Mój mąż po biopsji
#21
Witajcie. Trochę ochłonęliśmy po wizycie u prof. Sz, i teraz szykujemy się 
na wizytę 29.06 do dr K. Zastanawia mnie tylko jak podejść do tematu gdy
lekarz po przeanalizowaniu problemu mojego męża spyta się czy decydujemy
się na operację. Co wtedy odpowiedzieć? Wiadomo że jeszcze będziemy 
chcieli wszystko przemyśleć, chcemy jeszcze pojechać do Bydgoszczy, może 
też do radiologa,
ale czy tak można rezerwować sobie ewentualny termin operacji jednocześnie 
w dwóch szpitalach? 
Prof. Sz. od razu wypisał skierowanie do szpitala i ustalił wstępny termin na 
ok 15 września. Nawet nie zdążyliśmy się zastanowić Jeśli dr K. też tak będzie chciał zrobić, a rozważamy jego 
jako operatora, to czy z punktu widzenia NFZ nie jest to problem, że
jednocześnie w dwóch miejscach załatwiamy operację?
Nie spodziewaliśmy się że wczoraj tak szybko prof. zareaguje i wszystko ustali.


Tak czy inaczej faktycznie jeszcze jest trochę czasu i myślę że po tych wszystkich
wizytach podejmie się decyzję. Właściwą decyzję. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Bardzo dziękuje za wszelkie reakcje na moje wpisy.
Odpowiedz
#22
Kiedyś, przy papierowej wersji skierowania do szpitala nie było problemu ze zdublowaniem, teraz faktycznie może być problem (o ile system blokuje ponowne skierowanie dla tego pacjenta???)
Czy dostaliście e-skierowanie, czy tradycyjnie na wniosku o leczenie szpitalne?

A.
Odpowiedz
#23
Dzień dobry.
Wszystko już wiem. Dzwoniłam do NFZ. Nie ma problemu 
z dwoma jednoczesnymi skierowaniami do szpitala. W momencie 
decyzji zostajemy przy danym szpitalu a w drugim anulujemy 
skierowanie i rezygnujemy z umówionej operacji. To dobrze że 
jest taka możliwość, bo jeszcze przynajmniej 2 wizyty przed
nami i zakładając że na każdy lekarz postąpi tak jak ten wczorajszy
to byłoby niezłe zamieszanie z dokumentami
Tak więc czekamy spokojnie na kolejną konsultację 29.06.
Odpowiedz
#24
Armands, wypisał e-skierowanie i to tak szybko że nie zdążyliśmy się 
nawet zorientować. Szybko działa ten lekarz, może i dobrze? Ale i tak będą 
jeszcze kolejne wizyty, które zaplanowaliśmy, tak dla upewnienia samego
siebie że dobrze wszystko załatwiliśmy.
Odpowiedz
#25
To chyba normalne, że kiedy lekarz proponuje operację, a pacjent nie protestuje, to lekarz
od razu rezerwuje termin w szpitalu.
Teoretycznie mógł powiedzieć: "Jak się pan zdecyduje, to niech pan do mnie przyjdzie",
ale wtedy  termin byłby za kolejne dwa miesiące.
Mężowi kiedyś operator powiedział, że "rak prostaty rośnie powoli, dwa, trzy miesiące nie mają znaczenia,
ale rok już znaczenie ma".
Zatem trzymajmy się tych co najwyżej dwóch, trzech miesięcy.
Odpowiedz
#26
Tak Dumolka, dokładnie tak nam też powiedział lekarz. Spokojnie zastanowić się jaką chcemy obrać drogę, ale wrzesień będzie optymalnym terminem. Nie wskazane jest przeciągać wszystkiego. Mamy
już przynajmniej jakiś punkt zaczepienia.
Tylko jak tu być spokojnym...
Odpowiedz
#27
(24.06.2021, 17:01:34)Rednaomii napisał(a): Tak Dumolka, dokładnie tak nam też powiedział lekarz. Spokojnie zastanowić się jaką chcemy obrać drogę, ale wrzesień będzie optymalnym terminem. Nie wskazane jest przeciągać wszystkiego. Mamy już przynajmniej jakiś punkt zaczepienia.
Tylko jak tu być spokojnym...

Wiem, że po rozpoznaniu raka trudno być spokojnym. Zauważ jednak, Beato, że masz już jasny plan działania i całkiem bliski termin operacji.

Kilka osób wypowiedziało się w Twoim wątku i na swoich przykładach (lub swoich mężów) próbowało przekazać Ci optymistyczne wieści. Tak, z rakiem prostaty nie tylko można żyć, ale też można go definitywnie pokonać.

Rozumiem, że możecie bać się samej operacji. Ten strach też jest normalny i może dotyczyć każdej operacji, nie tylko onkologicznej. Jeśli tak jest, to zaufaj proszę mojej opinii.

Nie wiem, czy ktokolwiek z forum doświadczył tylu operacji/zabiegów wymagających pełnej narkozy, jak ja. Miałem ich dziesięć i, jak widzisz, żyję.

Wiozą cię na blok operacyjny. Nic cię nie boli, usypiasz i budzisz się na sali pooperacyjnej. Między usypianiem i budzeniem jest czarna dziura - zupełny brak świadomości. Nie wiesz, co się w międzyczasie działo. Rekonwalescencja bywa uciążliwa, ale pomaga w niej świadomość, że intruz jest już poza tobą.

Starajcie się prowadzić normalne życie. Na tym przedoperacyjnym etapie niczego nie zmieniajcie. Wyjedźcie gdzieś na wakacje, wypocznijcie.

Pozdrawiam serdecznie
Edward
Odpowiedz
#28
Dziękuje Edward za pokrzepiające słowa. Myślę że z każdym dniem będzie nam
trochę łatwiej pogodzić się z tym, że zaistniała sytuacja jest teraz częścią naszego
życia i po prostu trzeba dotrwać do operacji. A potem będzie tylko lepiej...
Pozdrawiam B.
Odpowiedz
#29
Diagnoza poważnej  choroby burzy ustalony porządek życia rodziny, jakby wybija nas z kolein.
Zanim znajdziemy nowe koleiny, nowy układ, upłynie trochę czasu.
Jest to czas chaosu i nerwów.
Sytuacja uspokoi się, gdy znajdziemy sposób wyjścia z sytuacji, to znaczy gdy ustalimy pewny termin operacji,
u lekarza, którego jesteśmy pewni.
Wtedy wejdziemy w nowe "koleiny", w drogę konkretnej walki z chorobą, z nadzieją na pełny sukces.

Jedno jest pewne  - już nigdy nie będzie tak, jak było.

Ale to nie znaczy, że będzie jakoś strasznie gorzej.
Często choroba uświadamia nam, jak bardzo jesteśmy dla siebie bliscy, i w ogóle, co jest w życiu najważniejsze.
Często właśnie choroba zbliża do siebie członków rodziny.
Odpowiedz
#30
Witajcie.
Właśnie wróciliśmy z drugiej wizyty u lekarza. Byliśmy u dr K, tego co zlecił i wykonał biopsję  Pan doktor, podobnie jak dr Sz., wytłumaczył nam problem, praktycznie usłyszeliśmy to samo co powiedział dr Sz, z jedną różnicą. Otóż zasugerował radykalną prostatektomię, ale bez usuwania węzłów chłonnych  . Trochę się zdziwiłam i zaczęłam drążyć temat. Lekarz powiedział, że przy takich parametrach co ma mój mąż, nie ma takiej konieczności. Niski gleason, niskie psa, wynik rezonansu. Całość pozwala na taką ocenę. W karcie informacyjnej napisał rozpoznanie: rak stercza cT1cNOMO GL 3+3.
 Co o tym sądzicie? Piszę w skrócie bo jestem trochę skołowana i zdenerwowana.

No i mamy umówiony szpital na wrzesień. Już drugi termin, ale nie chcę, póki nie podjęliśmy decyzji o dalszym postępowaniu, z czegokolwiek rezygnować.
Odpowiedz
#31
Witam ponownie, dzisiaj umówiłam wizytę na 6 sierpnia u dr Siekiery. W Osielsku. Myślę, że rozwieje ona nasze wszelkie wątpliwości. Dwie wizyty za nami i tak naprawdę mamy mętlik w głowie. Jednego czego jesteśmy pewni to tego, że mąż chce się poddać operacji a nie radioterapii. Był na konsultacji u gastrologa, bo przecież choruje jeszcze na wzjg, który powiedział, że wolałby, jeśli jest taka opcja, zdecydować się na chirurgię. Oczywiście jeśli w przyszłości trzeba będzie skorzystać z RT to nie ma przeciwwskazań, tylko trzeba się liczyć z ewentualnym pogorszeniem kondycji jelit. Wiele wrażeń od wczoraj, wiele niepewności i dużo do przemyślenia. Gdzieś tam tli się nadzieja że wszystko będzie dobrze i podejmiemy trafne decyzje.
Odpowiedz
#32
(30.06.2021, 14:45:28)Rednaomii napisał(a): Witam ponownie, dzisiaj umówiłam wizytę na 6 sierpnia u dr Siekiery. W Osielsku. Myślę, że rozwieje ona nasze wszelkie wątpliwości.

Aż się uśmiechnęłam, bo spodziewam się, że tych wątpliwości wam przybędzie...
I bardzo dobrze!
Dobrze, bo medycyna nie jest nauką (raz na zawsze) objawioną, rozwija się, a każdy dobry lekarz
nie leci schematami lecz stara się myśleć krytycznie i szukać najlepszej drogi leczenia.
Tyle, że u pacjenta powoduje to mętlik w głowie.
Ano trudno.

Wątpliwości wam przybędzie, gdyż doktor Siekiera  - o ile wiem  - jest zwolennikiem tzw. rozszerzonej limfadenektomii, i ma  na to argumenty.

1. Pierwszy wasz lekarz zamierza - o ile dobrze zrozumiałam  - usunąć niektóre regionalne węzły chłonne,
przynajmniej zasłonowe.

2. Drugi  - planuje operację bez usuwania węzłów.
3. Doktor Siekiera raczej doradzi usunąć tych węzłów sporo.

I wiesz, że każdy z nich może mieć rację?
Za każdym rozwiązaniem przemawiają dane statystyczne, czyli tylko pewien procent pacjentów potrzebuje rozszerzonej limfadenektomii.
Tylko że w tym "pewnym" procencie może się znaleźć akurat ten jeden konkretny pacjent, twój mąż.

Przed operacją kolejnego ratunkowego usunięcia zajętych węzłów chłonnych u mojego męża doktor  Siekiera
powiedział, że rozszerzona limfadenektomia jest dla większości pacjentów niepotrzebna, ale chodzi mu o takie  właśnie sytuacje, jak mojego męża, gdy PSA było niskie (5,7), Gleason 3+3, żadnych inwazji
a nowotwór już przed operacją był rozsiany do węzłów.
Gdyby te węzły podczas operacji usunięto, najprawdopodobniej mąż dziś nie miałby już kłopotów z nowotworem prostaty.

Czyli   - poruszacie się w krainie rachunku prawdopodobieństwa.
Trzeba wysłuchać wszystkich lekarzy  - i przekalkulować.

PS. Aha, opis stanu zaawansowania  cT1cNOMO nie jest prawidłowy.
Powinno być tylko cT1c, ewentualnie cT1cNxMx.
Skoro nie zbadano węzłów chłonnych, to nie można stwierdzić, że są wolne od nowotworu - N0.
Podczas biopsji nie bada się węzłów chłonnych.
Dopiero po operacji można napisać N0, i to tylko w odniesieniu do tych węzłów, które zostały usunięte i zbadane.
Stan N0M0, czyli brak zajęcia węzłów oraz brak przerzutów odległych, to stan bardzo prawdopodobny, ale
jeszcze nieudowodniony.
Odpowiedz
#33
Wrzuciłam dane pacjenta do nomogramu Memorial Sloan Kettering Cancer Center (USA)

Pre-Radical Prostatectomy

Your Results
Primary Treatment Outcomes
Probability of cancer-specific survival after radical prostatectomy
10 yr99
15 yr99
 
Znaczy to, że 99% pacjentów z takimi danymi wyjściowymi nie umrze z powodu raka prostaty w ciągu 10 i 15 lat po prostatektomii.
Progression-free probability after radical prostatectomy
5 yr90
10 yr83
Prawdopodobieństwo, że nie będzie wznowy raka w ciągu 5 lat po prostatektomii wynosi 90%.
a w ciągu 10 lat  - 83%
Extent of Disease Probability
Each extent-of-disease probability percentage is an independent prediction. We therefore would not expect these percentages to equal 100.
Organ-confined disease
 60
Prawdopodobieństwo,że nowotwór jest ograniczony do narządu wynosi 60%
Extracapsular extension
 34
[size=medium]Prawdopodobieństwo, że doszło do przekroczenia torebki prostaty wynosi 34%

Lymph node involvement
 2
Prawdopodobieństwo, że zajęte są już węzły chłonne wynosi 2%
Seminal vesicle invasion
 3
Prawdopodobieństwo, że doszło do inwazji pęcherzyków nasiennych wynosi 3%

Please discuss the benefits of treatment with your doctor.
Based on Your Information
Disqualifying Treatments
Hormone Therapy
No
Radiation Therapy
No
General Information
Age
70 years
Pretreatment PSA
8.1 ng/mL
Gleason Pattern
Primary Gleason at biopsy
Pattern 3
Secondary Gleason at biopsy
Pattern 3
Biopsy Gleason score
6
Clinical Tumor Stages
Clinical Tumor Stage (AJCC Version 7, 2010)
T1c
Biopsy Cores
Number of positive biopsy cores
5 cores
Number of negative biopsy cores
7 cores
Percentage of positive biopsy cores
41.67%


Odpowiedz
#34
UWitam po dłuższej przerwie, ale staraliśmy się nie myśleć o chorobie. W tej chwili siedzimy w Osielsku pod gabinetem dr Siekiery. Pustka w głowie. Dobrze że wypisałam sobie wszystkie pytania na kartce, bo chyba wszystkiego bym zapomniała.Wczoraj zrobiliśmy PSA, tak z ciekawości i wynik był niższy o ponad jednostkę - 6,760 ( wcześniej, przed biopsją 7,850). Czy to o czymś świadczy że jest mniej, czy też jest zwykły przypadek? Mimo że raczej mamy plan działania, to jednak nerwy są.
Odpowiedz
#35
No i po wizycie. Kartka z pytaniami nie była potrzebna. Pan doktor wszystko wyczerpująco wytłumaczył. W żadnym wypadku nie wchodzi w rachubę prostatektomia bez usunięcia okolicznych węzłów chłonnych. Powiedział że byłby to duży błąd, gdyż nie byłoby pełnego, wiarygodnego obrazu procesu chorobowego. Tak więc operacja u dr K., którą mieliśmy zaplanowaną na 21 września( bez usunięcia węzłów) odpada. Zapytaliśmy się czy by się podjął operacji mojego męża i jak tak, to jak by to wyglądało. Dr się zgodził, operacja miałaby być przez cięcie od pępka w dół. W tym momencie mina mojego męża była baaardzo niewyraźna. Jednak wszystkie argumenty, których użył przekonały nas do tej metody, a mianowicie:
- bardziej precyzyjnie będzie mógł ,,wyłuskać’’ wszystko, bez zwiększenia komplikacji pooperacyjnych
- będzie mógł zachować pęczki nerwowe, gdyż zmiana w prostacie jest w jej centralnej części
Jest to bardzo przekonujące dla nas, gdyż dano nam nadzieję na to, że może da radę po operacji w miarę normalnie funkcjonować. 
Mamy 24 sierpnia termin u dr Siekiery w Centrum Onkologii na ustalenie ewentualnego terminu operacji i dopełnienie wszelkich formalności. Czyli do 24 sierpnia musimy podjąć decyzję czy robimy operację w Bydgoszczy czy zostaje Wrocław dr Sz.( laparoskopowo z limfadektomią ). Jak już wcześniej pisałam odrzuciliśmy opcję dr K ( tylko prostatektomia ).
Co możecie nam doradzić? Wiem że to my, a właściwie mój mąż musi podjąć decyzję, ale jest ciężko.
Strasznie się boję i martwię żeby nie popełnić jakiegoś błędu.
Proszę o jakieś sugestie z Waszej strony. Beata.
Odpowiedz
#36
Beata, ja gdybym musiał drugi raz wybierać, to również wybrałbym operacje w wykonaniu doktora Jerzego.
A o to cięcie od pępka w dół, niech mąż się nie martwi, bo taka blizna praktycznie jest niewidoczną... no chyba, że mąż się depiluje mruganie, puszczanie oczka
Lekarze z CO w Bydgoszczy specjalizują się operacjach otwartych z limfadenektomią i mają w nich największe doświadczenie w Polsce. Twarde dane wskazują na ich wymagane bdoświadczenie, a i opinie byłych pacjentów są w większości przypadków pozytywne.
Będzie dobrze!

Pozdrawiam
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#37
Witaj,
Może mieszkamy gdzieś po sąsiedzku we Wrocławiu mruganie, puszczanie oczka
Jeśli czytałaś mój wątek, wiesz, że my zdecydowaliśmy się na operację u dra Siekiery w bydgoskim centrum onkologicznym. Z tym, że my rozważaliśmy jeszcze opcję zabiegu przy wspomaganiu robotem da Vinci w Szpitalu Medicover w Warszawie. Dr Siekiera przekonał do prostatektomii otwartej przede wszystkim mojego męża. Oczywiście z limfadenektomią, inna opcją nie wchodziła w grę, z czym się od początku zgadzaliśmy. Za cenę onkologicznej doszczętności chyba lepiej jest usunąć więcej niż za mało, mówię tu zarówno o węzłach, jak i o ewentualnych pęczkach nerwowych. Tak więc opcja zabiegu u dra K. Z Wrocławia chyba rzeczywiście odpada. Jeśli mąż bardzo mocno optuje za laparoskopią, może jeszcze skonsultujecie się u prof. Chłosta w Krakowie? Podobno, jeśli LPR, to tylko u niego. My możemy służyć opinią, jak było w Bydgoszczy po 26.08, na ten dzień mąż ma wyznaczony termin przyjęcia do szpitala.
Życzę podjęcia najlepszej dla Was decyzji. Wiem, że to niełatwe i kosztuje wiele nerwów. Mówi to naczelna panikara w okolicy mruganie, puszczanie oczka
Odpowiedz
#38
Dziękuje Armands za odpowiedź. Mój mąż nastawił się na operację laparoskopową, stąd jego panika. Już jakoś to ,,przełknął’’ i w miarę dojeżdżania do Wrocławia odzyskuje pewność siebie. Mi się wydaje, po przeczytaniu tylu opinii i kontakcie dziś Panem Doktorem, że Bydgoszcz byłby dla nas najlepszy. Przeraża nas tylko ta odległość. Tu nie chodzi o te 320 km, jeśli by to miało być parę razy. Gorzej jeśli coś się skomplikuje i trzeba będzie częściej korzystać z tamtych specjalistów. Nie wiemy jak wygląda dalszy ciąg leczenia, czy damy sobie radę z tym wszystkim na obcym gruncie.

Witaj Azja, dziękuje za informacje. Oczywiście, czytałam Twój wątek. Wy już  macie postanowione co i jak. My jeszcze jesteśmy w trakcie decyzji, chociaż pewnie zostaniemy przy dr S. W Bydgoszczy. Bardzo chętnie przyjmę wszystkie sugestie i rady, tym bardziej że ,,wyprzedzacie’’ nas o miesiąc. Nasz termin w Bydgoszczy, jak się zdecydujemy, będzie ok połowy września, więc będę bardzo trzymać za Twojego męża kciuki.
Odpowiedz
#39
Ja miałem to szczęście, że w rodzinnym Włocławku jest jedyna zamiejscowa filia bydgoskiego CO i mogłem przenieść dalsze leczenie/wizyty kontrolne właśnie do mojego miasta. Cewnika i szwów pozbyłem się przed opuszczeniem oddziału urologii, a pierwsza wizyta z uzyskaniem wyniku biopsji pooperacyjnej odbyła się już we W.
Pierwszy rok to kontrolę co trzy miesiące. Później okres między wizytami, to sześć miesięcy. Chyba od 3 lat od RP częstotliwość wizyt spadła do jednej na rok. Mogę się mylić, co do odstępów czasowych, ale faktycznie na początku trzeba się liczyć z kilkoma wyjazdami w roku. O ile nie ma jakiś niemiłych niespodzianek.
Można też przenieść późniejsze leczenie, a dokładniej kontrolowanie wyniku PSA i ewentualnie inne zalecenia do waszego miasta. Gdy wszystko będzie w dobrym porządku, to będzie dla was wygodniejsze.

Pozdrawiam
Armands
Rocznik 1961
PSA WYJŚCIOWE: 09.2013 13,31 ng/ml
BIOPSJA: 10.2013 Prostatic carcinoma GS 2+2=4
PROSTATEKTOMIA RADYKALNA (klasyczna): 03.2014 w CO Bydgoszcz. Operator dr. Jerzy Siekiera.
Badanie po RP: GS 3+3=6 pT2c N0
PSA po RP: po 3 mieś. 0,028 ng/ml, od 6 m. do 6 lat od RP <0,002 ng/ml.
W ostatnim badaniu (10 lat od RP) <0,006 ng/ml
Koniec kontroli u urologa w CO
Moja historia
Wątek poboczny 

Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
Odpowiedz
#40
Mąż jest pacjentem Pana dr.S od 11 lat. Czekając w kolejce na wizytę często rozmawiamy z innymi pacjentami. Za każdym razem spotykamy osoby z drugiego końca kraju, jedni przed , inni po zabiegu. Zawsze bardzo ciepło wypowiadają się o Panu doktorze. My również jesteśmy pod wrażeniem Jego wiedzy, doświadczenia i tego spokoju który potrafi przelać na pacjenta.
Wyboru musicie dokonać sami. Ja ze swej strony dodam, że obok szpitala mieści  się hotel POZYTON, w którym można zanocować. Na dzień dzisiejszy nadal nie ma możliwości odwiedzin pacjenta na oddziale. Gdybyście potrzebowali jakichkolwiek informacji o CO Bydgoszcz, to proszę o kontakt.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości