07.11.2021, 23:28:35
Witajcie
Kilka dni temu dowiedziałam się, że tata lat 73 ma raka prostaty. Tata od dawna kontroluje prostatę u urologa. Jak to zwykle bywa problemy z mikcją zmusiły go do regularnego badania się. Urolog niemal na każdej wizycie badał tatę za pomocą usg i per rectum. Ostatnio wynik PSA podskoczył mu do 5 z kawałkiem. Oprócz tego problemy z oddawaniem moczu nie ustępowały no i podczas badania lekarz wyczuł pod palcami coś co go zaniepokoiło. To wszystko sprawiło, że tata został skierowany na biopsję. Wyszedł nowotwór w skali gleasona 3+3. Jak tylko z bratem dowiedzieliśmy się o jej wynikach umówiliśmy tomografię (klatki piersiowej, brzucha i miednicy) oraz na scyntygrafię. W takiej kolejności. Nie mamy jeszcze oficjalnego opisu tomografu ale brat rozmawiając z radiologiem usłyszał, że wszystko jest ok. Radiologa zaniepokoiło co prawda coś w miednicy, ale na scyntygrafii wyszło że to „tylko” zwyrodnienie. Na scyntygrafii która miała miejsce następnego dnia po tomografie wyszło że oprócz wspomnianych zmian zwyrodnieniowych w miednicy i w kolanach wyszło coś w żebrach. W opisie scyntygrafii zostało zalecone badanie tej zmiany tomografem. Na tomografie który robiliśmy dzień wcześniej nic nie wyszło więc wysnuliśmy wniosek że to co kazano zweryfikować to pewnie pozostałości po jakimś wypadku. Tata nie miał co prawda oficjalnie złamanego żebra ale raz dachował, innym razem wywalił się zimą na plecy, w młodości wjechał motorem w rów więc to może to wyszło- po cichu na to liczymy.
Piszę o tych badaniach dość obszernie ale to dlatego że się wkurzam i trochę denerwuje. W obu przypadkach (TK i Scyntygrafii) wyniki miały być szybko i miały rozwiać nasze wątpliwości dotyczące tego czy są przerzuty czy nie. Na dzień dzisiejszy wiemy niby więcej niż jeszcze tydzień temu, ale nadal nasze wątpliwości nie są rozwiane i nadal nie mam wszystkich opisów badań z którymi mogłabym się udać do lekarza. Fajne jest na pewno to że zarówno osoby opisujące w w badania jak i urolog bardzo poważnie i skrupulatnie podchodzą do sprawy i się ze sobą konsultują w celu postawienia trafnej diagnozy.
Liczę na to że nie będzie przerzutów i już zastanawiam się co będzie się działo po. Do jakiego lekarza się udać? Tata mieszka na podkarpaciu ale wiadomo jeśli chodzi o zdrowie jego i życie wyruszymy gdziekolwiek w Polsce. Jak będzie wyglądać leczenie? Czy jeśli nie ma przerzutów, będzie operacja a jeśli przerzuty będą tata nie będzie mógł się jej poddać? Czy jeśli operacja to laparoskopowa czy da Vinci? Czy może klasyczna? Tata ma cukrzyce i jest człowiekiem już starszym więc pewnie lepsze byłoby cos co jest mniej krwawe. Zastanawiam się czy jeśli zostanie wykonana operacja to tata będzie musiał przyjmować chemie? Właściwie jak to jest z tą chemią? Podaje się ją przy przerzutach ? Czy jak? Dużo pytań, Internet pęka w szwach od „wiedzy” a ja z dwóją małych dzieci nie mam czasu na przeszukiwanie jego odmętów więc liczę na to, że tu uzyskam odpowiedzi na najbardziej nurtujące mnie pytania.
Z góry dziękuje za pomoc i wszelkie podpowiedzi.
Kilka dni temu dowiedziałam się, że tata lat 73 ma raka prostaty. Tata od dawna kontroluje prostatę u urologa. Jak to zwykle bywa problemy z mikcją zmusiły go do regularnego badania się. Urolog niemal na każdej wizycie badał tatę za pomocą usg i per rectum. Ostatnio wynik PSA podskoczył mu do 5 z kawałkiem. Oprócz tego problemy z oddawaniem moczu nie ustępowały no i podczas badania lekarz wyczuł pod palcami coś co go zaniepokoiło. To wszystko sprawiło, że tata został skierowany na biopsję. Wyszedł nowotwór w skali gleasona 3+3. Jak tylko z bratem dowiedzieliśmy się o jej wynikach umówiliśmy tomografię (klatki piersiowej, brzucha i miednicy) oraz na scyntygrafię. W takiej kolejności. Nie mamy jeszcze oficjalnego opisu tomografu ale brat rozmawiając z radiologiem usłyszał, że wszystko jest ok. Radiologa zaniepokoiło co prawda coś w miednicy, ale na scyntygrafii wyszło że to „tylko” zwyrodnienie. Na scyntygrafii która miała miejsce następnego dnia po tomografie wyszło że oprócz wspomnianych zmian zwyrodnieniowych w miednicy i w kolanach wyszło coś w żebrach. W opisie scyntygrafii zostało zalecone badanie tej zmiany tomografem. Na tomografie który robiliśmy dzień wcześniej nic nie wyszło więc wysnuliśmy wniosek że to co kazano zweryfikować to pewnie pozostałości po jakimś wypadku. Tata nie miał co prawda oficjalnie złamanego żebra ale raz dachował, innym razem wywalił się zimą na plecy, w młodości wjechał motorem w rów więc to może to wyszło- po cichu na to liczymy.
Piszę o tych badaniach dość obszernie ale to dlatego że się wkurzam i trochę denerwuje. W obu przypadkach (TK i Scyntygrafii) wyniki miały być szybko i miały rozwiać nasze wątpliwości dotyczące tego czy są przerzuty czy nie. Na dzień dzisiejszy wiemy niby więcej niż jeszcze tydzień temu, ale nadal nasze wątpliwości nie są rozwiane i nadal nie mam wszystkich opisów badań z którymi mogłabym się udać do lekarza. Fajne jest na pewno to że zarówno osoby opisujące w w badania jak i urolog bardzo poważnie i skrupulatnie podchodzą do sprawy i się ze sobą konsultują w celu postawienia trafnej diagnozy.
Liczę na to że nie będzie przerzutów i już zastanawiam się co będzie się działo po. Do jakiego lekarza się udać? Tata mieszka na podkarpaciu ale wiadomo jeśli chodzi o zdrowie jego i życie wyruszymy gdziekolwiek w Polsce. Jak będzie wyglądać leczenie? Czy jeśli nie ma przerzutów, będzie operacja a jeśli przerzuty będą tata nie będzie mógł się jej poddać? Czy jeśli operacja to laparoskopowa czy da Vinci? Czy może klasyczna? Tata ma cukrzyce i jest człowiekiem już starszym więc pewnie lepsze byłoby cos co jest mniej krwawe. Zastanawiam się czy jeśli zostanie wykonana operacja to tata będzie musiał przyjmować chemie? Właściwie jak to jest z tą chemią? Podaje się ją przy przerzutach ? Czy jak? Dużo pytań, Internet pęka w szwach od „wiedzy” a ja z dwóją małych dzieci nie mam czasu na przeszukiwanie jego odmętów więc liczę na to, że tu uzyskam odpowiedzi na najbardziej nurtujące mnie pytania.
Z góry dziękuje za pomoc i wszelkie podpowiedzi.