RAK PROSTATY POMOC - Forum
Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Wersja do druku

+- RAK PROSTATY POMOC - Forum (https://rakprostatypomoc.pl)
+-- Dział: Metody wspomagania w leczeniu Raka Prostaty – Walka z bólem (https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=13)
+--- Dział: Choroby towarzyszące/współistniejące (https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+--- Wątek: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. (/showthread.php?tid=72)



RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Armands - 10.02.2019

Edward, ale i wszyscy zaglądający i piszący w tym wątku zasłużyli na wyjątkowe uznanie.

Ten wątek uzyskał ponad 1000000 odsłon, co jest rekordem na naszym forum!

[Obrazek: IyCHjEc.gif]
BRAWO EDWARD... BRAWO MY!

PS. Brawa były, a ja tylko podziękuję Pawłowi -latarnikowi za czujności i wyłapanie tej szczególnej okazji.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 10.02.2019

Edku, gratulacje z okazji zdobycia tytułu milionera!
Tytuł zobowiązuje  - na spotkaniu stawiasz  pierwszą kolejkę!
(Wiem, że  nie pijesz  - ty nie musisz Big Grin ).


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 10.02.2019

zadowolenie, uśmiech zadowolenie, uśmiech zadowolenie, uśmiech

Jarku i Jolu,
dziękuję!

Ciągle mam wątpliwości, czy mój wątek, inny niż pozostałe, powinien takim być? Swoim rozterkom dawałem wyraz w kilku publikacjach na naszym forum. Bo piszę często o głupotach, jak np. o przygodach z Jolą na bezludnej wyspie, kiedy skonsumowaliśmy ... nie to, o czym myślicie, ale ludożercę. Albo obszerny wątek o myszu i pewnie jeszcze inne, o których już nie pamiętam. To naprawdę głupoty w żaden sposób nie pasujące do problemów Krisa, Bogdana, Włodka, Jędrka, Józka czy Pawła.
Patrzę jednak na licznik, widzę, że to czytacie, może traktując tę lekturę jako odskocznię od codziennych problemów i ... i nic nie zmieniam.
Dziękuje Wam za to, że odwiedzacie mój wątek Heart 

Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 10.02.2019

A co do dyskusji o sensie życia:
Jeśli prostych chłopaków ciekawi zdanie prostej dziewczyny, to musicie szukać gdzieś dalej.
Jola, nawet prosta, jest w miarę logiczna, i uważa, że nie ma sensu dyskutować o czymś, co sensu chyba nie ma.
Bo to, co wymienił Paweł, to jest treść, cel, wartość życia, a nie jego sens.

I nie masz racji, Edku, że wierzącym jest łatwiej.
Prawdziwie wierzącym jest trudniej, o wiele trudniej.
Tam, gdzie problemy niewierzących się kończą, dylematy wierzących dopiero się zaczynają.

Ale wiecie, moja ukochana logika i obserwacja życia prowadzi mnie też do innych wniosków.
Ludzie bardzo, bardzo chcą żyć. Za wszelką cenę. Potrafią ciężko pracować, znosić wszelkie upokorzenia,
nawet kraść i mordować, byle dłużej żyć. Potrafią cierpieć straszliwie, znosić ciężkie operacje,
chemioterapie i przeszczepy  - aby żyć.
Zatem to do jasnej cholery musi mieć jakiś sens  - nie?


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 10.02.2019

(10.02.2019, 17:03:52)Dunolka napisał(a): I nie masz racji, Edku, że wierzącym jest łatwiej. Prawdziwie wierzącym jest trudniej, o wiele trudniej.
Tam, gdzie problemy niewierzących się kończą, dylematy wierzących dopiero się zaczynają.

Jednak myślę, że nie jest trudniej i dam Ci konkretny przykład.
Dawno, dawno temu, mój znajomy z pracy stracił syna. Dziecko miało 11 miesięcy, dopiero uczyło się chodzić, potknęło się, uderzyło główka o kant krzesła i było po nim. Kolega musiał to bardzo przeżyć, nie było po prostu innej możliwości, ale nie rozpaczał. Był bardzo wierzącą osobą i mówił mniej więcej tak: "Trudno, stało się, ale nasza rozłąka jest czasowa. My przecież kiedyś się spotkamy". I może są już razem i cieszą się swoją obecnością, bo znajomy nie żyje już od kilkunastu lat.
Głęboka wiara pomogła mu przetrwać najgorszą rzecz jaka może się rodzicom zdarzyć - śmierć własnego dziecka. Dla niewierzącego to niewyobrażalna trauma - on nie ma się czym pocieszyć.


Ale wiecie, moja ukochana logika i obserwacja życia prowadzi mnie też do innych wniosków.
Ludzie bardzo, bardzo chcą żyć. Za wszelką cenę. Potrafią ciężko pracować, znosić wszelkie upokorzenia,
nawet kraść i mordować, byle dłużej żyć. Potrafią cierpieć straszliwie, znosić ciężkie operacje,
chemioterapie i przeszczepy  - aby żyć.
Zatem to do jasnej cholery musi mieć jakiś sens  - nie?

Musi, ale jaki? Wniosek dla nas jest jeden: sensu życia nie poznamy, ale (tutaj post #1451)
" ... warto żyć tak, jakby jutra miało już nie być, czyli to, co masz zrobić jutro zrób dzisiaj, czyli nie warto niczego odkładać na potem..."



RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 11.02.2019

(10.02.2019, 16:50:25)Dunolka napisał(a): Edku, gratulacje z okazji zdobycia tytułu milionera!
Tytuł zobowiązuje  - na spotkaniu stawiasz  pierwszą kolejkę!
(Wiem, że  nie pijesz  - ty nie musisz Big Grin ).

Za gratulacje dziękuję, ale ręki do upojenia alkoholowego ( mruganie, puszczanie oczka ) uczestników spotkania nie przyłożę! Postaram się jednak przywieźć dwa bochny chleba z garnka - tego z żurawiną.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Armands - 11.02.2019

(11.02.2019, 06:39:56)Edward napisał(a):
(10.02.2019, 16:50:25)Dunolka napisał(a): Edku, gratulacje z okazji zdobycia tytułu milionera!
Tytuł zobowiązuje  - na spotkaniu stawiasz  pierwszą kolejkę!
(Wiem, że  nie pijesz  - ty nie musisz Big Grin ).

Za gratulacje dziękuję, ale ręki do upojenia alkoholowego ( mruganie, puszczanie oczka ) uczestników spotkania nie przyłożę! Postaram się jednak przywieźć dwa bochny chleba z garnka - tego z żurawiną.

Mniam... mniam  wystawia język


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 12.02.2019

(10.02.2019, 17:51:19)Edward napisał(a): [quote pid='11978' dateline='1549814632']
Jednak myślę, że nie jest trudniej i dam Ci konkretny przykład.
Dawno, dawno temu, mój znajomy z pracy stracił syna.
...
Głęboka wiara pomogła mu przetrwać najgorszą rzecz jaka może się rodzicom zdarzyć - śmierć własnego dziecka. Dla niewierzącego to niewyobrażalna trauma - on nie ma się czym pocieszyć.

[/quote]

Moim zdaniem, wierzącemu jest o wiele trudniej.
To właśnie niewierzący może powiedzieć "trudno, stało się", a czas uleczy jego rany.
Wierzący będzie stale dręczył się pytaniem "dlaczego", będzie się wadził z Panem Bogiem,
bo o ile cierpienie dorosłego można jakoś wytłumaczyć, że kara, że doświadczenie,
to cierpienie małego dziecka tym kategoriom nie podlega.

Poza tym sensu życia, jako odpowiedzi na pytanie "po co to wszystko", tym bardziej nie znajdzie, tylko przeniesie je na wyższy poziom. Bo cóż z tego, że spotka bliską osobę na drugim świecie? Co będzie tam z nią robił przez całą wieczność, i "po co"  to będzie robił?

Moja sześcioletnia córeczka kiedyś powiedziała:
- Życie wieczne?! To straszne! Można umrzeć z nudów!
W tym rzecz, że już nie można.

Kiedyś Lem napisał opowiadanie o życiu wiecznym, i to był horror!
Nawet tytułu nie chcę pamiętać, takie koszmary mi się po tym śniły.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 12.02.2019

Jolu,

mam odmienne zdanie zadowolenie, uśmiech , ale ponieważ za godzinę wyjeżdżamy do Warszawy (środa - poradnia laryngologiczna, piątek - transplantacyjna), to odpowiem dopiero po powrocie.

Pozdrawiam serdecznie
Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Armands - 12.02.2019

Szerokiej drogi i powodzenia. Trzymamy kciuki!

Armands


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 15.02.2019

I już w domu!
Wyprawa do Warszawy była w zasadzie udana.

Kuracja sterydowa udrożniła tę operowaną zatokę! Kanalik jest wprawdzie niewiele większy niż grubość szpilki, ale płynu w zatoce nie ma zadowolenie, uśmiech . To dobra wiadomość, bo o operacji na razie się nie mówi. Mam przez najbliższe 3,5 miesiąca kontynuować lokalną kurację sterydową (krople do nosa), za wszelką cenę wystrzegać się infekcji, która może zniwelować skutki dotychczasowej kuracji i zgłosić się do kontroli 29 maja.

Poradnia transplantacyjna też na plusie. Zmiana jednego z leków immunosupresyjnych obniżyła kreatyninę z 1,33 do 1,14 (górna granica 1,10). Glukoza nieznacznie podwyższona (112), próby wątrobowe wzorowe! Kontrola 31 maja.

Co jakiś czas proszę o wyznaczenie PSA. Dwa dotychczasowe pomiary były poniżej poziomu czułości aparatury (0,006), ale dzisiejszy pokazał 0,010. Niby to niewiele, jednak na wszelki wypadek poprosiłem, aby 31 maja ponownie sprawdzono poziom PSA. Operację miałem 7 lat i 2 miesiące temu więc myślę, że to tylko jakaś chwilowa niedyspozycja aparatury. Sprawdzić jednak trzeba.

(12.02.2019, 00:17:09)Dunolka napisał(a):
(10.02.2019, 17:51:19)Edward napisał(a): [quote pid='11978' dateline='1549814632']
Jednak myślę, że nie jest trudniej i dam Ci konkretny przykład.
Dawno, dawno temu, mój znajomy z pracy stracił syna.
...
Głęboka wiara pomogła mu przetrwać najgorszą rzecz jaka może się rodzicom zdarzyć - śmierć własnego dziecka. Dla niewierzącego to niewyobrażalna trauma - on nie ma się czym pocieszyć.

Moim zdaniem, wierzącemu jest o wiele trudniej.
To właśnie niewierzący może powiedzieć "trudno, stało się", a czas uleczy jego rany.
Wierzący będzie stale dręczył się pytaniem "dlaczego", będzie się wadził z Panem Bogiem,
bo o ile cierpienie dorosłego można jakoś wytłumaczyć, że kara, że doświadczenie,
to cierpienie małego dziecka tym kategoriom nie podlega.

W przykładzie, który podałem, mój znajomy zachował pełną pokorę i nie wadził się z Panem Bogiem. Był on tak pobożną osobą, że przez myśl mu nawet nie przeszło, że może kwestionować decyzje Absolutu.
Z drugiej strony, zbierając materiały do "Kresowej opowieści" spotkałem się z przypadkami utraty wiary w Boga. Bo jeśli człowiek zadaje człowiekowi śmierć w przeokrutny sposób, jeśli przed oprawcami nie można się uchronić i obronić, to naturalne jest, że prosi się Boga o pomoc. Tej pomocy jednak nie było! Pojedyncze przypadki ocalenia, to raczej dzieło przypadku niż interwencji Boga. I ludzie tracili najbliższych, a z nimi wiarę.
Mówili, że Boga nie ma, a jeśli jest, to ani On dobry, ani miłosierny. Gdyby takim był mówili, to nie pozwoliłby na to, czego z rąk banderowców doświadczali Kresowiacy.
Obrońcy Boga twierdzą, że stworzył On człowieka i dał mu wolną wolę, a człowiek, wiadomo. Jeśli tak, to prosta interpretacja ich słów oznacza, że Bóg powiedział "róbta, co chceta". I tutaj mała dygresja. Tymi słowami usprawiedliwiają oni Boga i jednocześnie nie zostawiają suchej nitki na zwykłym człowieku, który je powtórzył, robiąc przy tym naprawdę dobre rzeczy.


Poza tym sensu życia, jako odpowiedzi na pytanie "po co to wszystko", tym bardziej nie znajdzie, tylko przeniesie je na wyższy poziom. Bo cóż z tego, że spotka bliską osobę na drugim świecie? Co będzie tam z nią robił przez całą wieczność, i "po co"  to będzie robił?

Moja sześcioletnia córeczka kiedyś powiedziała:
- Życie wieczne?! To straszne! Można umrzeć z nudów!
W tym rzecz, że już nie można.

Kiedyś Lem napisał opowiadanie o życiu wiecznym, i to był horror!
Nawet tytułu nie chcę pamiętać, takie koszmary mi się po tym śniły.

Jolu,
rozumiem, że podając powyższe przykłady utożsamiasz się z nimi. Jeśli tak, to ciesz się, że żyjesz w XXI wieku, a nie w czasach Wielkiej Inkwizycji, bo stos miałabyś jak w banku! A i teraz masz krechę u wierzących. No bo ludzie chodzą do kościoła, nie grzeszą, a jeśli, to maszerują do konfesjonału, wiodą życie przykładne po to, aby mieć życie wieczne, a Ty mówiąc o nim używasz słów 'nudne', 'horror', 'koszmar'.

Pozdrawiam Cię, Jolu-heretyczko!

[/quote]


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 19.02.2019

Przyglądam się niepokojącej tendencji wzrostu PSA u Pawła i zastanawiam się, czy ja też nie zaczynam podążać tą samą drogą. Podczas ostatniej wizyty u urologa, kiedy pokazałem mu wynik PSA poniżej 0,006 i przypomniałem o LRP 6,5 roku temu powiedział on, że o raku mogę zapomnieć. Przyjąłem to za dobrą monetę zwłaszcza, że o raku zapomniałem już 2-3 lata wcześniej.
Tymczasem 0,010 sprzed kilku dni wprowadza lekki niepokój. Nie to, żebym bez przerwy o tym myślał, ale jeśli mi się to zdarza, to pojawia się refleksja, że jednak wznowa po tak długim okresie jest możliwa.

Być może było tak, to piszę jako zupełny laik, że jakieś pojedyncze komórki rakowe gdzieś pozostały, ale układ immunologiczny potrafił utrzymać je w ryzach do momentu, kiedy po przeszczepie wątroby zacząłem brać leki obniżające odporność. Wtedy nie było już kontroli, komórki powoli zaczęły odżywać i po ponad dwóch latach od przeszczepu PSA nagle zaczęło być oznaczalne.

Może to, co napisałem, to kompletne bzdury, ale moja przygoda z RGK zakończyła się wraz z rekonwalescencją po LRP. Po operacji nie miałem żadnego innego wspomagającego leczenia.
To samo laboratorium 31 maja rozwieje moje wątpliwości.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 19.02.2019

Wznowa i odnowa - teoretycznie - zawsze jest możliwa, nawet po 20 latach.
Ale...
Różnice w PSA na poziomie tysięcznych w laboratorium, które nie ma super czułej aparatury,
są bez znaczenia. Tamto laboratorium przeznaczone jest do innych celów, nie do monitorowania
raka prostaty. "Dla spokojności" radzilibyśmy zbadać PSA u siebie, we Wrocławiu, tam, gdzie zawsze badasz.

Cytat:  jakieś pojedyncze komórki rakowe gdzieś pozostały, ale układ immunologiczny potrafił utrzymać je w ryzach do momentu, kiedy po przeszczepie wątroby zacząłem brać leki obniżające odporność. Wtedy nie było już kontroli, komórki powoli zaczęły odżywać i po ponad dwóch latach od przeszczepu PSA nagle zaczęło być oznaczalne.    
 
To nie tak działa.
Układ immunologiczny to wiele różnych, różnie działających systemów.
Generalnie choroba nowotworowa oznacza,  że jakaś część tego układu załamała się, i organizm "pozwala" na niekontrolowane mnożenie się określonych komórek. Ale tylko tych. Na  przykład rak prostaty nie oznacza, że łapiesz wszystkie katary, grypy, i inne infekcje, ani, że organizm "pozwala" na mnożenie się komórek nowotworowych innych organów. To inny "system". Większość ludzi jest zaskoczona diagnozą raka, bo czuje się dobrze, zdrowo, nic im nie dolega.

Ponieważ ja czasem lubię proste porównania, to układ walczący z infekcjami nazywam wojskiem.
Wojsko rozpoznaje wroga, "obcego",  i walczy z nim.
U ciebie liczebność armii znacznie ograniczono, stąd podatność na infekcje.

Natomiast system kontrolujący, by komórki się bez końca nie mnożyły, to żandarmeria.
Poluje na wroga wewnętrznego.
Gdy tej formacji zabraknie, organizm padnie tak samo łatwo, albo łatwiej, niż od infekcji.
Wróg wewnętrzny bywa gorszy, niż zewnętrzny.

A obrona terytorialna? To chłopaki, które po prostu lubią komuś w mordę dać, wszystko jedno komu,
zatem walą kogo popadnie, walą swoich, niszcząc organizm poprzez choroby autoimmunologiczne.

Oczywiście, te wszystkie systemy układu immunologicznego współdziałają z sobą, częściowo zależą od siebie.
Na przykład osoba chora na AIDS łatwiej zapada na niektóre nowotwory.
Ale są oddzielne.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 19.02.2019

Jolu,

aparatura przy Banacha, jeśli chodzi o PSA, ma czułość 0,006, ale wrocławska i takiej nie zapewnia! To nawet trudno sobie wyobrazić, ale laboratorium szpitala wojewódzkiego, w którym jest moja poradnia urologiczna nie wykrywa PSA, jeśli jego wartość nie przekracza 0,050! Już nawet nie proszę urologa o skierowanie do tego właśnie laboratorium, bo co ono da?
Z podziwem patrzę na wyniki Jarka poniżej 0,002! Gdzie są laboratoria dysponujące tak czułą aparaturą?
Poczekam do 31 maja i pomiar w tym samym miejscu.
No i dziękuję, Jolu, za obrazowy wykład z wojskiem, żandarmerią i OTK zadowolenie, uśmiech

Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Armands - 20.02.2019

Edwardzie, mój lab (Jędrka też) to komercyjna placówka, ale wykonująca badania dla włocławskiej filii CO w Bydgoszczy. Widocznie pani szefowa spełniła oczekiwania kontrahenta i dysponuje odpowiednim sprzętem, metodyką, certyfikatami... i zapewne ceną.
Ale ja w tym samym laboratorium miałem wyniki wyższe (nawet 0,006 ng/ml) które odbiegały od stałej wyników i budziły mój niepokój. Taki nasz los. Oczywiście znam swoją sytuację i wiem jak na nią może patrzeć prostatyk z poważnym problemem. Puka się w czoło i mnie to nie dziwi.

Teraz od kwietnia ubiegłego roku jestem bez aktualnego badania PSA.
Z pełną świadomością postanowiłem odczekać do 12 marca i wtedy, w piątą rocznicę PR wykonać badanie. To już niedługo i pewno stresik będzie.

Dla spokojności zrób badanie... a ja życzę, aby było jak najniższe.

Pozdrawiam
Armands


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Jędrek - 20.02.2019

(19.02.2019, 09:38:10)Edward napisał(a): Przyglądam się niepokojącej tendencji wzrostu PSA u Pawła i zastanawiam się, czy ja też nie zaczynam podążać tą samą drogą. Podczas ostatniej wizyty u urologa, kiedy pokazałem mu wynik PSA poniżej 0,006 i przypomniałem o LRP 6,5 roku temu powiedział on, że o raku mogę zapomnieć.

Edwardzie zapomnieć nie ale prawdopodobieństwo wznowy jest minimalne.
Dokładnie tat jak niżej pisze Dunolka.

(19.02.2019, 19:44:40)Dunolka napisał(a): Wznowa i odnowa - teoretycznie - zawsze jest możliwa, nawet po 20 latach.
Ale...

Układ immunologiczny to wiele różnych, różnie działających systemów.
Generalnie choroba nowotworowa oznacza,  że jakaś część tego układu załamała się, i organizm "pozwala" na niekontrolowane mnożenie się określonych komórek. Ale tylko tych. Na  przykład rak prostaty nie oznacza, że łapiesz wszystkie katary, grypy, i inne infekcje, ani, że organizm "pozwala" na mnożenie się komórek nowotworowych innych organów. To inny "system". Większość ludzi jest zaskoczona diagnozą raka, bo czuje się dobrze, zdrowo, nic im nie dolega.

(19.02.2019, 20:28:40)Edward napisał(a): aparatura przy Banacha, jeśli chodzi o PSA, ma czułość 0,006, ale wrocławska i takiej nie zapewnia!
Poczekam do 31 maja i pomiar w tym samym miejscu.

I to jest to czułość aparatury może nas wprowadzić w niepewność nawet taką jak Marka Grechuty
cytat

Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,

Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam

PSA 0,002 w tym  zdążam kierunku
Tak zmierz dokładnie pozbawi frasunku
I takie sobie zadaję pytanie
Który lab spełni me oczekiwanie Big Grin


Odpowiedź
Dobry!!!
(20.02.2019, 08:58:12)Armands napisał(a): Edwardzie, mój lab (Jędrka też) to komercyjna placówka, ale wykonująca badania dla włocławskiej filii CO w Bydgoszczy.


W mojej bodaj ośmioletniej historii pomiaru PSA najbardziej wiadomo Big Grin  oczekiwany był wynik 0,002.
Bywały 0,008 a nawet raz 0,015 a dr prowadzący - spokojnie nic się nie stało - Edwardzie nic się nie stało.

Jędrek


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 20.02.2019

Też myślę, że nic się nie stało i dziękuję za Wasze dobre słowa. Nie będę wyznaczał PSA w innych placówkach SZ, bo wyniki nie będą miarodajne. Poczekam do 31 maja na to samo laboratorium.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 20.02.2019

Edku, o ile pamiętam, już raz miałeś podobny problem:
PSA ci niepokojąco wzrosło, ale to było inne laboratorium,  w "swoim" miałeś znowu PSA nieoznaczalne.
Możesz przypomnieć, kiedy i jak to było?


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 21.02.2019

(20.02.2019, 23:02:00)Dunolka napisał(a): Edku, o ile pamiętam, już raz miałeś podobny problem:
PSA ci niepokojąco wzrosło, ale to było inne laboratorium,  w "swoim" miałeś znowu PSA nieoznaczalne.
Możesz przypomnieć, kiedy i jak to było?

Tak, miałem podobny problem. Próbowałem znaleźć posty z tego tematu, ale po dziesięciu minutach poddałem się - za dużo szukania. Mniej więcej było to półtora roku temu i wyglądało tak:

PSA z Banacha (próg czułości (pc) < 0,006) = < 0,006
PSA z USK we Wrocławiu (pc < 0,008) = 0,010
PSA z Przychodni Wojewódzkiej we Wrocławiu (pc < ???) = 0,030

Po takiej sekwencji pomiarów wznowa wydawała się pewna. Z dyskusji na forum wynikało jednak, że miarodajne mogą być jedynie pomiary z tego samego laboratorium. Wizytę na Banacha miałem za 2-3 tygodnie i przed pobraniem krwi udało mi się uzyskać skierowania na PSA. Wynik < 0,006!

Warszawskie laboratorium dysponuje najbardziej czułą aparaturą z jaką miałem do czynienia, w nim wyznaczano mi trzy ostatnie pomiary poziomu PSA (< 0,006, < 0,006, 0,010), dlatego jestem przekonany, że dopiero pomiar z 31 maja pozwoli na dokładniejszy osąd sytuacji.

Pozdrawiam
Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 24.02.2019

Yes, yes, yes!

W maju będę miał 'trzynastą' emeryturę! Całe 1100 zł! Nie przejem jej i wiem, na co ją przeznaczę!

Na wsi mam kilkanaście tzw. ‘metrów przestrzennych’ gałęzi drzew owocowych, liściastych i iglastych. Zostało też dużo jesiennych liści, w których jeszcze śpią jeże.

Od dawna mam betoniarkę, kupię rozdrabniacz gałęzi (500 zł = ½ 'trzynastki') i brykieciarkę (też 500 zł = druga połowa) i zrobię z tych odpadów ekologiczne brykiety. Potrzebne ‘spoiwo’, czyli tekturę i makulaturę, nie będę oddawał do zakładu oczyszczania, tylko zostawię dla siebie.

Nie martwię się o przyszłość. Życia już mi niewiele zostało, a moją ‘trzynastkę’ niech spłacają dzieci i wnuki. Jeśli doliczyć synowe, to będzie ich ośmioro i niech kombinują, jak to zrobić! Na pewno łatwo im nie będzie!