RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Kilka pytań
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witajcie
Kilka dni temu dowiedziałam się, że tata lat 73 ma raka prostaty. Tata od dawna kontroluje prostatę u urologa. Jak to zwykle bywa problemy z mikcją zmusiły go do regularnego badania się. Urolog niemal na każdej wizycie badał tatę za pomocą usg i per rectum. Ostatnio wynik PSA podskoczył mu do 5 z kawałkiem. Oprócz tego problemy z oddawaniem moczu nie ustępowały no i podczas badania lekarz wyczuł pod palcami coś co go zaniepokoiło. To wszystko sprawiło, że tata został skierowany na biopsję. Wyszedł nowotwór w skali gleasona 3+3.  Jak tylko z bratem dowiedzieliśmy się o jej wynikach umówiliśmy tomografię (klatki piersiowej, brzucha i miednicy) oraz na scyntygrafię. W takiej kolejności. Nie mamy jeszcze oficjalnego opisu tomografu ale brat rozmawiając z radiologiem usłyszał, że wszystko jest ok. Radiologa zaniepokoiło co prawda coś w miednicy, ale na scyntygrafii wyszło że to „tylko” zwyrodnienie. Na scyntygrafii która miała miejsce następnego dnia po tomografie wyszło że oprócz wspomnianych zmian zwyrodnieniowych w miednicy i w kolanach  wyszło coś w żebrach. W opisie scyntygrafii zostało zalecone badanie tej zmiany tomografem. Na tomografie który robiliśmy dzień wcześniej nic nie wyszło więc wysnuliśmy wniosek że to co kazano zweryfikować to pewnie pozostałości po jakimś wypadku. Tata nie miał co prawda oficjalnie złamanego żebra ale raz dachował, innym razem wywalił się zimą na plecy, w młodości wjechał motorem w rów więc to może to wyszło- po cichu na to liczymy.
 Piszę o tych badaniach dość obszernie ale to dlatego że się wkurzam i trochę denerwuje. W obu przypadkach (TK i Scyntygrafii) wyniki miały być szybko i miały rozwiać nasze wątpliwości dotyczące tego czy są przerzuty czy nie. Na dzień dzisiejszy wiemy niby więcej niż jeszcze tydzień temu, ale nadal nasze wątpliwości nie są rozwiane i nadal nie mam wszystkich opisów badań z którymi mogłabym się udać do lekarza. Fajne jest na pewno to że zarówno osoby opisujące w w badania jak i urolog bardzo poważnie i skrupulatnie podchodzą do sprawy i się ze sobą konsultują w celu postawienia trafnej diagnozy.
Liczę na to że nie będzie przerzutów i już zastanawiam się co będzie się działo po. Do jakiego lekarza się udać? Tata mieszka na podkarpaciu ale wiadomo jeśli chodzi o zdrowie jego i życie wyruszymy gdziekolwiek w Polsce. Jak będzie wyglądać leczenie? Czy jeśli nie ma przerzutów, będzie operacja a jeśli przerzuty będą tata nie będzie mógł się jej poddać? Czy jeśli operacja to laparoskopowa czy da Vinci? Czy może klasyczna? Tata ma cukrzyce i jest człowiekiem już starszym więc pewnie lepsze byłoby cos co jest mniej krwawe. Zastanawiam się czy jeśli zostanie wykonana operacja to tata będzie musiał przyjmować chemie? Właściwie jak to jest z tą chemią? Podaje się ją przy przerzutach ? Czy jak? Dużo pytań, Internet pęka w szwach od „wiedzy” a ja z dwóją małych dzieci nie mam czasu na przeszukiwanie jego odmętów więc liczę na to, że tu uzyskam odpowiedzi na najbardziej nurtujące mnie pytania.
Z góry dziękuje za pomoc i wszelkie podpowiedzi.
Alicjo,

zanim na Twoje pytania odpowiedzą nasi forumowi specjaliści, czyli Dunolka i Armands, chciałbym Cię uspokoić stwierdzeniem, że przy Gleasonie 3+3 prawdopodobieństwo przerzutów jest znikome.
Więc spokojnie podchodź do sprawy. Ten rak rozwija się bardzo powoli i daje czas na podejmowanie decyzji.
Alicjo witaj na forum.
Jak wcześniej napisał Edward, wynik taty nie jest dramatycznie poważny. Nie mam do wglądu wszystkich danych, ale można przyjąć, że wdrożone leczenie (o tym za chwilę) może powstrzymać rozwój raka, czy nawet go wyeliminować.
Zawsze pierwszą opcją po rozpoznaniu raka prostaty i skierowanie się do odpowiedniego ośrodka. Raczej preferujemy duże centra onkologiczne... w przypadku taty, to chyba Rzeszów, czy też Brzozów... może też Kraków wchodzić w rachubę.
Gdyby scyntygrafia i badania obrazowe (TK, MRI) wyeliminowały ewentualne przekroczenie torebki gruczołu, przerzuty do węzłów itp. to jak najbardziej prostatektomia radykalna wchodzi w rachubę. Teraz tylko pytanie, co jest lepsze dla mężczyzny w wieku 71 lat obarczonego problemem cukrzycy (czy też kardiologicznym)?
Operacja klasyczna, laparoskopowa, z pomocą robota, to w każdym przypadku poważny zabieg. Może pierwszym wyborem powinna być radioterapia?
Radioterapia w raku ograniczonym do gruczołu, bez cech inwazji poza prostatę, bez oznak przerzutu jest także planowym, skutecznym leczeniem radykalnym.
Skutki w założeniu są podobne (ubicie gada) ale ewentualne problemy po leczeniu częściowo inne. Nie ma osłabienia spowodowanego poważnym zabiegiem chirurgicznym. W trakcie RT można prawie normalnie funkcjonować, jedynie odczuwać zmęczenie, problemy jelitowe, ale niekoniecznie.
Możliwe, że radioterapia będzie połączona z leczeniem hormonalnym... ale o tym zadecyduje lekarz prowadzący.
Podstawową informację o leczeniu możesz uzyskać na stronie http://onkologia.org.pl/rak-gruczolu-krokowego/
To nie jest zbyt rozbudowany i trudny dla pacjenta (bliskiego) artykuł, a dość szczegółowo przedstawia możliwości leczenia z myślą o wyleczeniu, ale i o możliwościach zatrzymania choroby po jej inwazji poza gruczoł krokowy. Taka wiedza jest minimalną potrzebną do poznania choroby i łatwiejszego odbioru informacji z którymi tata (jego bliscy) się spotkają w najbliższym czasie.

Pozdrawiam
Armands
Witaj Alicja!
Mam dokładny wynik biopsji twego taty, i, jak ci napisałam  - nie wygląda to źle.
To znaczy - nie jest źle, w aspekcie opcji dalszego leczenia i w porównaniu do wyników większości pacjentów.
PSA też umiarkowane  - pod warunkiem, że tata nie brał na przerost prostaty leków sztucznie obniżających PSA,
np. Proscar.
Wyniki badań obrazowych - tomograf i scyntygrafia  - raczej nie świadczą o przerzutach.
Inaczej mówiąc  - tata jak najbardziej nadaje się do leczenia radykalnego, więc jest bardzo duża szansa na radykalne
pozbycie się nowotworu.

Ale  - jak my często na forum podkreślamy  - poruszamy się w krainie rachunku prawdopodobieństwa.
Rak to istota złośliwa, zawsze może być gorzej, niż ze wstępnych badań wynika, ale może być też lepiej.
Masz małe dzieci i na przykład  wiesz, że w przedszkolu zdarzają się wypadki, ale je do przedszkola zapisujesz,
bo wiesz, że to sytuacje wyjątkowe. W domu zresztą wypadki zdarzają się częściej.
Naszym życiowym zadaniem jest zminimalizować prawdopodobieństwo negatywnych zdarzeń.

Zatem w przypadku taty oznacza to jak najszybsze zgłoszenie taty do dobrego ośrodka urologiczno-onkologicznego.

Domyślam się, że wszystkie te badania robiliście prywatnie, bo tak szybko.
Macie prawo do karty DILO, czyli  "ścieżki szybkiej diagnozy i terapii".
Wtedy wszystko odbywa się na Fundusz, wprawdzie nie w ciągu kilku dni, ale kilku tygodni.
W przypadku raka prostaty takie "opóźnienie " nie ma żadnego znaczenia.

Kartę DILO wystawić może państwowy urolog lub lekarz rodzinny  - od ręki, albo na drugi dzień.
Wtedy wybieracie ośrodek, w którym tata będzie leczony.
Zdaniem urologów, w naszym kraju - w kwestii raka prostaty - liczą się następujące ośrodki:
Bydgoszcz, Warszawa, Kielce i Gliwice.
Gliwice  - jeśli w grę wchodzi radioterapia. Mają najlepszy sprzęt, najbardziej doświadczoną kadrę.

Oczywiście, jeśli w grę wchodzą niezbyt skomplikowane przypadki ( a na taki przypadek wygląda wasz tata),
można się leczyć w bliższych szpitalach, ale z dobrą opinią wśród pacjentów.
Na Podkarpaciu dobrą opinię ma Brzozów.

Osobiście polecam udanie się do Kielc, do prof. Chłosty.
Niech on doradzi tacie, jak się leczyć.
(Jeśli radioterapia  - to tylko w Gliwicach; macie blisko).

Pacjenci i onkolodzy zwykle są zdania, że zaraczoną prostatę najlepiej usunąć.
Oprócz nowotworu pacjent przy okazji pozbywa się problemów z przerostem, ze stanami zapalnymi, etc.
Ze względu na cukrzycę, lepsza byłaby operacja laparoskopowa.

Przypuszczalnie przed operacją lub radioterapią tata dostanie skierowanie na rezonans miednicy.
To badanie najlepiej obrazuje stan tkanek miękkich miednicy, np. pokaże stan okolicznych węzłów chłonnych,'wypowie się na temat stanu kości miednicy.
Jest to badanie bez radiofarmaceutyku, czyli absolutnie bezpieczne (Jeśli nerki zdrowe).

Alicja  - jeszcze dodam swoją prywatną opinię na temat szukania przerzutów na etapie wstępnej diagnozy.
Mówiąc brutalnie  - to szukanie kiedyś miało  na celu wyeliminowanie pacjenta z leczenia radykalnego.
Teraz to się trochę zmienia, ale nie w każdym ośrodku.
Opcja "dajemy hormony i spokój na kilka lat"  ma tę wadę, że hormony wcześniej czy później przestają działać, a najwcześniej do hormonooporności dochodzi w nieusuniętej prostacie.
(My, laicy, tłumaczymy sobie, że tam rak był "najstarszy", w rzeczywistości jest to bardziej skomplikowane).

Jaki jest ogólny stan taty, oprócz tej cukrzycy?
Dziękuję za odpowiedzi. Wychodzi że tata ma jednak pecha bo wg lekarzy to co w żebrach siedzi to delikatna zmianę do obserwacji a i w węźle chłonnym gdzieś w okolicach prostaty jest przerzut ale lekarz który to oglądał s który rozmawiał z bratem stwierdził że jak najbardziej prostata do usunięcia łącznie z tym właśnie zajętym węzłem chłonnym. Jeśli chodzi. O ten lek obniżający sztucznie poziom PSA to nie mam wiedzy na temat tego czy tata go łykał. Tata oprócz cukrzycy ( która nie jest jakaś zaawansowana) łyka chyba jakieś leki na serce) ciśnienie ( pisze chyba bo ja teraz mieszkam w Częstochowie i moja dwojeczka dzieciaków i mąż tak absorbują moją uwagę że mi umykają pewne nawet tak istotne rzeczy, nie mniej gdyby te jego problemy były bardzo poważne na pewno bym pamiętała). Ogólnie tata jak na 73 latka dobrze się trzyma. Prowadzi bardzo higieniczny tryb życia. Nie chodzi dość później niż o 22. Nie pije alkoholu, nigdy nie palił papierosów, kontroluje ciśnienie i pilnuje wizyt u specjalistów. Ogólnie to zdrscyplinowany gość który dba o zdrowie.
Dzięki wszystkim za odpowiedzi, szczególnie cenne informacje dla mnie na tym etapie to informacje o tym gdzie warto się leczyć. Brzozów- tu jestem bardzo zdziwiona. Mojej mamie to miejsce bardzo źle się kojarzy. Gdzieś w jej świadomości istnieje jako szpital z którego się nie wraca a tu proszę.
Jeśli chodzi o kartę DILO to nie wiem dlaczego mój tata mimo że mu mówiłam że warto ją mieć jakiś po macoszemu do niej podchodzi. Ostatnio stwierdził że przecież jest już zdiagnozowany. Tłumaczyłam mu że tu o cały proces leczenia chodzi nie tylko o samą diagnozę. Liczę na to, że po przeczytaniu Waszych odpowiedzi w końcu się skusi i ją sobie wyrobić.
Trzymajcie kciuki żeby wszystko było ok. Już to pisałam Sebastianowi który polecił mi Wasze forum, ale powtórzę raz jeszcze tata to super gość i ja jako jego córka jestem zdania że zasługuje na to by żyć w zdrowiu jeszcze wiele lat ?
♥️♥️♥️♥️
Wam wszystkim i Waszym bliskim również życzę zdrówka i raz jeszcze dziękuję ?
Ps wyniki tu pewnie wrzucę w wolnej chwili gdy brat mi je w końcu na email prześle?
To dobrze, że tata jest w niezłej kondycji. Szansa na operację wzrasta.
Bo wiesz, jest taka zasada, że na operację kieruje się pacjenta, który  ma przed sobą minimum 10 lat życia.
Inaczej mówiąc  - trzeba mieć zdrowie, żeby się leczyć.
Skoro okoliczny węzeł  chłonny  jest podejrzany,, w grę wchodzi operacja z poszerzoną limfadenektomią.

Karta DILO nic pacjenta nie kosztuje  - jedna wizyta u rodzinnego  - a zobowiązuje placówkę medyczną 
do leczenia w określonym przepisami terminie, bez czekania w kolejce, i bez niczyjej łaski.
Nazwa tej karty to wszak "szybka diagnoza i LECZENIE".

Co do Brzozowa  - tak właśnie jest, ludzie zaczynają polecać sobie ten ośrodek.
Ale jeśli macie możliwość, Kielce byłyby lepszym wyborem. Nawiasem mówiąc, dr Chłosta przyjmuje również
w Krakowie.