RAK PROSTATY POMOC - Forum
Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Wersja do druku

+- RAK PROSTATY POMOC - Forum (https://rakprostatypomoc.pl)
+-- Dział: Metody wspomagania w leczeniu Raka Prostaty – Walka z bólem (https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=13)
+--- Dział: Choroby towarzyszące/współistniejące (https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+--- Wątek: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. (/showthread.php?tid=72)



RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Armands - 29.10.2018

Cholercia, czemu mam tak daleko do tej piwniczki?  Cool wystawia język

Pozdrawiam 
Armands


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 29.10.2018

(29.10.2018, 06:18:30)Edward napisał(a): A dżemy/przeciery są najbardziej ekologiczne na świecie! Zero chemii, zero konserwantów (jedynie 5-10% cukru) i zero pełzającego białka! .

Powiem szczerze  - nie wierzę! smutny 
Moi rodzice też mieli sad, zatem mam trochę  doświadczenia w tej materii.

Albo, albo.
Albo chemia, albo białko.
(No fakt  - zagotowane w słoiku już nie pełza...)


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 29.10.2018

(29.10.2018, 15:28:55)Dunolka napisał(a):
(29.10.2018, 06:18:30)Edward napisał(a): A dżemy/przeciery są najbardziej ekologiczne na świecie! Zero chemii, zero konserwantów (jedynie 5-10% cukru) i zero pełzającego białka! .

Powiem szczerze  - nie wierzę! smutny 
Moi rodzice też mieli sad, zatem mam trochę  doświadczenia w tej materii.

Albo, albo.
Albo chemia, albo białko.
(No fakt  - zagotowane w słoiku już nie pełza...)

Jolu, dyletantko i prowokatorko!

Gdyby była chemia, to w piwnicy miałbym nie 400 słoi(cz)ków, ale 1400! Zdecydowana większość jabłek, tych z pełzającym białkiem, spadła i zgniła lub została skonsumowana przez konie! Dżemy/przeciery są wolne od jakichkolwiek zanieczyszczeń!!!
Proces technologiczny wyglądał tak:
- zrywanie
- mycie
- stożkowe wycięcie tzw. 'kielicha' oraz zagłębienia z ogonkiem (one są potencjalnym źródłem zanieczyszczeń)
- obranie
- oddzielenie części konsumpcyjnej od komory nasiennej (opracowałem metodę odłupywania, która prawie wyklucza  straty)
- gotowanie na wolnym ogniu z mieszaniem co 2-3 minuty
- napełnianie słoików
- pasteryzacja
- naklejenie etykietek z opisem zawartości słoika

Przerób 20 kg zerwanych jabłek, to ok. 10 godzin nieprzerwanej pracy!
Możesz powołać komisję i pobrać próbki z dowolnego słoika. Nie wykryją nawet śladowych ilości białka!


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 29.10.2018

(19.10.2018, 10:03:41)ankama1982 napisał(a): Edwardzie,
receptę na bezpłatne leki dla seniora może wystawić tylko lekarz poz (chory system, ale niestety tak jest)
W praktyce wygląda to tak, że pacjenci przychodzą do lekarza poz z kartą informacyjną i receptami, a lekarz po prostu przepisuje te same leki na nową receptę. I tak też musisz zrobić
Dużo zdrowia dla mamy!!!
Pozdrawiam
Anka
No więc Aniu, to było tak:
Poszedłem do lekarza rodzinnego i poprosiłem o receptę na leki dla mamy na całe dwa miesiące. Recepty zrealizowałem w "Silesii" - najtańszej aptece we Wrocławiu i za BEZPŁATNE leki dla seniora (90 lat) zapłaciłem ... 770 zł!!!
Pani Szydło powinna pójść do spowiedzi, a co Mama by jej zrobiła, gdyby mogła, to nie napiszę, bo cenzura wpisu nie przepuści.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 31.10.2018

(29.10.2018, 14:44:55)Armands napisał(a): Cholercia, czemu mam tak daleko do tej piwniczki?  Cool wystawia język

Pozdrawiam 
Armands

zadowolenie, uśmiech zadowolenie, uśmiech zadowolenie, uśmiech 

Już podwrocławska wieś i czwarta nad ranem. Mama w pokoju obok, a mnie pogryzły ... komary! Ubiłem oba, ale już po spaniu.
A piwniczka jest pełna dopiero drugi raz w ostatnim dwudziestoleciu.

Jeszcze przed rokiem 2000, wiedząc o nieuchronności przemijania i coraz większych ograniczeniach fizycznych bezpośrednio z nim związanych, postanowiłem tak ukształtować korony drzewek owocowych, aby zrywanie jabłek 'na starość' wymagało jedynie drabiny 2-3 metrowej.

Drzewka ciąłem bez litości, a one, w końcu wysokopienne, broniły się 'wilkami' - prostymi gałązkami, których dosłownie setki pojawiały się każdej wiosny. Wycinałem je, a żmudna i nużąca to była praca. Nie zabezpieczałem maścią ogrodniczą, bo niby jak? W efekcie drzewka rakowaciały i usychały, ja je karczowałem i tak z sadu ubyło ich blisko 20!
Z owocami był jednak spokój, bo wskutek tego przycinania drzewka po prostu chorowały. W końcu i ja zachorowałem.

Wiedząc o czekającej mnie operacji wątroby, o przeszczepie nawet nie myślałem, na każdej prawidłowo ukształtowanej gałęzi zostawiłem po 2-3 'wilki' uznając tym samym swoją porażkę. Drzewka wykorzystały to bezlitośnie! Gdybyście teraz przyszli do mojego sadu, to powiedzielibyście, że ogrodnik kształtował korony drzew będąc pod wpływem!

Jest pień, z którego na wysokości ok. 2 metrów wyrastają poziomo 2-3 grube gałęzie - to jest OK! Niestety z tych gałęzi wyrastają kolejne drzewa - to pozostawione kilka lat temu 'wilki'. Te drzewa, co najgorsze, owocują, a do zrywania jabłek i śliwek nie wystarcza 2-3 metrowa drabina, ale trójstopniowa wysuwana sięgająca pięciu metrów! Wchodziłem na jej ostatnie szczeble, a że mam lęk wysokości, to w dół nie spoglądałem.

Teraz porządkuję sad. Przetrzebiłem 'wilki' pozyskując znaczące ilości drewna do kominka, a z drobniejszych gałązek robiąc wiązki.  Razem z wiązkami  z poprzednich lat tworzą dużą stertę i są dobrym schronieniem na zimowy sen jeży, a jest ich kilka. Kiedy się z tym uporam, to zabiorę się za "Magdę" - IV tom "Kresowej opowieści".

Pozdrawiam serdecznie
Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 02.11.2018

Znowu czwarta nad ranem.
Na  kolanach mruczący kot domagający się głaskania. Usłyszał pieszczoch, że wstałem i uciekł od Mamy.

Mama jest samodzielna, w pełni kontaktowa, ale bardzo słabiutka i wymaga dozoru. Rok temu ważyła 68 kg, teraz tylko 47. Mięśnie zanikły lub zwiotczały i jest, jak jest. Porusza się przy pomocy chodzika na kółkach, a że zrobiłem łagodne podejścia do progów, to ma do dyspozycji całe mieszkanie. Mogę ją zostawić na jakiś czas, ale niestety jest ryzyko, że upadnie.

Nasza walka z nadciśnieniem Mamy, ciągnąca się od lata, ciągle trwa. Zachowuje się ono nieprzewidywalnie, pozwala sobie na skoki w górę i w dół (oba niebezpieczne) i kardiolodzy nie potrafią tego opanować. My zresztą też, ale i tak mamy większe szanse od lekarzy. Na to wszystko nakłada się depresja powodująca wahania nastroju i realne dolegliwości fizyczne. Tak, starość się Panu Bogu zupełnie nie udała!

A propos Pana Boga.
Bardzo często ludzie doświadczający wojennego okrucieństwa pytali/pytają/będą pytać, gdzie jest Bóg? Dlaczego pozwala na takie zbrodnie i niewyobrażalne cierpienia?
Kościół odpowiada im, że Bóg stworzył człowieka, ale dał mu wolną wolę i nie ingeruje w jego czyny.
OK, może tak być, ale to oznacza, że Bóg powiedział 'róbta, co chceta'.

Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 03.11.2018

(02.11.2018, 04:48:23)Edward napisał(a): Tak, starość się Panu Bogu zupełnie nie udała!

A czemu tak myślisz?
Mama jest u siebie, w swoim domu, za oknem ma swoje pole, w mieszkaniu towarzystwo własnego kota.
Poznała czwórkę swoich prawnuków, cieszy się z sukcesów literackich syna, cieszy się, że  go dobrze wychowała,
skoro jest przy niej.
I tak dalej.

Jest czas narodzin, jest czas odchodzenia. Taka kolej rzeczy. Mama "zapada się w sobie", i fizycznie , i psychicznie.
Ty akurat masz możliwość tragicznego porównania śmierci ze starości, i takiej bez starości.
Ta druga (u was pierwsza) była znacznie gorsza. Znacznie lepiej jest dożyć późnej starości, choćby takiej "nieudanej".

Jak człowiekowi przybywa lat, to jest już zmęczony, z ulgą myśli o odpoczynku, przestaje się bać.
A przede wszystkim jest znużony, bo przecież wszystko już było, nawet ciekawe czasy są zawsze takie same.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 03.11.2018

A dlatego tak myślę, że ogromnym dyskomfortem dla starszego człowieka jest fizyczna niemoc i coraz większa, a w końcu całkowita, zależność od innych. Świadomość, że jest się ciężarem, że już nic od siebie dać nie można. Widzę to u Mamy i chociaż się z nią zupełnie nie zgadzam, to ją rozumiem. Ja kiedyś będę czuł dokładnie to samo.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 04.11.2018

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10214922374710784&set=a.10201491802954884&type=3&theater


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 06.11.2018

Ekologiczny budzik:

https://www.facebook.com/EpochTimesPolska/videos/688137378364393/UzpfSTEwMDAwMDE0MTA1MzY2ODoyMzgzODYxODk0OTYxODIy/


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 10.11.2018

Dzisiaj mija dwunasty dzień mojego pobytu na wsi i 'dozoru' nad Mamą, a przede mną jeszcze 24 dni dyżuru. Mama nadal jest słaba i obolała po upadku, nadal traci na wadze (październik 2017 - 68 kg, teraz 46,9), ale udało się w miarę opanować wahania ciśnienia.

Z racji 100% sprawności intelektualnej Mamy mogę nadrabiać zaległości, jakich z powodu moich chorób sporo się uzbierało. Mogę nadal przycinać drzewka, grabić liście i usuwać jabłka z pełzającym białkiem. Ta ostatnia czynność jest ważna, bo zgniłe jabłka są przysmakiem dzików, a nie ma takiego ogrodzenia, które by się im oparło. Kilkanaście lat temu stado tych zwierzaków zawitało do naszego ogrodu, zryło ziemię niemiłosiernie i dało nam pracę na kilka dobrych dni.

Za 6 dni mam spotkanie autorskie w Jelczu-Laskowicach. To całkiem niedaleko, więc dam radę.

21 listopada mam wizytę na Banacha. Tym razem jednak w poradni laryngologicznej, a czekałem na nią 10 miesięcy. Przyjmie mnie pan docent, ten sam, który frezował wejście do zatoki i usuwał grzybniaka. Właśnie 'zawalona' zatoka była główną przeszkodą w 2016 do przeszczepu wątroby.
Od pół roku mam spokój z infekcjami, ale w ciągu pierwszych 18 miesięcy po przeszczepie miałem aż 12 infekcji zatok leczonych antybiotykami. Przed tą wizytą zrobiłem TK zatok, a dzisiaj odebrałem internetowo opis. Niestety nie jest najlepszy i z lekkim niepokojem oczekuję tej wizyty.

" ... 
Znacznie nasiliły się zmiany hypodensyjne w zatoce czołowej, obustronnie, wypełniajace prawie całkowicie jej światło, wpuklające się do sitowia. Niedrożny poszerzony operacyjnie kanał łączący sitowie z zatoka czołową L. Nieco pogrubiałe, nieregularne są zarysy blaszek wew kostnych ograniczeń zatoki czołowej, zwłaszcza L - nawrót zapalenie grzybiczego?
Zatoka klinowa prawidłowo powietrzne. Kompleks ujściowo-przewodowy P wąski, odcinkowo niedrożny.  Nieco grubsze są także śluzówki małżowin nosowych- obrzęk? Przewody nosowe  węższe, szczelinowate, drożne.

WNIOSKI: pogorszenie obrazu
... "

Pozdrawiam
Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 10.11.2018

(10.11.2018, 16:50:22)Edward napisał(a): zrobiłem TK zatok, a dzisiaj odebrałem internetowo opis.

Ale od pół roku brak infekcji i dobrze się czujesz, tak?
Więc może z tobą jest tak, jak z tymi drwalami (wątek Armandsa)?
W każdym razie RM kręgosłupa sobie nie rób. mruganie, puszczanie oczka


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 10.11.2018

MRI kręgosłupa nie zrobię, ale sprawa zatok nie jest błaha.

Przed przeszczepem nie miałem tak częstych infekcji, nic mi nie dokuczało, a jednak 'zawalona' zatoka była przeszkodą nie do przejścia, jeśli chodzi o zielone światło do przeszczepu. Frezowanie ujścia zatoki czołowej i usunięcie grzybniaka też automatycznie nie zapaliło tego światła. Dopiero po miesiącu dostałem warunkową zgodę na przeszczep, bo rak nie czekał.

'Zawalone' zatoki, to potencjalne źródło sepsy nie do opanowania przy obniżonej odporności (immunosupresja). To między innymi dlatego usuwa się wszystkie zęby leczone kanałowo (od kilku lekarzy słyszałem, że Agata Mróz zmarła z powodu infekcji, która się rozwinęła w takim właśnie zębie). 21 listopada powinienem coś więcej wiedzieć.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 10.11.2018

Taka ciekawostka na 100 lecie odzyskania niepodległości.

Rok 1939
rozkładowy czas przejazdu PKP z Krakowa do Zakopanego - 2h 44m   zadowolenie, uśmiech

Rok 2018
pięć połączeń bezpośrednich na ww. trasie i czasy przejazdu:
4h 17m,   4h 20m,  5h 21m,  5h 55m,  5h 25m     smutny


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 12.11.2018

Od dwóch tygodni jestem na wsi i bardzo pracowicie spędzam ten czas.
Dzisiaj 'ogłowiłem' świerka na wysokości 6,5 metra (usychał od góry), a skoro byłem tak wysoko, to uznałem, że warto zainstalować tam domek dla ptaków. Zrobiłem go i umocowałem wśród gęstych gałęzi. Pewnie zamieszkają w nim sikorki, może rudziki albo kowaliki, bo wejście zrobiłem najmniejsze z możliwych - tylko 26 mm średnicy.

Odkryłem wreszcie sprawcę 'podbierania' orzechów włoskich. Pod sufitem w budynku gospodarczym i pod wiatą, gdzie zimuje "Kornik" w siatkowych workach suszy się ponad 80 kg orzechów. Było więcej, ale udało nam się kilka worków 'wcisnąć' rodzinie. Na podłodze natomiast jest kilkanaście 'wydmuszek', czyli skorup z wygryzioną dziurą i wyjedzonym wnętrzem. Przegryźć się przez twardą skorupę nie jest łatwo, a jednak ktoś robi to regularnie.

Kompletowałem materiały do ww. domku, kiedy usłyszałem głośne stukanie/chrobotanie. Nie ustawało ono mimo mojej obecności. Było tak wyraźne, że pomyślałem o szczurze, a jego sprawcą okazała się ... mysz. Turlała dużego orzecha, podnosiła go w łapkach i sprawnie wskoczyła z nim do zrolowanego starego chodnika. To wszystko zaledwie metr ode mnie! Taki tupet i bezczelność!

Stałem jak Dzinks w kreskówce, a mysz w podskokach pobiegła tam, skąd przytaszczyła orzecha. No to i ja pobiegłem, ale po telefon. Udało mi się sfilmować jej powrót z drugim orzechem, ale film jest długi, może czterominutowy, a mysz występuje jedynie przez kilkanaście sekund, więc montaż zostawiam na później (na laptopie nie mam do tego narzędzi).

W domu jest kot, wprawdzie emeryt, ale przynosi myszy z okolicznych łąk. Skubaniec jeden swoimi myszami się nie zainteresował i sprawę definitywnego rozwiązania problemu podkradania orzechów i roznoszenia chorób mi pozostawił. Jutro Castorama i Biedronka - ser musi być dobrej jakości!

O czwartej nad ranem obudziły mnie inne odgłosy, tym razem z kuchni. Mama wstała i przez kilka minut coś kombinowała. Wstałem i ja, żeby sprawdzić, co się dzieje.
Okazało się, że kot, szubrawiec, chciał skorzystać z kuwety, jednak mało było w niej żwirku i nie mógł. No to mama żwirek dosypała, ale powiedziała, że jest jakiś dziwny i w dodatku śmierdzi. Zwątpiłem zupełnie, kiedy zobaczyłem kota nie w kuwecie, tylko obok i w dodatku wsuwającego ten dziwny żwirek. Okazało się, że mama pomyliła worki (czwarta nad ranem dużo tłumaczy) i wsypała suchą karmę dla kotów!

Na wsi jest ciekawie, w mieście takich atrakcji zwyczajnie nie ma.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 18.11.2018

Dzisiaj już 20. dzień mojego dyżuru przy Mamie - siostra zmieni mnie 3 grudnia.
Jest OK. Mama jest spokojna, bo nie jest sama. Czuje się jeszcze potrzebna, bo np. zupę może ugotować. Lubi zupy, ale kiedy była sama, to nie mogła się do ich przyrządzenia zmobilizować, a teraz czuje się w obowiązku.

Wczoraj Mama miała potworne bóle prawej dłoni. Nic nie mogła nią zrobić i wyglądało to na reumatoidalne zapalenie stawów. Maść i środki przeciwbólowe złagodziły ból, ale on niestety może powrócić.

Także wczoraj uruchomiłem ptasią stołówkę i dziesiątki, jeśli nie więcej, sikorek i wróbli już z niej korzysta. Zdążyłem w samą porę, bo dzisiaj nad ranem było -7 stC. Stołówka, to dwa wiszące karmniki ze słonecznikiem i jeden stojący, też ze słonecznikiem i z margaryną. Po powrocie z Warszawy (wtorek i środa) poszerzę menu o orzechy włoskie.

Ptasie lokale powiększyły się o dwie budki lęgowe. Teraz jest ich sześć, będą zagospodarowane na wiosnę, ale jeśli kto chętny, to może je meblować i kulturalnie spędzić w nich zimę.

Odwalam też, za kota (właśnie wcisnął mi się na kolana), mokrą robotę i mam niezłe osiągnięcia.

Pozdrawiam
Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 21.11.2018

Właśnie wróciliśmy z Warszawy, z poradni laryngologicznej. Pan docent z Banacha po obejrzeniu TK skrzywił się.
- Nie jest dobrze - powiedział i pokręcił głową. - Jeśli nie uda się tego zlikwidować lekami, to czeka pana powtórna operacja, ale wie pan ... Z powodu leków immunosupresyjnych to ostateczna ostateczność.

Z dalszej rozmowy wynikało, że to coś w zatoce (coś, bo dokładnie nie wiadomo, czy to grzybniak, czy coś innego) jest potencjalnym źródłem sepsy. Sepsą może się też zakończyć operacja. Że miał rację, to przekonałem się w styczniu po operacji przepukliny. Standardowe 3-4 dni pobytu przeciągnęły się do 15., bo do rany wdarła się infekcja.

Pan docent wymęczył mnie okrutnie próbując dostać się kamerką do obu zatok. Nie krzyczałem, ale łzy płynęły same. W końcu wstrzyknął do tej gorszej zatoki steryd, przepisał domową kurację sterydową i wyznaczył kontrolną wizytę za tydzień.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 21.11.2018

Aż się boję spytać  - a jak twoja neuralgia w te wietrzne, listopadowe dni?

Miejmy nadzieję, że na te zatoki lek sterydowy pomoże.
Głupio by było mieć sepsę od zatok.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 21.11.2018

(21.11.2018, 21:52:04)Dunolka napisał(a): Aż się boję spytać  - a jak twoja neuralgia w te wietrzne, listopadowe dni?

Miejmy nadzieję, że na te zatoki lek sterydowy pomoże.
Głupio by było mieć sepsę od zatok.

Jolu,
mieć sepsę od czegokolwiek byłoby głupio smutny .

A neuralgia wreszcie odpuściła i teraz chce się żyć!!!

Wydawało mi się, że nóż gamma, jak każdy inny nóż, załatwia sprawę od razu. Tak jednak nie było. 90 Gy zadziałało ostatecznie dopiero po 14 miesiącach od zabiegu - gdzieś w lutym, może w marcu. Później jeszcze przez pół roku faszerowałem się Neurotopem bojąc się powtórki z rozrywki, ale we wrześniu stopniowo go odstawiłem i mam święty spokój.

Neuralgia jeszcze daje o sobie znać i łapię się na tym, że pocieram twarz usiłując strącić łaskoczący włos, ale to tylko konwulsje nerwu, który piekielnie uprzykrzył mi 15-20 lat życia. Mam nadzieję, że choroba już nigdy nie powróci, bo powiedzieć, że doświadczać bólu od neuralgii nerwu trójdzielnego, to horror, to naprawdę mało powiedzieć!


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 27.11.2018

Jeszcze tylko sześć dni dyżuru na wsi i wracam na miesiąc do domu.

Za godzinę wyruszam do Warszawy z nadzieją, że jutro okaże się, iż sterydy zaczęły działać i widmo ryzykownej operacji zatok nieco się oddaliło. Trzymajcie kciuki, aby tak było.

A ptasia stołówka wydała resztkę łuskanego słonecznika. 5 kg w 2-3 tygodnie, jeszcze przed prawdziwą zimą, niesie groźbę realnej finansowej klapy. W stałym menu stołówki musi więc zostać margaryna!