09.12.2016, 20:43:27
Pierwszy pacjent z nowotworem prostaty, w dodatku zaawansowanym, został wyleczony uderzeniową dawką testosteronu. Ryzykowną, ale jak się okazało – skuteczną terapię, zastosowali onkolodzy z Baltimore w USA.
Wszyscy uczestnicy eksperymentu cierpieli na zaawansowaną postać raka prostaty odpornego na leczenie dwoma lekami hormonalnymi nowej generacji: octanem abirateroneu enzalutamidem. W badaniu wykorzystano terapię dwubiegunową androgenową, polegającą na manipulowaniu poziomem testosteronu w organizmie, na zmianę podnosząc go i obniżając. To rewolucyjne podejście do terapii, gdyż testosteron na ogół uważa się za paliwo dla raka prostaty. Od kilku dekad mężczyźni z zaawansowanym nowotworem prostaty poddawani są leczeniu polegającemu na odcięciu dopływu testosteronu, bądź blokowaniu wpływu tego hormonu na komórki raka gruczołu krokowego. Dlatego w przypadku pacjenta cierpiącego na raka prostaty zwiększanie poziomu testosteronu na ogół porównuje się do dolewania benzyny do ognia. Eksperymenty laboratoryjne wskazywały jednak, że zaatakowanie nowotworu wysokim poziomem hormonu może powstrzymać rozwój, a nawet zniszczyć komórki
http://www.medonet.pl/zdrowie,leczenie-r...9fff3d3b92
ps
Osobiście mam mieszane odczucia ale idea rewolucyjna.
Z rewolucjami różnie bywa nie zawsze się sprawdzają ale są inspiracją bo
wiadomo, że rak prostaty nie jest bezpośrednio zależny od testosteronu a od Dihydroxytestosteronu - czyli związku, w który przekształca się testosteron.
Jędrek
Wszyscy uczestnicy eksperymentu cierpieli na zaawansowaną postać raka prostaty odpornego na leczenie dwoma lekami hormonalnymi nowej generacji: octanem abirateroneu enzalutamidem. W badaniu wykorzystano terapię dwubiegunową androgenową, polegającą na manipulowaniu poziomem testosteronu w organizmie, na zmianę podnosząc go i obniżając. To rewolucyjne podejście do terapii, gdyż testosteron na ogół uważa się za paliwo dla raka prostaty. Od kilku dekad mężczyźni z zaawansowanym nowotworem prostaty poddawani są leczeniu polegającemu na odcięciu dopływu testosteronu, bądź blokowaniu wpływu tego hormonu na komórki raka gruczołu krokowego. Dlatego w przypadku pacjenta cierpiącego na raka prostaty zwiększanie poziomu testosteronu na ogół porównuje się do dolewania benzyny do ognia. Eksperymenty laboratoryjne wskazywały jednak, że zaatakowanie nowotworu wysokim poziomem hormonu może powstrzymać rozwój, a nawet zniszczyć komórki
http://www.medonet.pl/zdrowie,leczenie-r...9fff3d3b92
ps
Osobiście mam mieszane odczucia ale idea rewolucyjna.
Z rewolucjami różnie bywa nie zawsze się sprawdzają ale są inspiracją bo
wiadomo, że rak prostaty nie jest bezpośrednio zależny od testosteronu a od Dihydroxytestosteronu - czyli związku, w który przekształca się testosteron.
Jędrek