RAK PROSTATY POMOC - Forum
Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Wersja do druku

+- RAK PROSTATY POMOC - Forum (https://rakprostatypomoc.pl)
+-- Dział: Metody wspomagania w leczeniu Raka Prostaty – Walka z bólem (https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=13)
+--- Dział: Choroby towarzyszące/współistniejące (https://rakprostatypomoc.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+--- Wątek: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. (/showthread.php?tid=72)



RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 04.09.2020

(03.09.2020, 22:05:19)Dunolka napisał(a):
(03.09.2020, 08:21:08)Edward napisał(a): Bez tej operacji, wg opinii lekarzy, pożegnałbym ten świat przed końcem 2016 roku. Cieszę się, że żyję, a czas mi dany staram się dobrze wykorzystać.
Hmm, pewnie dlatego czasem odnoszę wrażenie, że mamy do czynienia z  Duchem, bo taki jesteś idealny... mruganie, puszczanie oczka 

Wyjaśnij, co masz na myśli, bo nie kumam! Są przecież złe duchy - idealne w złu, które czynią. Czy o to chodzi?

Czy nie mógłbyś czasem trochę nagrzeszyć, autentyczności nabrać? wystawia język

Mógłbym! Zapraszam - nagrzeszmy razem! Autentyczność jest tego warta! mruganie, puszczanie oczka



RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 06.09.2020

Ech, Jolka, Jolka!
Czytam Twój wpis #2020 i czytam i utwierdzam się w przekonaniu, że spłyciłaś nim to, co zawarłem we wpisie #2019. Pisałem go w nastroju zadumy i refleksji nad kruchością ludzkiego życia, nad nieuchronnością przemijania, nad szczęściem, które się ma albo którego się nie ma i cieszyłem się z czterech dodatkowych lat życia, jakie mi dotąd podarowano. Nie wiem, czy byłem wtedy Duchem, ideałem, grzesznikiem czy wręcz przeciwnie. Byłem po prostu sobą.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 06.09.2020

(06.09.2020, 06:37:31)Edward napisał(a): Ech, Jolka, Jolka!
Czytam Twój wpis #2020 i czytam i utwierdzam się w przekonaniu, że spłyciłaś nim to, co zawarłem we wpisie #2019.

"Jolka, Jolka, pamiętasz ten dzień..". smutny
Ja pamiętam i delikatnie ci przypomnę, że 4 dni przed twoją operacją ja przeszłam swoją i mnie też podarowano
  - jak na razie - 4 lata życia, zatem doskonale cię rozumiem i bynajmniej nie spłycam.
Ponadto przed kilkoma miesiącami otrzymałam niezbyt delikatne przypomnienie, że to dar, i żeby docenić.
Moje docenianie polega na uśmiechu i "prześmiechu", na tyle mnie już znasz.
Może faktycznie jest tak,  że my oboje jesteśmy już Duchami, skoro funkcjonujemy tu na zasadzie darowanych lat?

W każdym razie - tu się zwracam do Przyjaciół  - "Duchów nie gaście!!!"


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 07.09.2020

Doceniam uśmiech i ‘prześmiech’, bo też je lubię i stosuję, ale nie odważyłbym się na nie w stosunku do wypowiedzi osoby, która cieszy się z życia - największego daru, jaki można otrzymać. Dla mnie, dla uśmiechu i ‘prześmiechu’, to temat tabu. Nie, nie stałem się nagle ponurakiem. W tej kwestii zawsze taki byłem.

Pozdrawiam przyjacielsko i zadowolenie, uśmiech  na nowy tydzień posyłam.
Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 07.09.2020

Tabu, powiadasz?
No wiesz, samo wejście na forum o chorobach układu moczowo-płciowego obcych mężczyzn,
aktywne uczestnictwo w tym forum, oznaczało dla mnie złamanie tylu tabu, że jedno mniej, jedno więcej...


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 07.09.2020

No to się Jolu znowu różnimy.

Nie uważam za złamanie jakiegokolwiek tabu, jeżeli kobieta aktywnie udziela się na typowo męskim forum i wypowiada się na temat prostaty, penisów, nietrzymania moczu, erekcji lub jej braku u zupełnie obcych jej mężczyzn.

Gdyby mężczyzna brał udział w, odpowiadającym tematycznie naszemu, forum kobiet i pisał merytorycznie o intymnych narządach obcych mu pań, to też nie widziałbym w tym nic złego/niestosownego/wymagającego cenzury. Nie widziałbym, bo nadrzędnym celem takich forów jest ratowanie życia, a tylko trochę mniej ważnym poprawa jego komfortu.

Niepotrzebnie miałaś obiekcje, o których napisałaś.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 08.09.2020

No nie, no bez przesady! Aż taką tabu-łamaczką to nie jestem!
I na tematy przez ciebie wymienione  - z wyjątkiem prostaty  - się nie wypowiadam.
Moja domena  to nowotwór, więc Gleason, wznowa, terapie różne, PSA etc.

Cytat: 
Doceniam uśmiech i ‘prześmiech’, bo też je lubię i stosuję, ale nie odważyłbym się na nie w stosunku do wypowiedzi osoby, która cieszy się z życia - największego daru, jaki można otrzymać. Dla mnie, dla uśmiechu i ‘prześmiechu’, to temat tabu

Doskonale wiesz, i ja doskonale wiem, i wszyscy to wiedzą, że to nie "cieszenie się z życia" jest tematem tabu.
Tematem tabu jest Śmierć.
Dla mnie  - mocnym tabu.
Próbuję temat obśmiać, ale słabo wychodzi.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 08.09.2020

Jolu, znowu różnice.

Nie 'cieszenie się z życia' jest dla mnie tematem tabu, ale ironizowanie z kogoś, kto życiem się cieszy. Tak odebrałem Twój wpis #2020. Można to robić i ja się nie obrażam, ale sam tego nigdy nie zrobię.

Co do śmierci, to nie jest ona dla mnie tematem tabu. Ta cholera przyjdzie, chociaż bardzo tego nie chcemy, a skoro tak, to dopóki można jej czarnym humorem przywalić, to dlaczego tego nie robić?

Mnie jest łatwiej niż, być może, każdemu z Was, ponieważ już dawno temu pożegnałem dwie bliskie mi osoby, z którymi cały czas mieszkałem.
Łatwiej może i z tego powodu, że to podłe indywiduum zdążyło mi już kilka razy zajrzeć w oczy, a lodowate ma ono spojrzenie.
Nie bez znaczenia jest też pewnie fakt, że we dwóch, z kuzynem, pod nadzorem milicji (przełom lat 70/80) i sanepidu ekshumowaliśmy 'systemem gospodarczym' jego siostrę, a moją kuzynkę.
Więc śmierć nie jest dla mnie tabu, ale znając wrażliwość wielu z Was, tego tematu nie poruszam.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 08.09.2020

(08.09.2020, 16:12:24)Edward napisał(a): Nie 'cieszenie się z życia' jest dla mnie tematem tabu, ale ironizowanie z kogoś, kto życiem się cieszy. Tak odebrałem Twój wpis #2020.
A to cię bardzo przepraszam. Nie taka była moja intencja.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 29.09.2020

Przy Banacha nadal nie wykonują badań prywatnych, dlatego z wartością PSA wyznaczoną w tym samym laboratorium muszę poczekać jeszcze dwa miesiące. Za kilka dni mam jednak wizytę u urologa i chcę zapytać go o dwie sprawy:

1. Dlaczego nieoznaczalne przez siedem lat (2012-2018) PSA obecnie fluktuuje?
2. Dlaczego w dzień mogę nie iść do toalety przez 4-6 godzin, a w nocy muszę co 1-2 godziny?

W związku z pierwszym pytaniem zbadałem PSA w DIAGNOSTYCE. Wynik odczytałem przed chwilą - 0,008!
Nie uzupełniam sygnaturki, bo to inne laboratorium.

Przypadkowo (TK stomatologiczny) okazało się, że mam zawaloną 'po dach' jedną z zatok szczękowych. Przy immunoupresji to ryzyko infekcji prowadzącej do sepsy. W Warszawie potraktowali to poważnie, zlecili na cito TK zatok i wyznaczyli wizytę na 15 października. Szykuje się kolejna interwencja chirurgiczna, ale w mniej sprzyjających warunkach niż poprzednie (immunosupresja i koronawirus).

Pozdrawiam


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 30.09.2020

(29.09.2020, 21:26:27)Edward napisał(a): 1. Dlaczego nieoznaczalne przez siedem lat (2012-2018) PSA obecnie fluktuuje?

Wiesz, co ci odpowie?
Po pierwsze  - nikt tego nie wie.
Po drugie  - że ponoć istnieją  "pozaprostatowe" źródła wydzielania PSA.
Po trzecie  - żebyś sobie  (i lekarzom) takim minimalnym PSA, w dodatku fluktuującym,  głowy nie zawracał.

Cytat: Dlaczego w dzień mogę nie iść do toalety przez 4-6 godzin, a w nocy muszę co 1-2 godziny?     

Pewnie dlatego, że w nocy jesteś rozluźniony, więc bardziej wrażliwy na bodźce z nadwrażliwego pęcherza.
Pan doktor da leki na ten "nadwrażliwy pęcherz", bardzo drogie, które pomogą, albo nie. Częściej nie.
Ale trzeba spróbować.

Przed wizytą dobrze byłoby wykluczyć infekcję dróg moczowych.

Cytat:Szykuje się kolejna interwencja chirurgiczna


Bardzo współczuję.
Jedyną pociechą jest  fakt, że w epoce koronawirusa będziesz pacjentem specjalnej troski, w pozytywnym sensie.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 30.09.2020

Infekcji nie mam. To ciągnie się od lat, w tym czasie miałem ponad 20 kuracji różnymi antybiotykami, a na mój problem nie miały one żadnego wpływu. Moja pani kardiolog powiedziała, że starsi ludzie często tak mają i tego się trzymam. Skoro inni mają, to dlaczego ja mam nie mieć mruganie, puszczanie oczka 

Myślisz, że będę pacjentem specjalnej troski? Osobiście w to wątpię. Bardziej prawdopodobne jest, że w razie konieczności operowania specjaliści od ostatniej drogi dostaną cynk, że robota się im szykuje mruganie, puszczanie oczka


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 30.09.2020

A miałeś kiedyś zlecone leki na nadwrażliwy pęcherz?

Co do "ostatniej drogi", to zadam zasadnicze pytanie  - powieść skończona?
Jeśli nie, to bez żadnych uników proszę.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 30.09.2020

Nie, takich leków nie miałem.

Powieść rozpisana jest co do rozdziału, a ich pisanie zaawansowane w 90%. Jeśli samodyscyplina mnie nie opuści, to do końca roku powinienem ją mieć gotową. Oczywiście mówię o wersji, którą odważę się przedstawić domownikom do krytycznej oceny.

A wiesz, że w kontekście ostatniej drogi też myślę o powieści? Tak dużo czasu już jej poświęciłem, od tylu osób uzyskałem ciekawe informacje, że nie byłoby w porządku z mojej strony kupowanie biletu na podróż w jedną stronę przed sfinalizowaniem wydania IV tomu. Niestety potrzebuję na to jeszcze co najmniej roku, a 'one way ticket' wciskają człowiekowi bez pytania o zgodę.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 01.10.2020

Dzisiaj prawie dwa tysiące zdiagnozowanych zakażeń! Właśnie zrezygnowałem z zabiegów rehabilitacyjnych (miały się zacząć za trzy tygodnie), które powinny usprawnić mój kręgosłup.

Kilka tygodni temu prowadziłem na fb polemikę z dobrą znajomą, która chwaliła się, że w jakimś sklepie obsłużono ją, chociaż nie miała maseczki. Chyba się obraziła, bo przytoczyłem jej fragment wypowiedzi profesora Simona, w którym takich ludzi nazywa on niebezpiecznymi idiotami.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 01.10.2020

Czytam komunikat o nowej interpretacji zgonów z powodu koronawirusa. Podają, że np. dzisiaj zmarło 30 osób z Covidem, w tym jedna z jego powodu, a 29 z powodu chorób współistniejących.

Przeglądam listę codziennie zażywanych leków. Ma ona 15 pozycji, z których jedynie Rutinoscorbin spokojnie mógłby zniknąć. Jest na niej pięć leków immunosupresyjnych i ochraniającej wątrobę, pięć dotyczących serducha i nadciśnienia oraz cztery serwisujące na bieżąco chroniczne zapalenie zatok.

Widzę w TV obrazki nieprzytomnych osób pod respiratorami i w kontekście możliwego złapania koronawirusa takie refleksje mnie nachodzą. Jeśli cud się nie zdarzy i przebieg choroby nie będzie łagodny, to właściwie mam pozamiatane. No bo jak podać doustnie nieprzytomnemu facetowi leki niezbędne do życia? Bo jeśli się ich nie poda, to:

1. Mój układ immunologiczny zrobi głęboki wydech i z ochotą zabierze się za odrzucenie przeszczepionej wątroby, którą do końca życia będzie traktował, jako intruza, a nie jako organ niezbędny do jego trwania. Jest wprawdzie nadzieja, że wiedząc o koronawirusie podejmie z nim walkę, ale chociaż szanse na zwycięstwo ma małe, to gdyby mu się udało, powróci do watroby.

2. Hulaj duszo, leków nie ma powiedzą chórem serducho i nadciśnienie i z pewnością nabroją

3. Nie udrażniane na bieżąco zatoki i nie rozrzedzana wydzielina spływająca do gardła, suszona na bieżąco powietrzem pompowanym przez respirator, pozatyka wszystkie możliwe otwory (przerabiałem to po LRP dusząc się, chociaż byłem przytomny), a konsekwencje mogą być niefajne.

A co napiszą w mojej karcie zgonu? Na pewno, że pacjent zmarł z powodu chorób współistniejacych.

Bronię się więc, jak mogę. Często myję i dezynfekuję ręce, noszę maseczkę od wyjścia z domu do powrotu, staram się unikać ludzi. Czasem jednak muszę skorzystać z tramwaju, pójść do sklepu czy przychodni, a wtedy krew mnie zalewa, gdy widzę 'niebezpiecznych idiotów' (cytat z wypowiedzi prof. Simona) bez maseczek, z maską pod brodą albo jedynie symbolicznie zakrywającą usta.

Edward


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 01.10.2020

Gdzieś czytałam, że jakaś pacjentka po przeszczepie została wyleczona z koronawirusa, zatem medycyna
pewnie zna sposoby podania pacjentowi pod respiratorem koniecznych leków.

Siostra męża leżała pod respiratorem kilka lat, a leków brała sporo, zwykle prosto do żołądka.

Do listy chorób współistniejących nie dokładaj sobie depresji i nerwicy lękowej, bo okażą się gorsze, niż koronawirus.
A co nam wpiszą w akcie zgonu, to powinno być nam doskonale obojętne.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 02.10.2020

Niczego sobie nie dokładam, zwłaszcza depresji i nerwicy lękowej, a jedynie na chłodno analizuję sytuację osób z chorobami współistniejącymi i przekaz medialny serwowany przez Ministerstwo Zdrowia.

Z powodu Covid zmarło 30 osób - to brzmi kiepsko.
Znacznie lepiej wygląda taki przekaz:
Z powodu Covid zmarła 1 osoba, a 29 z powodu chorób współistniejących.

Jak zareaguje na to przeciętny słuchacz/widz R/TV? Dojdzie do wniosku, że rację mają sceptycy, negujący istnienie koronawirusa i/lub demonizowanie jego destrukcyjnej mocy. Bo jeśli w Polsce każdego dnia umiera 1000-1100 osób, to ta jedna osoba jest nic nieznaczącym, też jednym, promilem. W konsekwencji nie założy maseczki i, jeśli jest bezobjawową osobą zakażoną, zabawi się ze społeczeństwem w grę "podaj dalej".

Zgoda, że właścicielowi karty zgonu wisi, co jest w niej napisane, ale żyjącym już nie.


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Edward - 02.10.2020

2292!!!

Byliśmy dzisiaj na Cmentarzu Osobowickim - największym komunalnym cmentarzu w mieście. 20-25 pogrzebów dziennie, to tutaj norma i na jeden z nich trafiliśmy.

Wszystkie 'funkcyjne' osoby (ministrant, ksiądz, organista) bez maseczek. Prawda - dwaj ostatni śpiewali i maseczki by im przeszkadzały. Z około czterdziestu żałobników, idących zwartą grupą, maseczki miało najwyżej dziesięciu.

Sami sobie gotujemy ten los!


RE: Wątek Edwarda - przeszczep wątroby. - Dunolka - 02.10.2020

Odnośnie tej ostatniej sytuacji:
na cmentarzu, czyli w przestrzeni otwartej, noszenie maseczek nie jest ani obowiązkowe, ani nie ma większego sensu. Przy tym większość żałobników to bliska rodzina i sąsiedzi, którzy widują się z sobą na co dzień, zatem tym bardziej maseczki nie mają sensu.
A przyjezdni pewnie maseczki mieli.

Dlaczego niektórzy negują istnienie pandemii, dlaczego nie widzą zagrożenia?
Z kilku względów.
Po pierwsze, zawsze znajdą się tacy, którzy zakwestionują kulistość Ziemi, znaczenie szczepień ochronnych,
i dla których nowoczesna medycyna to spisek BigFarmy, bo wszak najskuteczniejszym lekiem na wszystko jest lewoskrętna witamina C.
Nic na to nie poradzisz, od tego jest państwo, by sobie z takimi radzić. I państwa jakoś sobie radzą, lepiej lub gorzej.
Bo podobne poglądy bynajmniej nie są polską specyfiką.

Po drugie,  ludzie oczekują dowodów, że  noszenie maseczek naprawdę chroni przed zakażeniem, bo opinie specjalistów są sprzeczne.
Oczekują też jasnych rozwiązań prawnych, konkretnych przepisów i ich egzekwowania.
Na razie kasjerka, która odmówiła obsługi klientki bez maseczki, przegrała sprawę w sądzie, bo prawo nie nakłada na klientów takiego obowiązku.

Po trzecie ludzie młodzi już wiedzą, że prawdopodobieństwo śmiertelnego zakażenia koronawirusem jest minimalne, mniejsze, niż prawdopodobieństwo wypadku komunikacyjnego. Wypadki na drodze się zdarzają, a przecież codziennie siadamy za kierownicą. Ludzie nie zamierzają rezygnować z normalnego życia, prowadzeniu biznesu, wyjazdów na wakacje, posyłania dzieci do szkoły, bo jeden staruszek na tysiące może się zakazić i umrzeć.

Jeśli się starszy człowiek  boi, niech sam zadba o siebie.
Niech siedzi w domu, nosi maseczki, zakupy niech robi przez internet,  unika kontaktów społecznych,  przestrzega reżimu sanitarnego.
Może pomoże.