgodnie i niezależnie tak stwierdziło trzech lekarzy. Lekarz wykonujący biopsję, mój urolog oraz dr Skoneczna. Chciałbym w to wierzyć, jednak każdy następny z nich opierał się tylko na dokumentacji medycznej. Wystarczy, że biopsja będzie niedoszacowana i wszystko bierze w łeb. Tu znów mam nadzieję, że przy tylu próbkach pomyłka jest mniej prawdopodobna (choć nie można jej wykluczyć), a ewentualne czwórki będą w mniejszości. Czytałem różne historie i widzę jednak, że często zdarzają się przekłamania, przeważnie na niekorzyść pacjenta. Mam nadzieję, że szpital w którym robiłem biopsję podchodzi do tematu profesjonalnie i tak samo laboratorium, w którym analizują materiał ( Szpital im. Strusia w Poznaniu).
Czy ktoś może zna się na scyntygramach. Wklejam moje badanie scyntygrafii kości. W opisie jest tylko obszary zwiększonego gromadzenia znacznika. Nie stwierdza się zmian typowych dla meta. Pytam, bo doskwiera mi jak wcześniej pisałem ból kręgosłupa i lewego tylnego żebra. Nie wiem czy ten opis nie jest czasami wklejony od innego pacjenta lub napisany „na kolanie”.
Jeszcze na chwilę chciałbym wrócić do mojej biopsji. Przesyłam badania w załączniku. Ile ja miałem pobranych wycinków? Tłumaczono mi, że 18. Tylko w trzech wałeczkach znaleziono raka reszta jest czysta? Czy idzie z tego wyczytać, że faktycznie nie wychodzi poza torebkę, czy przepisują EPE z rezonansu?
Szewik, do odczytania zdjęć ze scyntygrafii potrzebny jest specjalista radiolog.
My umiemy "przeczytać" tylko opis i interpretację, tzn. wiemy, co może budzić niepokój, a co panikę.
"Zwiększone gromadzenie radioznacznika" może dotyczyć zmian zwyrodnieniowych, pourazowych i rozrostowych.
W przypadkach wątpliwych pacjent dostaje polecenie powtórzenia scyntygrafii za kilka miesięcy:
jeśli będzie jakakolwiek zmiana - to źle.
Będzie constans - to tylko zwyrodnienia.
Bo cechą nowotworu jest wzrost.
PET jest dokładniejszy od scyntygrafii, w tym sensie, że lepiej interpretuje zmiany.
Ale czy zawsze ze 100%. dokładnością?
Niekoniecznie, bo na razie takie badanie obrazowe nie istnieje.
Jak to mówił stalinowski lekarz do pacjenta, pytającego, co mu jest - sekcja wykaże.
Przepraszam za brutalność.
Jeśli o biopsję chodzi, to tak - jeśli komórki nowotworowe wykryto tylko w 3 bioptatach, to znaczy, że pozostałe są czyste. Ile było tych wycinków? Skoro miało być 18, to było.
Czemu mamy tylko 9 próbek?
Bo niektóre strzępy podścieliska i mięśniówki są "rozfragmentowane", czyli są to strzępy tej otoczki prostaty, my ją nazywamy torebką. Strzał biopsyjny jest od końca do końca, czyli zawiera fragmenty tkanki przed prostatą, w prostacie, i za prostatą. Na tej podstawie ocenia się, czy nowotwór wyszedł z torebki.
Jeśliby na przykład bioptat był zajęty przez nowotwór w 100%, czyli od końca do końca, toby znaczyło, że gad wylazł.
Ale te twoje 20 i 40% było gdzieś w środku, bo napisane jest, że naciek pozasterczowy niewidoczny.
To tyle na szybko.
Jak chcesz przedyskutować swój przypadek dokładnie, to wybierz się na nasze spotkanie.
Zawsze mamy sporo czasu na część medyczną, zwykle na jakieś nowinki terapeutyczne (każdy jest zainteresowany),
tudzież na analizę konkretnego przypadku. Bo zwykle łatwiej jest wypowiedzieć się, niż napisać.
Jeszcze na temat "niedoszacowania" po biopsji.
Dotyczyło to dawniejszych biopsji, gdy pobierano tylko 6 próbek, a strzelano na ślepo, bo bez poprzedzającego badania rezonansem, czyli tylko mniej więcej równomiernie. W ten sposób łatwo było w ogóle przeoczyć nowotwór, a pominięcie jakiegoś ogniska zdarzało się często.
Teraz robi się biopsję pod kontrolą rezonansu czyli "strzela się" w podejrzane miejsca.
Czy możliwe jest pominięcie czegoś, czyli czy jest ognisko nowotworu w prostacie, niewidoczne w rezonansie?
Teoretycznie jest to możliwe, ale wtedy nie będzie to miało "dużego" Gleasona, bo wtedy byłoby widoczne.
Zatem nie bój się niedoszacowania.
O nowotworze o Gleasonie 3+3 mówi się, że nie daje przerzutów.
Obejrzyj sobie w googlach jak wyglądają komórki różniące się skalą Gleasona.
Te trójki trzymają się razem, dopiero czwórki i piątki oddzielają się od macierzy, dlatego mogą wędrować i tworzyć przerzuty. Mogą, ale nie muszą. Ponoć tylko jedna na milion przerzut tworzy.
Ten nowotwór naprawdę jest inny niż wszystkie, i naprawdę rośnie bardzo powoli.
I naprawdę czasem nie warto go leczyć. Niektórzy jednak powinni.
Ale o tym pogadamy na spotkaniu.
PS. A na ten "zwyrodniały" kręgosłup to przydałby ci się zwykły masaż.
Witaj Szewik, nie czujemy sie na siłach pogadać o przerzutach ale wierzymy że nasze Gl 3+3 pozostaną po operacjach na tym samym poziomie. Tylko Ty dowiesz się wcześniej. Przed chwilą wróciliśmy od 4tego lekarza- operatora da Vinci. Zarekomendował wyłacznie operację. Do scyntografii zalecił też prześwietlenie płuc. Wpisał na listę oczekujących na zabieg w swoim szpitalu. Natomiast zaniepokoił nas informacją o wejściu w spór z dyrekcją szpitala wszystkich operatorów da Vinci odnośnie stawek kontraktu w przyszłym roku. Co o tym sadzisz??
W tym roku operacje tylko do października br / brak limitów.
Wczoraj dowiedziałam się u mego okulisty, że zostały wstrzymane wszystkie zabiegi zaćmy ponadplanowe.
Co w tej sprawie w Poznaniu?? Mam nadzieję, że Twój zabieg będzie planowo, mąż też chciałby mieć to za sobą jak najszybciej.
Rekomendacja 4 -tego lekarza: operować, bo guz położony na granicy torebki/ nie potrafię wkleić zdjęć z RM/
Życzę Ci dobrego czasu przed, pięknej październikowej pogody już od jutra.Pozdrawiam
(03.10.2024, 20:45:02)malina napisał(a): Witaj Szewik, nie czujemy sie na siłach pogadać o przerzutach ale wierzymy że nasze Gl 3+3 pozostaną po operacjach na tym samym poziomie. Tylko Ty dowiesz się wcześniej. Przed chwilą wróciliśmy od 4tego lekarza- operatora da Vinci. Zarekomendował wyłacznie operację. Do scyntografii zalecił też prześwietlenie płuc. Wpisał na listę oczekujących na zabieg w swoim szpitalu. Natomiast zaniepokoił nas informacją o wejściu w spór z dyrekcją szpitala wszystkich operatorów da Vinci odnośnie stawek kontraktu w przyszłym roku. Co o tym sadzisz??
W tym roku operacje tylko do października br / brak limitów.
Wczoraj dowiedziałam się u mego okulisty, że zostały wstrzymane wszystkie zabiegi zaćmy ponadplanowe.
Co w tej sprawie w Poznaniu?? Mam nadzieję, że Twój zabieg będzie planowo, mąż też chciałby mieć to za sobą jak najszybciej.
Rekomendacja 4 -tego lekarza: operować, bo guz położony na granicy torebki/ nie potrafię wkleić zdjęć z RM/
Życzę Ci dobrego czasu przed, pięknej październikowej pogody już od jutra.Pozdrawiam
Witaj Malina. Nic mi nie wiadomo, o ewentualnych brakach dofinansowań na Da Vinci, bo tak zrozumiałem Wasz post. Moja operacja ma się odbyć planowo, taki stan rzeczy przynajmniej jest na tą chwilę. Jutro jadę do Poznania na konsultację z anestezjologiem. Wizyta ta dotyczy oczywiście mojej operacji. Moje przyjęcie do szpitala 14 października, operacja następnego dnia. Jeżeli chcecie, to mogę dać namiary na mojego urologa, może uda się Was wpisać na szybszy termin.
Dzięki Szewik za chęć pomocy, rozważamy jeszcze Gorzów. Pewnie się źle wyraziłam, nie chodzi o wstrzymanie dofinansowań z NFZ na operację prostaty, tylko o brak dofinansowań na ten rok na operacje ponadplanowe. No i oczywiście walka lekarzy o korzystny dla nich konrtakt na 2025 r. Ty się już zapewne załapałeś na limity tegoroczne i życzymy Ci, żeby wszystko poszło zgodnie z planem. My jeszcze miotamy się. Pozdrawiamy
06.10.2024, 12:02:12 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 06.10.2024, 12:05:58 przez malina.)
Witaj Szewik, kolejny raz przeanalizowaliśmy historię Twoich zmagań i rzetelne opinie / jak zawsze/ dunolki a także Tomka 27 i AParsleya, . Bez Twojej wiedzy, ale pewnie z przyzwoleniem, korzystamy z ich wiedzy i odnosimy ją do naszej sytuacji. Parametry PSA i Gleasona mamy podobne, decyzja o operacji podjęta , ale przed nami scyntografia i rtg płuc a potem kwalifikacja i termin zabiegu. Podziwiamy Twoją aktywność i szybkość w prowadzeniu badań łącznie z wizytą u dr Skonecznej / jak tego dokonałeś/ .
Niestety nam idzie jak krew z nosa. Mamy tylko RM i biopsję, scyntografię przeniosłam z Wrocławia /16.12/ do Opola na 29.11
szukamy dalej wcześniejszego terminu.
Ostatnia wiadomość od 4 tego lekarza operatora da Vinci: rak u męża położony jest na granicy torebki, stąd konieczność większego zastosowania marginesu i możliwa trudność w trakcie operacji dokładnego ustalenia granicy guza i zdrowej tkanki z powodu obfitego krwawienia naczyń żylnych splotu żylnego w tym miejscu ". Jednym słowem obfitość krwi może nie pozwolić operatorowi na doszczętne wykonanie cięcia. Nie musi się to zdarzyć, ale może / chyba ulubiona formuła lekarzy - na wszelki wypadek/ .
Tak więc narazie nic do przodu. Scyntografia daleko, rtg płuc chyba jakoś opanujemy, walą nam się terminy we Wrocławiu,
stąd alternatywnie Gorzów Wlkp, bo najblizej / 250 km w 1 str/, ale jeśli możesz, daj nam prosimy namiary na Twoją ścieżkę w Poznaniu . Dalej będziemy obserwować Twoje postępy w leczeniu / bo takie będą - wierzymy w to/
Ale my tu o sobie, a przed Tobą za kilka dsni ważny dla Ciebie czas
Powiedz proszę jak się czujesz, czy robiłeś poziom PSA na koniec września i jaki wynik, jaką suplementację stosujesz przed operacją, czy podjąłęś ćwiczenia dna miednicy, czy robisz to na podstawie zestawów w internecie, czy korzystasz z fizjoterapeuty.
Jakie szczególne odżywianie stosujesz poza eliminacją węglowodanów i słodyczy / ulubione potrawy męża/
Szewik, czy przed operacja wykonywałeś szczepienie p/ żółtaczce. Nie zapytaliśmy o to lekarzy, żaden o tym nie wspomniał, ale niektórzy na forum takie szczepienie robili. Co o tym sądzisz?
Witaj Malina.
Nie wiem czy moja ścieżka diagnostyczna szła sprawnie, moja żona była zawsze przerażona terminami. Ja dziś jednak twierdzę, że chyba z tymi terminami nie było tak źle. Teraz po okresie letnim, kiedy większość pracowników medycznych wróciła z urlopów, z terminami konkretnych badań nie powinno być najgorzej. Ja robiłem to wszystko w najgorętszym okresie letnim, co powodowało dodatkowe przestoje spowodowane wakacjami. Wasz termin scyntygrafii jest naprawdę odległy. Ja czekałem około 3 tygodni. Mam zrobionego PET-a TK z choliną, na którego czekałem dwa tygodnie, ale to już załatwiał koordynator z CO na podstawie mojej karty DILO. „Moja aktywność” jak to nazwałaś spowodowana była determinacją w dążeniu do szybkiego załatwienia badań, bo wtedy jeszcze inaczej postrzegałem RGK. Ja po prostu wszędzie byłem „natrętny”. Drzwiami by mnie wywalili, oknem bym wszedł. Jeździłem do wielu urologów, do wielu onkologów, a swoim zachowaniem wybiegałem w przyszłość. Nie miałem jeszcze stwierdzonego raka, a już byłem na wizycie u onkologa i pytałem o ewentualną ścieżkę. Większość lekarzy nerwowo mi mówiło, że mam przestać szukać chorób. Jednak zdanie co lekarz o mnie pomyśli mało mnie interesuje. Tak samo jest z badaniami krwi. Często robię morfologię, próby wątrobowe, poziom wapnia, fosforu, zbadałem już testosteron co w moim przypadku faktycznie narazie niepotrzebne, ogólne badania moczu plus posiew moczu. Przy okazji zrobiłem gastroskopię i kolonoskopię i wyciąłem sobie paskudne znamię na plecach. Boję się trochę histopatu z tego wycinka. Może moje bóle pochodzą od tego, oby nie. Robiłem PSA na końcu września i faktycznie po biopsyjne PSA 9,97 spadło do wartości 4,85. Scyntygrafię spróbujcie w szpitalu im. Kopernika w Łodzi lub w Warszawie w Nukleomed ale to już komercyjnie.
Rak Twojego męża na granicy torebki, to tym bardziej nad operacją nie ma się co zastanawiać. Mój lekarz prowadzący to dr Cieślikowski. Jest ich dwóch junior i senior. Znajdziesz ich w prywatnym gabinecie na Jeżyckiej 44. Junior wykonuje operacje daVinci. Dunolki chyba jakiś znajomy lekarz też się u niego operował i podobno zadowolony. RTG klatki piersiowej nie wiem czy jest w tech chwili niezbędny, bo to jest rutynowe badanie podczas przyjęcia do szpitala. Ja jestem po przedoperacyjnej konsultacji anestezjologicznej i w zaleceniach prócz oczywiście badań krwi jest RTG klatki piersiowej. Wykonują to w dzień przyjęcia do szpitala, a drugi dzień to już operacja.
Czuję się jak się czułem, czyli jak bolało tak boli. Pewnie lekarze znowu by nerwowo stwierdzili, że szukam chorób, jednak coś musi te dolegliwości powodować. Ćwiczeń dna miednicy jeszcze żadnych nie stosuję. Codzień wieczorem robię kilkukilometrowe spacery. Ćwiczę na tzw. orbitku.
Zmiana mojej diety przebiegła bardzo gwałtownie i to chyba spowodowało dużą zmianę rytmu wypróżnień (to było powodem zrobienia kolonoskopii, czyli szukanie choroby - raka jelita grubego, z drugiej strony wiek 50 lat to najwyższy czas na takie badanie). Jem chleb, żytni lub razowy, mało wieprzowiny jak już to drób i raczej tylko gotowane. Dużo warzyw, owoców, ryby tłuste (makrela, łosoś). Osobiście gotujemy dużo na parze (mięso, warzywa, itp.). Co mogę Wam doradzić, to przed operacją, w trakcie pobytu w szpitalu i później jakiś czas w domu pić dziennie jedną butelkę Nutridrink-u. Wzbogaca organizm dużą ilością energii, białka, witamin i minerałów wspierając leczenie i rekonwalescencję. Odstawiłem cukier, choć chyba z tym też nie można przesadzać. Jak się okazuje rak prostaty nie żywi się cukrem w odróżnieniu od innych nowotworów. Przez to badanie PET tych „innych nowotworów” jest znakowane glukozą, bo one się nią żywią. RGK jest znakowany choliną lub galem.
Resztę informacji dotyczących dr Skonecznej napiszę na prywatną wiadomość.
Wielkie dzięki Szewik, Tak wiele informacji wnosisz do naszych skołatanych głów. Korzystamy też z Twoich wyjaśnień dla innych użytkowników. Będziemy z niecierpliwością czekać na pomyślne zakończenie Twoich zmagań. Trzymamy za Ciebie. Za info na priv też dziękuję. Pozdrawiamy
(06.10.2024, 16:45:12)malina napisał(a): Wielkie dzięki Szewik, Tak wiele informacji wnosisz do naszych skołatanych głów. Korzystamy też z Twoich wyjaśnień dla innych użytkowników. Będziemy z niecierpliwością czekać na pomyślne zakończenie Twoich zmagań. Trzymamy za Ciebie. Za info na priv też dziękuję. Pozdrawiamy
Dziękuję bardzo, że trzymacie kciuki, ja również je trzymam za Twojego męża a tak naprawdę to za Was, bo każdy nowotwór to choroba całej rodziny.
Szewik, przed operacją będzie okazja do rozmowy z operatorem.
Dopytaj się o zasadnicze rzeczy.
1. Czy będą usunięte okoliczne węzły chłonne, co najmniej zasłonowe?
Czasem przy daVinci, w nowotworach niskiego ryzyka, nie usuwają żadnych węzłów.
Tymczasem dla spokojności pacjenta lepiej je usunąć.
Chyba, że cię doktor przekona.
2. Czy na pewno będą oszczędzone pęczki naczyniowo-nerwowe?
Niby oczywiste w przypadku nowotworów niskiego ryzyka u młodych pacjentów, ale upewnić się nie zaszkodzi.
Te pęczki mają znaczenie nie tylko dla "męskości", ale też dla lepszego trzymania moczu.
Dzięki Dunolka, że pamiętasz o nadchodzącym wielkimi krokami dniu mojej operacji. Dziś mam chyba tylko jedno pytanie, a mianowicie: co z ćwiczeniami dna miednicy. Ja już zacząłem trochę ćwiczyć podpierając się filmikiem na youtube. Czy masz może jakieś konkretne materiały (link), kiedy je najlepiej zaczynać?
My też pamiętamy!! Właśnie wróciliśmy z RTG płuc, kopiemy się dalej ze scyntygrafią, próbujemy prywatnie . Mąż niezbyt intensywnie się zabiera do ćwiczeń, pracuje w ruchu 4 godz, potem 2 godz. na jesiennym porządkowaniu działki. Ma dość.
Ale ćwiczenia nie wydają sie skomplikowane. Sądzę ze ci nie zaszkodzą , choć sam musisz ocenić.
Korzystaliśmy z youtuba np. Copernicus pl sp z oo Gdańsk: Cwiczenia przed zabiegiem prostatektomii / 10 min,46 sek/ albo
ONKOFIT : -ćwiczenia ....
Przejrzyj, może sie przyda.Pozdrawiamy
Dziękuję, że również pamiętacie o mnie. Bardzo miło.
Dziękuję za podpowiedzi ćwiczeń z youtube. Powoli zacząłem w domu wieczorami ćwiczyć. Życzę Wam jak najszybszego ogarnięcia scyntygrafii i dajcie później znać o kolejnych wynikach. Operatora już wybraliście? To jest bardzo ważna decyzja. Myślę, że nie ma co jej odkładać na później, bo jak Wam się uda załatwić szybki, komercyjny termin scyntygrafii to wynik około 10 dni i można udać do urologa na kwalifikację do daVinci. Wiadomo, że szybsza wizyta u operatora będzie skutkowała szybszym terminem operacji, czego Wam życzę.
Witaj Szewik, wzięliśmy sobie do serca Twoje doświadczenia i wchodzenia "oknami" tam gdzie nie wpuszczali, a także sugestię dunolki w sprawie przyśpieszenia scyntygrafii i stało się. Było Opole na 29.11. wczoraj zmieniliśmy na Kraków 12.11, a jutro rozmawiamy z Gliwicami na październik. Może sie uda.
Zostało kilka dni do Twojej operacji, będziemy czekać na twe pierwsze informacje i mocno wierzymy że po... z każdym dniem będzie lepiej a dolegliwości bólowe ustąpią.
Szewik, dziś w aptece farmaceutka nie zalecała męzowi D3 + K2 twierdząc że przed operacją K2 nie powinna być zażywana. Zaleciła tylko D3. Wiesz coś o tym??
Czy dunolka zarekomendowała Ci jakieś ćwiczenia dna miednicy przed lub po....
Witaj Malina.
Terminy wyglądają już coraz lepiej. Mi też lekarze nie zalecali D3 +K2. Najlepiej sobie zrobić badanie krwi na poziom witaminy D i E. Ja codziennie zażywam właśnie witaminę D3, E oraz C i magnez. Witaminę C ja stosuję pół szklanki wody i pół średniej wielkości cytryny wyciśniętej i z wybranym miąższem. Rekomendacji co do ćwiczeń przed operacją nie mam. Korzystam z Yotube, natomiast ćwiczenia pooperacyjne będę chciał skonsultować z lekarzem lub rehabilitantem w trakcie pobytu w szpitalu.