RAK PROSTATY POMOC - Forum
Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Wersja do druku

+- RAK PROSTATY POMOC - Forum (https://rakprostatypomoc.pl)
+-- Dział: Metody wspomagania w leczeniu Raka Prostaty – Walka z bólem (https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=13)
+--- Dział: Choroby towarzyszące/współistniejące (https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+--- Wątek: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. (/showthread.php?tid=72)



RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 24.01.2019

Przez chwilę pomyślałam, by odciąć Edka od internetu...
Niestety, mamy zakaz tortur... smutny


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 24.01.2019

Jolu,
wychodzę Twoim pomysłom naprzeciw i sam się odcinam   smutny


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Armands - 28.01.2019

Edwardzie... puk puk... co tam u Ciebie słychać?

Pozdrawiam
Armands


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 28.01.2019

(28.01.2019, 14:08:25)Armands napisał(a): Edwardzie... puk puk... co tam u Ciebie słychać?

Pozdrawiam
Armands

Spełniłem marzenie Joli i odciąłem się od Internetu mruganie, puszczanie oczka 
U mnie wszystko jest OK! Moja 'duńska' siostra wraca na stałe 11 lutego i w tym dniu ja powrócę do swojego domu. Na razie  ciągle jestem na wsi.

Jeśli Jola i Józek uporają się z nowym, tym razem neurologicznym, problemem, jeśli powróci na forum nastrój do opowiastek z dziedziny absurdu (teraz Jola absolutnie go nie ma i wielu z Was też nie - Jędrek, Kris, Bogdan, Paweł ... że wymienię tylko niektórych), albo zdarzy się coś, co znowu sprowokuje polemikę (bo Jola i ja, nawet jeśli na jakiś temat mamy identyczne zdanie, to i tak znajdziemy powód do sporu), to i ja powrócę.

Moim ciągłym dylematem jest to, czy mam prawo prowadzić tak swój wątek, jak go prowadzę. Jestem facetem po poważnych przejściach, za sobą mam operacje, zabiegi i inne chirurgiczne interwencje, które sprawiły, że dziewięć razy stosowano pełną narkozę, kilka razy zaglądałem już na drugą stronę, ale teraz czuję się dobrze. Odpuścił nerw trójdzielny i życie stało się piękniejsze, bardziej radosne. Tym nastrojem dzielę się z Wami ciągle mając obawy, jak jestem odbierany przez tych z Was, których sytuacja jest trudna lub bardzo trudna.
Mnie też to kiedyś czeka i na pewno moje wpisy będą wtedy inne. Wobec spraw ostatecznych nie ma mocnych i ja z pewnością nie będę wyjątkiem.

Serdecznie pozdrawiam
Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 28.01.2019

Edku, ja już jakiś czas temu doszłam do wniosku, że nie ma sensu niczego odkładać na lepsze czasy, bo te nigdy  nie nadejdą. Lepsze jutro było wczoraj...


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 28.01.2019

(28.01.2019, 19:46:42)Dunolka napisał(a): ...
Lepsze jutro było wczoraj...

Refleksyjna i smutna uwaga, ale chciałoby się powiedzieć, że jednak nieprawdziwa. Uciekając od myśli o nieuchronnym, chciałoby się jeszcze mieć chociaż cząstkę tego, co było wczoraj. I wydaje mi się, że to jest możliwe.

Jeśli dopasuje się marzenia do tego, co jeszcze prawdopodobne , czyli do namiastki tego, co wczoraj było pewne, to można jeszcze się cieszyć, śmiać i nawet płakać, ale ze szczęścia.

To bardzo wyświechtane powiedzenie, jeśli jednak postępuje się według niego, to życie może jeszcze być piękne:

"Żyj tak, jakby jutra miało już nie być"


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Nanna - 28.01.2019

Cytat:"Żyj tak, jakby jutra miało już nie być"

Nigdy ta filozofia "jutra" do mnie nie przemawiała, staram się za to praktykować wdzięczność według zasady:


A gdybyś jutro po obudzeniu miał tylko to, za co dziś byłeś wdzięczny, to co by to było?

pozdrawiam
Nanna


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 29.01.2019

(28.01.2019, 22:04:38)Nanna napisał(a):
Cytat:"Żyj tak, jakby jutra miało już nie być"

Nigdy ta filozofia "jutra" do mnie nie przemawiała, staram się za to praktykować wdzięczność według zasady:

A gdybyś jutro po obudzeniu miał tylko to, za co dziś byłeś wdzięczny, to co by to było?

pozdrawiam
Nanna
Aniu,

w tym rzecz, że jutra naprawdę może nie być! Ale gdyby było, to oba slogany, Twój i mój, są moim zdaniem tożsame.

"Żyj tak, jakby jutra miało już nie być"
Jeśli kogoś kochasz, to powiedz mu to dzisiaj. Jeśli masz zrobić coś, co komuś sprawi radość, to nie odkładaj tego na jutro.

"A gdybyś jutro po obudzeniu miał tylko to, za co dziś byłeś wdzięczny, to co by to było?"
No i wreszcie powiedziałaś jemu, że go kochasz, on powiedział Ci to samo. Cieszysz się i jesteś mu za to wdzięczna.
Wczoraj zrobiłaś dobry uczynek, którym ucieszyłaś kilka osób. Byłaś im wdzięczna za to, że docenili Twoją pracę.

W przypadkach obu filozofii wszystko zależy od Ciebie i w gruncie rzeczy sprowadza się do takiego życia, aby w każdej chwili móc obejrzeć się za siebie i stwierdzić - OK, nie mam się czego wstydzić. Nikt przeze mnie nie cierpiał, nie był smutny, nie płakał ...

Serdecznie pozdrawiam
Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 01.02.2019

Nie chcąc zaśmiecać wątku Ani, o pewnej ciekawostce napiszę w swoim.

W wątku Ani wspomniałem, że po śmierci Taty przyznano każdemu z nas rentę rodzinną w wysokości 267 zł/m-c. Mamie, moim siostrom i mnie. Renta ta nigdy nie była waloryzowana, nam wypłacano ją tak długo, jak długo uczyliśmy się, a Mamie bezterminowo. W roku 1989, tuż przed reformą Balcerowicza, ZUS przysłał do Mamy kategoryczne w treści pismo, że jeśli nie dostarczy jakiegoś zaświadczenia, to wypłata 267 zł/m-c zostanie wstrzymana. Znaczek na kopercie z tym pismem kosztował ... 4900 zł!


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 03.02.2019

"Żyj tak, jakby jutra miałoby już nie być".
Z tą zasadą się nie zgadzam, bo brzmi absurdalnie, niestety.
To co, mam nie zamawiać fachowca do zepsutej pralki, nie zrobić zakupów na dwa dni,
nie planować spotkania z przyjaciółmi?

Że to przenośnia?
No to powinno być "pojutrza", a nie "jutra".
Faktycznie, w naszej sytuacji pewnie nie warto robić zbyt dalekosiężnych planów.
A żyć trzeba zwyczajnie. Bo "dziś" jest i "jutro" też będzie, a to wymaga zorganizowania.

Moja wypowiedź dotyczyła tego, że nie warto niczego odkładać na potem
 - aż kłopoty miną, aż wyzdrowiejemy, aż pewne sprawy się wyjaśnią, aż nam się nastrój poprawi.
Bo lepiej już nie będzie. Trzeba  żyć  z tym, co jest, co mamy.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 04.02.2019

W którymś z postów napisałem, że choćbyśmy z Jolą mieli w jakiejś sprawie identyczne poglądy, to i tak znajdziemy powód do polemiki. No i wywołałem wilka, czyli Jolę, z lasu mruganie, puszczanie oczka 

Jest czymś oczywistym, że "dziś" nie oznacza poniedziałku, 4 lutego 2019, a "jutro" wtorku, 5 lutego 2019!!!
Jest czymś oczywistym, że pisząc (Ty, Jolu): "Moja wypowiedź dotyczyła tego, że nie warto niczego odkładać na potem ..." miałaś dokładnie to samo na myśli, co ja twierdząc, że "Warto żyć tak, jakby jutra miało już nie być".

Wanda lubi podróże, ja zresztą też. To 'lubienie' pozostało prawdopodobnie z pierwszych lat małżeństwa, kiedy nie było jeszcze dzieci, a my syrenką dwa razy pojechaliśmy do Bułgarii, a raz do Grecji. Byliśmy na Peloponezie w miejscu, w którym kończyła się droga, najbardziej na południe wysunięta w Europie (oczywiście mówimy o stałym lądzie).

Sentyment do samochodowych podróży pozostał, ale dzieci były przeszkodą w takiej włóczędze, jaką lubimy. Kiedy one były już dorosłe, to ja z kolei zacząłem się migać. Wiadomo, 55+, to nie to samo, co 30-. Wiek mocno dojrzały, to kalkulacje, przewidywania, bagaż życiowych doświadczeń. A to nieznane miasta, a to duży ruch uliczny, a to możliwa awaria samochodu, a to nieprzewidywana choroba, a to dziesiątki innych nieprzyjemnych rzeczy, które mogą się wydarzyć i sprawią, że wymarzone wakacje staną się koszmarem, także finansowym.

Zwodziłem żonę, że tak, że na pewno, że kiedyś ... Tak naprawdę to byłem przekonany, że nigdy.

I przyszedł rok 2005.
Siostra mieszkająca w Kopenhadze w lutym miała pięćdziesiąte urodziny, a szwagier w czerwcu. Oboje w tym roku mieli też okrągłą rocznicę ślubu. Wykombinowali, że spędzą romantyczny tydzień w Barcelonie. Mieli w garści bilety lotnicze i byli częściowo spakowani. Tydzień przed wylotem szwagier wyciął jednak najgorszy z możliwych numerów - wziął i zmarł! Po intensywnym odśnieżaniu, bo to był luty, wrócił blady do mieszkania, zdążył powiedzieć, że mu słabo i upadł. Reanimacja, pogotowie. Przyjechało po pięciu minutach i stwierdziło zgon! Zamiast romantycznej podróży do Hiszpanii, była zupełnie inna uroczystość.

Wkurzyłem się na los! Wkurzyłem się na kruchość ludzkiego życia!
- Wanda, im się nie udało zobaczyć Barcelony, - powiedziałem żonie - ale my ją zobaczymy!

Nasze "dziś" było we wrześniu 2006.
Przez Niemcy, Francję, Andorę, i Hiszpanię dotarliśmy do portugalskiego Aveiro nad Atlantykiem. Byliśmy w Avignon, Carcassonne, Andorze (przełęcz 2407 mnpm), Saragossie, Salamance, kilku miastach portugalskich, w tym w Fatimie, i znowu w hiszpańskiej Sewilli, Maladze, Grenadzie, Almerii, Walencji, Tarragonie, Barcelonie i Gironie. W ciągu miesiąca przejechaliśmy 7800 km i do dzisiaj są to nasze najwspanialsze samochodowe wakacje. Wanda chciałaby powtórki, ale teraz nie jest już ona możliwa.

Tak, Jolu, nasze filozofie życiowe sprowadzają się do tego samego stwierdzenia, że warto żyć tak, jakby jutra miało już nie być, czyli to, co masz zrobić jutro zrób dzisiaj, czyli nie warto niczego odkładać na potem.

Buziaki posyłam, moja Ty oponentko!


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 05.02.2019

Mój syn kiedyś zwykł mawiać:
Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze  - będziesz miał dwa dni wolnego... mruganie, puszczanie oczka

Edku, nawet jeśli czasem myślimy podobnie, to zawsze jednak trochę obok, trochę inaczej.

Cytat:   "Moja wypowiedź dotyczyła tego, że nie warto niczego odkładać na potem ..." miałaś dokładnie to samo na myśli, co ja twierdząc, że "Warto żyć tak, jakby jutra miało już nie być".

   

Nie to samo. Różnica jest subtelna, ale istotna.
Ty masz na myśli jakieś ambitne plany, marzenia, z realizacją których możesz nie zdążyć, skoro "jutra ma nie być".
Jakiś "rejs na całość", więc już dziś trzeba wiedzieć, gdzie ta keja.

Ja mam na myśli zwykłe życie, ze zwykłymi obowiązkami typu naprawa pralki, jakiś remont, i zwykłymi radościami typu ciekawa premiera kinowa,  odwiedziny przyjaciół, żarty na forum.
Gdy z powodu chorobowych zawirowań wpadamy w kolejny dołek, odkładamy te plany na jakieś lepsze potem.
Otóż ja chciałam powiedzieć, że lepszego potem nie będzie, więc odkładać nie warto.
To znaczy  - "potem" będzie, ale nie lepsze.
Tylko tyle i aż tyle.

PS. A propos wyjazdów, mamy na forum taką małą grupkę, z którą od dłuższego czasu wybieramy się do Wenecji.
Może ktoś do nas dołączy? zadowolenie, uśmiech
PS 2. Wiem też, że jeden z forumowiczów wybiera się do Madery, by nasycić się owocami morza, ale ten tylko z żoną, bo tłoku nie lubi. smutny


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Armands - 06.02.2019

(05.02.2019, 23:37:05)Dunolka napisał(a): PS. A propos wyjazdów, mamy na forum taką małą grupkę, z którą od dłuższego czasu wybieramy się do Wenecji.
Może ktoś do nas dołączy? zadowolenie, uśmiech
PS 2. Wiem też, że jeden z forumowiczów wybiera się do Madery, by nasycić się owocami morza, ale ten tylko z żoną, bo tłoku nie lubi. smutny

Ludzie, a może ktoś do Karwi się wybiera?


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 06.02.2019

Jolu,

moja filozofia nie dotyczy jedynie dużych życiowych projektów. Zasugerowałaś się, że tak jest, ponieważ dałem przykład Barcelony. Dam więc inny.

Wanda od 2010 roku gnębiła mnie z powodu niemalowanego od 2005 roku mieszkania. Zwodziłem ją, podobnie jak z samochodową eskapadą po Europie. Zwodziłem, ponieważ piekielnie nie lubię bałaganu, jaki się z malowaniem wiąże.
W sierpniu 2016, kiedy mój staż na liście oczekujących na przeszczep zbliżał się do trzech miesięcy postanowiłem, że jednak mieszkanie pomaluję, bo przeszczep wątroby, to jednak nie woreczek żółciowy i po nim różnie być może, a nawet już nic być nie może. Malowanie skończyłem dwa dni przed wezwaniem z Banacha.
Z codziennymi sprawami drobniejszymi niż malowanie jest podobnie - przynajmniej staram się, żeby tak było. Nie ma więc chyba między nami nawet tej subtelnej różnicy, o której piszesz.

Wenecja ...
Jeśli sięgniesz po "Nadię", to znajdziesz w niej fragment, w którym akcja toczy się w tym właśnie mieście. W ogóle włoski i chorwacki motyw w III tomie "Kresowej opowieści", to echa naszych samochodowych wyjazdów do tych krajów, a one, to następstwo tego nieszczęsnego zdarzenia z 2005 roku, po którym naszych marzeń postanowiłem nie odkładać na czas nieokreślony.

Sama "Nadia" zbiera skrajne opinie - od totalnej krytyki po stwierdzenia, że to najlepszy z tomów "Kresowej opowieści". To piszę, aby Was uprzedzić, że jej odbiór przez Was też może być skrajnie różny.
A to obszerny fragment mojego udziału w dyskusji nt. "Nadii" na jednym z portali:

"Był rok 2007 i z maszynopisem „Michała” zgłosiłem się do pierwszego potencjalnego wydawcy, którym było Wydawnictwo Dolnośląskie (WD). Z jego ówczesnym redaktorem naczelnym, panem Janem Stolarczykiem, odbyłem dwie godzinne rozmowy. Ta druga była już po recenzji wewnętrznej mojej powieści.

Pan Jan Stolarczyk powiedział, że „Michała” nie wydadzą po negatywnej opinii marketingowców. Ocenili oni, że z racji trudnej tematyki nie uda im się sprzedać powieści w liczbie większej niż 1000 egzemplarzy, co oznacza finansową stratę. W tym miejscu dodam, że przez kilka miesięcy nad wydaniem „Michała” zastanawiało się też Wydawnictwo Literackie. Tam również na negatywnej opinii zaważył głos marketingowców i podobne argumenty, jak w przypadku WD.
- Poruszając w swoich powieściach jakąkolwiek tematykę, - mówił redaktor naczelny WD – musi pan cały czas pamiętać, do jakiej grupy czytelników chce dotrzeć. A struktura rynku czytelniczego wygląda w przybliżeniu tak.
10% mężczyźni, 10% kobiety sięgające po literaturę trudną, 80% kobiety, które preferują lżejsze gatunki literackie.

Podczas wielu spotkań z czytelnikami, a odbyłem ich dotąd blisko siedemdziesiąt (http://www.kresowaopowiesc.pl), pytano mnie o kontynuację „Kresowej opowieści”. Odpowiadałem, że jej nie będzie, że „Michała” i „Julię” musiałem napisać, bo tak nakazywało mi sumienie, ale kontynuacji nie będzie. Nie myślałem o niej przez dwa, trzy lata od premiery „Kresowej opowieści”, jednak w końcu zmieniłem zdanie. Wpłynęły na to dwa czynniki.

Pierwszy to ten, że wiedza o kresowym ludobójstwie nie jest powszechna. Podczas spotkań z czytelnikami, zwłaszcza w tych rejonach Polski, w których nie osiedlili się przesiedleńcy z Kresów, wielu ludzi dopiero ode mnie dowiedziało się, co naprawdę tam się stało.

Z drugiej strony na Ukrainie oficjalnie propaguje się etos OUN/UPA. Okrutnych zabójców naszych rodaków wynosi się na polityczne ołtarze, a uchwalone prawo umożliwia penalizację tych, którzy przypominają o ich zbrodniach.

Świadkowie zbrodni na Kresach już odeszli lub szybko odchodzą. Czasem zostawiają spisane wspomnienia, najczęściej jednak nie, a czas robi swoje. Polityki historycznej naszego wschodniego sąsiada nie zmienimy, więc jedyne co nam pozostaje, to pamięć i próba dotarcia z nią do możliwie szerokiego ogółu społeczeństwa. Powieść jest jedną z tych dróg, tylko od razu rodzi się pytanie, jak tak trudną tematyką zainteresować tych, którzy wolą lżejszą literaturę?

Przystępując do pisania założyłem, że powieść powinno się dobrze czytać, niejako przy okazji dowiadując się o dramacie Kresowiaków z Wołynia i Galicji Wschodniej. Taka była geneza „Nadii”.

Decydując się na współczesny thriller miałem pełną świadomość, że osoby sięgające po literaturę trudną nie zostawią na nim przysłowiowej ‘suchej nitki’. Uznałem jednak, że tę ‘karę’ warto ponieść w imię dotarcia z przekazem o kresowym ludobójstwie, popełnionym przez ukraińskich nacjonalistów, do szerszej opinii publicznej."

Pozdrawiam
Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 07.02.2019

Jutro mam MRI twarzoczaszki. To badanie ma dać odpowiedź na pytanie, czy kuracja sterydowa rozwiązała problem zamkniętych zatok czołowych, czy jednak konieczna będzie operacja. Mam poważne obawy, że niestety to drugie, bo fizycznych objawów chronicznego zapalenia zatok nie mam. 

Z powodu badania MRI musiałem wyznaczyć kreatyninę. W połowie stycznia wynosiła 1,33(max. 1,10), a teraz 1,19(max. 1,20).
Ten zmieniony i w zmniejszonej dawce immunosupresant okazał się bardziej przyjazny dla nerek, jest tylko pytanie, jak wpłynął on na wątrobę. Za osiem dni będę to wiedział, bo 13 lutego mam poradnię laryngologiczną, a dwa dni później transplantacyjną - obie na Banacha.

Pozdrawiam
Edward

Przed chwilą otrzymałem wiadomość o śmierci Mamy sąsiadki. W kontekście ewentualnej operacji zatok obawiam się bardzo tego (laryngolog z Banacha też), co ją spotkało.
Miała powtórną operację stawu biodrowego (endoproteza) i do rany wdarło się zakażenie. Ranę z zewnątrz czyszczono kilka razy, ale źródło zakażenia było głębiej. Antybiotyki nie działały, a była zbyt słaba, aby przeżyć narkozę. Trzy tygodnie utrzymywano ją w śpiączce farmakologicznej, a sepsy nie opanowano.

Po frezowaniu ujścia zatoki, jeszcze przed przeszczepem, u mnie też pojawiło się zakażenie i musiałem powrócić do szpitala. Opanowano go antybiotykami, a i mój układ immunologiczny, jeszcze nie gnębiony immunosupresantami, dołożył swoje.

Po operacji przepukliny, już po przeszczepie, znowu przyplątało się zakażenie. Szew zdjęto, ranę wyczyszczono, zaszyto i było OK. Dostęp do źródła zakażenia był jednak dobry. Z zatokami, gdyby  ... odpukać, już tak dobrze by nie było.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Armands - 07.02.2019

My też odpukujemy... i niezmiennie trzymamy kciuki, a ty Edwardzie nie popadaj w złe nastroje. Z gorszych opresji wychodziłeś... i to nie raz.
Trzymaj się ciepło!

Powodzenia i pozdrawiamy
Armands


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 07.02.2019

Jarku,

nastrój mam niezmiennie dobry, plany na przyszłość też. Nie mówię o nich głośno, by nie rozśmieszyć Boga, chociaż z drugiej strony mam pewność, że On zna moje myśli. Jeśli będzie chciał pokrzyżować te plany, to prawdopodobna operacja zatok daje Mu do tego pretekst!


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 10.02.2019

Wczoraj był pogrzeb Mamy sąsiadki. Mieszkała po drugiej stronie szosy i jako jedyna odwiedzała Mamę regularnie. Chodziła o kulach, bo endoprotezę miała wstawioną wcześniej, ale się nie oszczędzała. Pracowała w ogródku, grabiła, kopała, pieliła i ogólnie dużo się schylała. Prawdopodobnie właśnie to sprawiło, że główka endoprotezy wysuwała się z panewki powodując ból, który trudno było wytrzymać. Po wymianie endoprotezy przyplątała się sepsa, a jej finał był właśnie wczoraj.

Kruchutkie jest to nasze życie. Czasem odchodzimy (my, ludzie) powoli, z pełną świadomością i kontaktem z najbliższymi, czasem umieramy powoli i bez tej świadomości, czasem potrzeba na to jedynie sekund. Czasem cierpimy, rzadziej nie, ale często zadajemy sobie pytanie, jaki to wszystko ma sens? I nikt tego nie wie naprawdę.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - latarnik - 10.02.2019

Dla mnie to jest bardzo proste...
Sens życia - prokreacja..
Sens odchodzenia - miejsce dla kolejnych...
A wszystko pozostałe - to działania, doznania, interpretacje, opisy, oczekiwania, marzenia i inne...., czyli nasza, subiektywna ocena mijającego czasu... i rzeczywiście bardzo często pozbawiona głębszego sensu..... Ale są to proste przemyślenia, prostego chłopaka....
A jak jest na prawdę..., poczekajmy na wpis Joli. Ona niewątpliwie wyjaśni nam to doskonale...... zadowolenie, uśmiech
Pozdrawiam.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 10.02.2019

Pawle,

te "proste przemyślenia prostego chłopaka", jak piszesz, są przekonujące. Moje nie są inne, bom też przecie nie uczony! Ale nawet ich interpretacje sensu życia wcale nie muszą odpowiadać prawdzie. Czekasz na komentarz Joli? OK, ale jeśli napisze, to też jedynie przedstawi jedną z nieweryfikowalnych hipotez.

Dylematu sensu życia nie mają osoby wierzące. W ogóle dar wiary jest czymś, czego można, w pozytywnym sensie, im pozazdrościć. Ale przecież wiara nie oznacza pewności. Ufasz autorytetom, że tak jest, ale nie możesz tego w żaden sposób sprawdzić.

OK, Mama mnie wzywa. Będziemy rozkładali lekarstwa na cały nadchodzący tydzień, a to praca niemal na godzinę - tak dużo ich bierze.