RAK PROSTATY POMOC - Forum

Pełna wersja: Leczenie nowotworu testosteronem
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Pierwszy pacjent z nowotworem prostaty, w dodatku zaawansowanym, został wyleczony uderzeniową dawką testosteronu. Ryzykowną, ale jak się okazało – skuteczną terapię, zastosowali onkolodzy z Baltimore w USA.

Wszyscy uczestnicy eksperymentu cierpieli na zaawansowaną postać raka prostaty odpornego na leczenie dwoma lekami hormonalnymi nowej generacji: octanem abirateroneu enzalutamidem. W badaniu wykorzystano terapię dwubiegunową androgenową, polegającą na manipulowaniu poziomem testosteronu w organizmie, na zmianę podnosząc go i obniżając. To rewolucyjne podejście do terapii, gdyż testosteron na ogół uważa się za paliwo dla raka prostaty. Od kilku dekad mężczyźni z zaawansowanym nowotworem prostaty poddawani są leczeniu polegającemu na odcięciu dopływu testosteronu, bądź blokowaniu wpływu tego hormonu na komórki raka gruczołu krokowego. Dlatego w przypadku pacjenta cierpiącego na raka prostaty zwiększanie poziomu testosteronu na ogół porównuje się do dolewania benzyny do ognia. Eksperymenty laboratoryjne wskazywały jednak, że zaatakowanie nowotworu wysokim poziomem hormonu może powstrzymać rozwój, a nawet zniszczyć komórki 

http://www.medonet.pl/zdrowie,leczenie-r...9fff3d3b92

ps
Osobiście mam mieszane odczucia ale idea rewolucyjna.
Z rewolucjami różnie bywa nie zawsze się sprawdzają ale są inspiracją bo
wiadomo, że rak prostaty nie jest bezpośrednio zależny od testosteronu a od Dihydroxytestosteronu - czyli związku, w który przekształca się testosteron.

Jędrek
(09.12.2016, 20:43:27)Jędrek napisał(a): [ -> ]Pierwszy pacjent z nowotworem prostaty, w dodatku zaawansowanym, został wyleczony uderzeniową dawką testosteronu. Ryzykowną, ale jak się okazało – skuteczną terapię, zastosowali onkolodzy z Baltimore w USA.


Osobiście mam mieszane odczucia ale idea rewolucyjna.

Już kilka lat temu czytałam o podobnych próbach.
Wbrew pozorom, metoda wydaje się logiczna  - przecież rak prostaty powstaje u starszych mężczyzn, czyli wtedy,
gdy poziom testosteronu spada.


Cytat:rak prostaty nie jest bezpośrednio zależny od testosteronu a od Dihydroxytestosteronu - czyli związku, w który przekształca się testosteron.  

Ano właśnie. I dlatego na Zachodzie podaje się pacjentom leki, który temu zapobiegają  - Avodart lub Proscar.
Cytat:Z rewolucjami różnie bywa nie zawsze się sprawdzają ale są inspiracją bo
wiadomo, że rak prostaty nie jest bezpośrednio zależny od testosteronu a od Dihydroxytestosteronu - czyli związku, w który przekształca się testosteron.
Drobna literówka: Dihydrotestosteron (5α-Dihydrotestosteron)

https://pl.wikipedia.org/wiki/5%CE%B1-Di...estosteron
https://en.wikipedia.org/wiki/Dihydrotestosterone
Wdaje mi się, że ta metoda leczenia zaawansowanego raka prostaty jest stosunkowo tania,
zatem można liczyć na jej szybkie upowszechnienie.

A jeśli już mówmy o kosztach:
Nie tyle pesymistycznie co realistycznie spodziewać się trzeba oszczędności w służbie zdrowia.
Zatem może zdarzyć się, że temu i owemu zamiast drogiego Zoladexu lub Firmagonu zaproponują
orchiektomię.
Nie dajcie się, chłopaki!
Choćby ze względu na tę nową metodę.
Cytat:Zatem może zdarzyć się, że temu i owemu zamiast drogiego Zoladexu lub Firmagonu zaproponują

orchiektomię.
A jak, taka propozycja padnie np. dla faktu ochrony wątroby przed toksycznym działaniem agonistów czy też antagonistów hormonu uwalniającego gonadotropiny GnRH ? To jak do tego podchodzić?
Wiemy, że wspomniane leki są podawane pacjentom  z zaawansowanym hormonozależnym RGK, to jak się zachować kiedy postęp choroby doprowadzi do jej odporności na kastrację farmakologiczną ( jednak jeszcze nie do całkowitej hormonooporności na antyandrogeny) i konieczność wprowadzenia nowoczesnych terapii lekowych zablokowana jest złym stanem wątroby?
W Polsce nie mamy jeszcze na chwilę obecną "odważnych" do wprowadzania takich metod, bo nadal są u nas górą standardy, a nie personalizacja leczenia RGK. Niestety nie mamy jeszcze specjalistów onkologów nakierowanych tylko na RGK, a szkoda. Czas ucieka nieubłaganie.
Pozdrawiam
   Kris.
(12.12.2016, 00:06:48)Kris napisał(a): [ -> ]W Polsce nie mamy jeszcze na chwilę obecną "odważnych" do wprowadzania takich metod, bo nadal są u nas górą standardy, a nie personalizacja leczenia RGK. Niestety nie mamy jeszcze specjalistów onkologów nakierowanych tylko na RGK, a szkoda. Czas ucieka nieubłaganie.

A my tego czasu mamy ?

cyt
Duże dawki testosteronu powodują też uszkodzenia w DNA komórek raka gruczołu krokowego. Komórki te przestają się dzielić i zaczynają się starzeć.

Rozumiem to że odpłacamy nowotworowi pięknym za nadobne.
Rak zmienia nasze DNA w komórkach i tak się rozwija naszym kosztem  aż do zatrzymania funkcji życiowych "chlebodawcy"
A w tym przypadku DNA nowotworu ulega zmianie (na jakie ?) ale powoduje zatrzymanie funkcji rozrostowych.
O ile dotyczy to miejsca przerzutowego jest to zrozumiała reakcja.
Pytanie retoryczne.
Co z komórkami krążącymi w naszym krwiobiegu,limfie, węzłach ?
Komórka nowotworowa czyli ta ze zmiennym DNA utrzymuje się w naszym organizmie do dziesięciu lat.


Ważne że się dzieje i to usuwane są przyczyny nie skutki.

Jędrek